Komisja Europejska wezwała państwa członkowskie do wdrażania planów awaryjnych na wypadek wstrzymania przez Rosję dostaw do Europy ropy, gazu i węgla. Bruksela twierdzi, że jest dobrze przygotowana na taką ewentualność – pisze Marek Wieroński, współpracownik BiznesAlert.pl.
UE ogłasza alarm paliwowy
Po spotkaniu państw Grupy G7 (Niemcy, Francja, Włochy, Japonia, Kanada, USA i Wielka Brytania) z 28 marca, w którym udział brała także Komisja Europejska, „Siódemka” odrzuciła żądania Rosji, domagającej się natychmiastowych płatności w rublach za sprzedaż rosyjskich paliw.
Rzecznik Komisji zapewnia, że Bruksela na taką ewentualność przygotowywała się od wielu miesięcy, prowadząc rozmowy z USA na dostawę skroplonego gazu ziemnego (LNG), którego import do Europy w ciągu ostatnich trzech miesięcy sięgnął rekordowego poziomu; i przekonuję, iż Putinowi nie uda się podzielić Wspólnoty, która solidarnie zbojkotuje rozliczenia w rublach. Bynajmniej, zdaniem ekspertów i prawników, nie będzie to łatwe ze względu na fakt sprowadzania znacznych ilości paliw przez firmy prywatne. Unijne rządy stoją więc przed zadaniem ingerencji w sektor prywatny, de facto w gospodarkę wolnorynkową.
Komisja Europejska ogłosiła jako cel paliwowy UE całkowite uniezależnienie się od rosyjskiego gazu do 2027 roku; w tym roku UE zamierza zrezygnować z zakupu 2/3 rosyjskiego gazu, co jest bardzo ambitnym przedsięwzięciem ze względu na wolumen importu rocznie wynoszący 150 mld m3.
Kreml ustami Pieskowa oświadczył, że nie uznaje jakiekolwiek innego środka rozliczeniowego poza rosyjskim pieniądzem. Prawdopodobnie chińskiego yuana też. Co ciekawe, obowiązek rublowy dotyczy wyłącznie państw „nieprzyjaznych” wobec Moskwy, tj. tych, które nałożyły sankcje z powodu agresji na Ukrainę. Listę takich krajów osobiście sporządził Putin. Nie ma na niej kraju „przyjaznego” , np. Turcji ale, co w tym przypadku oczywiste, także i Chin. Pytanie, co zrobi Pekin: czy będzie płacił Rosjanom w dolarach, których rezerwy w chińskich bankach liczy się w bilionach. Podobnie rzecz ma się w przypadku innych krajów, np. Arabia Saudyjska, Izrael, Indie, które nie przyłączyły się do zachodniej polityki sankcji wobec Rosji.
Jeśli Kremlowi uda się pozyskiwać twardą walutę od ww. państw, wówczas rublowy szantaż wobec Europy może być dlań odczuwalny. Putin może wtedy drukować ruble do woli, by radzić sobie z popytem wewnętrznym, a za dolary prowadzić nadal wojnę. Aczkolwiek tylko do czasu. I to rychłego. Wcześniej, czy później Moskwa stanie przed widmem bankructwa.