W środę, 11 czerwca 2025 roku, przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca prawnej dopuszczalności stosowania wskaźnika WIBOR w umowach kredytowych. Sprawa została zainicjowana przez Sąd Okręgowy w Częstochowie, który chce ustalić, czy mechanizm zmiennego oprocentowania oparty na wskaźniku WIBOR może zostać uznany za nieuczciwy.
Choć wyrok TSUE zapadnie najwcześniej w 2026 roku, już sama rozprawa wzbudza ogromne zainteresowanie – zarówno wśród kredytobiorców, jak i przedstawicieli sektora bankowego. Potencjalne skutki mogą się okazać fundamentalne dla przyszłości polskiego rynku kredytowego.
Transparentność i równowaga
Sąd w Częstochowie zapytał TSUE m.in., czy unijna dyrektywa w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich pozwala na kontrolę postanowień dotyczących zmiennego oprocentowania opartego na WIBOR-ze. Kluczowa jest także kwestia, czy w razie zakwestionowania takiego mechanizmu – możliwe jest dalsze wykonywanie umowy kredytu po wyeliminowaniu zapisów dotyczących zmiennej stopy, opierając się wyłącznie na marży banku.
Wątpliwości dotyczą także poziomu przejrzystości konstrukcji oprocentowania i tego, czy kredyty oparte na WIBOR mogą prowadzić do „znaczącej nierównowagi ze szkodą dla konsumenta” – szczególnie wtedy, gdy klient nie został właściwie poinformowany o ryzyku zmiennej stopy oraz zasadach jej ustalania.
Prawnik „To szansa a nie ryzyko”
Zdaniem ekspert do spraw sporów przeciwko bankom, prawnika Pawła Sanaka, potencjalne uznanie przez TSUE, że WIBOR może podlegać kontroli sądowej, nie musi oznaczać katastrofy dla rynku – mimo alarmujących głosów ze strony sektora bankowego.
– Trudno dokładnie przewidzieć skutki dla stabilności rynku kredytowego. Z uwagi na długość procesów sądowych oraz fakt, że nie wszyscy kredytobiorcy zdecydują się na dochodzenie swoich roszczeń, skutki będą rozłożone w czasie – zaznacza Sanak w rozmowie z portalem Biznes Alert.
Dodaje, że narracja o możliwym załamaniu rynku może być celowym odwróceniem uwagi od rzeczywistego problemu:
– Odnoszę wrażenie, że argument o katastrofalnych skutkach stwierdzenia nieuczciwości wskaźnika WIBOR przez TSUE – podnoszony przez banki i ich przedstawicieli – stanowi próbę uniknięcia odpowiedzialności za stosowanie postanowień umownych, które w mojej ocenie są niezgodne z prawem. Przypomnę, że podobne argumenty padały kilka lat temu w kontekście spraw frankowych – i nie potwierdziły się. Zyski banków rosną, a w 2024 roku sektor odnotował rekordowy zysk netto – ponad 42 mld zł.
Możliwy zwrot w praktyce sądowej
Ewentualne orzeczenie TSUE może – zdaniem Sanaka – znacząco zmienić praktykę orzeczniczą polskich sądów.
„W mojej ocenie wyrok TSUE wpłynie na sposób orzekania przez sądy krajowe. To szansa – nie ryzyko. Dotąd część sądów całkowicie pomijała problem stosowania wskaźnika referencyjnego WIBOR w umowach z konsumentami. Zdarzały się przypadki, w których sądy bardzo powierzchownie oceniały zapisy dotyczące zmiennego oprocentowania, a pojawiające się wątpliwości były marginalizowane.”
Krytyczna ocena mechanizmu WIBOR
Paweł Sanak przypomina, że mechanizm ustalania wskaźnika WIBOR przez wiele lat pozostawał poza kontrolą publiczną.
„Do 2018 roku administrowanie wskaźnikiem WIBOR było w gestii prywatnego stowarzyszenia, bez nadzoru organów publicznych. Na wysokość wskaźnika wpływały bezpośrednio banki uczestniczące w jego ustalaniu. Konsumenci, zawierając umowę, nie wiedzieli, czym dokładnie jest WIBOR, dlaczego i jak się zmienia, ani jakie niesie to ryzyko.”
Możliwe konsekwencje
Zakres możliwych skutków dla kredytobiorców może być szeroki – od korekty przyszłych rat, przez zwrot nadpłat, aż po unieważnienie całych umów kredytowych.
– Zakwestionowanie WIBOR-u może otworzyć drogę do odzyskania przez konsumentów nienależnie pobranych przez bank części rat oraz do obniżenia przyszłych zobowiązań – o ile umowa pozostanie w mocy. W przypadku jej unieważnienia kredytobiorcy odzyskają całość wpłaconych rat i nie będą musieli dalej spłacać kredytu. Konieczny będzie jedynie zwrot nominalnej kwoty kapitału – co oznacza, że ich kredyt stanie się de facto nieoprocentowany.
Co dalej?
Kolejnym krokiem będzie ogłoszenie opinii rzecznika generalnego TSUE – zaplanowane na 11 września 2025 roku. Sam wyrok zapadnie kilka miesięcy później, prawdopodobnie w 2026 roku. Będzie miał charakter prejudycjalny – nie rozstrzygnie bezpośrednio sporu między kredytobiorcą a PKO BP, ale stanie się wiążącą wykładnią prawa unijnego dla sądów krajowych.
Niezależnie od treści orzeczenia, już sam fakt przeprowadzenia rozprawy przed TSUE stanowi istotny precedens. Może doprowadzić do zmiany podejścia do oceny klauzul umownych w polskim sądownictwie oraz zainicjować nową równowagę między interesem sektora finansowego a ochroną konsumenta.
Natalia Murach