Wiśniewski: Liberalni ekonomiści przeciwko energetyce odnawialnej i polityce klimatycznej – przypadek think-tanku prof. Balcerowicza

18 sierpnia 2014, 11:46 Energetyka

KOMENTARZ

Grzegorz Wiśniewski

Prezes Instytutu Energii Odnawialnej

Założone przez prof. Leska Balcerowicza Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) w swojej najnowszej publikacji  wezwało rząd RP do zablokowania na październikowym szczycie UE nowej polityki klimatycznej UE 2020-2030. Autorzy publikacji stawiają tezę, że nową propozycje KE z celami redukcji emisji CO2 do 2030 roku (rok bazowy 1990) o 40% i wzrostu udziału energii z odnawialnych źródeł energii (OZE) do 27% należy wręcz całkowicie odrzucić i nawołują aby zadania tego dokonała Polska i kilka innych krajów UE, które zdaniem FOR przyłączą się do polskiej krucjaty antyklimatycznej (Czechy, Węgry i Portugalia). Uzasadniają swoją próbę dodatkowej mobilizacji rządu RP tym, że zdaniem FOR, proponowana przez KE regulacja jest zła, bo zuboży firmy, zniekształci gospodarkę dotacjami i przez to zaszkodzi rozwojowi gospodarczemu.

Argumenty przytoczone na potwierdzenie zasadności tej interwencji FOR nie dają podstaw do wzywania do aż tak radykalnych działań rządu RP na szczycie UE.  Problemem do dyskusji jest także fakt, że postulaty FOR nie są oczywiste ani w pełni zgodne z ideą jakiej skądinąd dobrze służy i z usytuowaniem FOR na mapie myśli gospodarczej w Polsce.

W krytyce zasadności polityki klimatycznej FOR powołuje się na jednego z nielicznych już sceptyków tezy o antropologicznych przyczynach zmian klimatu, choć jest w grupce marginesu (rzędu 1%) naukowców którzy dalej nie uznają z zasady żadnych  najnowszych  wyników badań naukowych w obszarze zmian klimatu i nie przedstawiają żadnych nowych argumentów naukowych, poza swoimi niezmiennymi przekonaniami. Drugie przytoczone przez FOR  źródło, które ma potwierdzić rzekomy brak naukowego uzasadnienia w naukach przyrodniczych zasadności działań dla ochrony klimatu pochodzi z … 1973 roku.  To zdecydowanie zbyt słabe uzasadnienie do podjęcia tematu,  a tym bardziej do formułowania daleko idących wniosków i rekomendacji.

Także w kwestiach gospodarczych, przytoczone w ww. stanowisku streszczenie dotychczasowych stanowisk KE i propozycji jako krzywdzących takie kraje jak Polska jest bardzo jednostronne. Lista cytowanych przez FOR analiz krajowych jest wyjątkowo jednostronna i skupia się tylko na kosztach (często wyolbrzymionych) polityki energetycznej i klimatycznej UE. O korzyściach społecznych i gospodarczych, nawet tak najprostszych do oszacowania jak tych wynikających z przyznanych Polsce darmowych uprawnień do emisji  CO2- nb. przeznaczonych de facto w Polsce na dofinansowanie sektora węglowego – w analizie FOR nie ma ani słowa.

W sprawie OZE, przestrzegając przed ich kosztami (mowa jest tylko o inwestycyjnych, a nie o niskich kosztach eksploatacyjnych czy LCOE dla nowych źródeł), FOR był w stanie tylko napisać, że „Polska nie ma warunków do rozwoju niektórych źródeł energii odnawialnej np. hydroelektrowni”, nie podając, że w Polsce mamy olbrzymie, niewykorzystane i niezwykle korzystnie zdywersyfikowane wszystkie inne odnawialne zasoby energetycznie (energii wiatru, słońca, geotermii i biomasy), co potwierdzają różne, przez FOR przemilczane analizy, choćby ostatnie analizy IEO dla MRR.

Nawet jak nie zawsze się zgadzam z analizami FOR (komentarze na blogu „Odnawialnym”), to trudno nie cenić ich za krytycyzm, pilnowanie polityków i utrzymywanie racjonalnego kierunku polityki gospodarczej państwa. Ale właśnie dlatego nie można przemilczeć słabej argumentacji stanowiska FOR za która idą radyklane nawoływania i na stracenie tego środowiska dla rozwoju OZE e skutek zastosowania mechanicznego etykietowania problemu.

W kultowej dla FOR książce „Odkrywając wolność” prof. Balcerowicz we wstępie postawił pytanie jak rygorystyczne mają być zakazy dotyczące ochrony środowiska (np. opłaty ekologiczne), które ograniczają wolność działań mających skutki materialne. Ale jednocześnie, krytykując pazerność państwa w gospodarce, dokonał wyboru do swojej publikacji szeregu świetnych, oryginalnych tekstów ekonomicznych, które kształtowały teorię nieliberalnej gospodarki i które jednak wskazują na zasadność łączenia polityki prośrodowiskowej z rynkiem, który trudno na gruncie tej teorii pogodzić np. z monopolami energetycznymi i nie kończącymi się subwencjami.  Dla przykładu wystarczy przywołać choćby umieszczony w książce Balcerowicza tekst Andreja Shlejfera, który pisząc o postkomunistycznej Rosji zwraca np. uwagę na to, że „sfera władzy państwowej żeruje na subsydiowaniu przez państwo nieefektywnych przedsiębiorstw i jest nieporównywalnie lepiej zorganizowaną grupą interesów niż reszta ludności” (wydzierając pozostałym znaczne zasoby kosztem nieefektywności gospodarczej). Shlejfer pisze też o tym, że „przewaga własności prywatnej we wszystkich dziedzinach gospodarki (bez wyłączenia energetyki polega na zdolności do innowacji i redukcji kosztów” (w mniejszym zakresie decyduje tu np. możliwości wyboru konsumenckiego, która w energetyce nie jest też oczywista.

Inny promowany w książce Balcerowicza liberalny ekonomista Vito Tanzi  zauważa, że: „w dłuższym horyzoncie czasowym kraje które będą się opóźniać we wprowadzaniu innowacji (w tym  w energetyce opartej na  węglu i w koncernach nastawionych niemalże wyłącznie na doraźne utrzymanie klienta, przyp. aut.) zapłacą koszty o wiele wyższe od tych które działają w sposób bardziej zdecydowany’”. Tanzi dodaje tamże, że „tworzone przez państwo monopole w energetyce nie pozwoliły w wielu krajach na to aby sektor prywatny zbudował skuteczne alternatywy, a (…) kampanie polityczne wspierane przez ludzi pracujących w administracji państwowej i publicznych monopolach często skutecznie osłabiały dążenie do reform ograniczających rolę państwa”.

Czyżby stojąc na silnych podstawach teoretycznych i jednoznacznej misji, FOR nie umie dostrzec analogii do – co do zasady – będącego w rękach prywatnych sektora OZE (niestety, w efekcie prowadzonej antyunijnej polityki  w Polsce nawet OZE należą coraz bardziej do państwowych koncernów) i całkowicie państwowego sektora węglowego oraz do sprzeczności w propagowanej przez siebie idei i wymowie  ostatniego stanowiska?

I jeszcze jeden cytat z promowanego przez prof. Balcerowicza słynny ekonomista- libertarianin z Cato Institute –  Toma Palmera, który  na gościnnych łamach książki „Odkrawając wolność”  rozprawiając się  mitami na temat rynków pisze: „trzeba pamiętać, że prywatna własność i wymiana rynkowa nie są w stanie rozwiązać wszystkich problemów, na przykład globalne ocieplenie czy redukcja warstwy ozonowej mogą być zagrożeniem dla życia dla całej planecie (…) niebezpieczeństwu mogłoby zaradzić tylko skoordynowane działania wielu państw (dodaje też, że na rynkach można polegać tylko wtedy gdy dają efektywne i sprawiedliwe korzyści)

Czy nie to właśnie – skoordynowane działanie na podstawie szeroko udokumentowanej wiedzy naukowej – proponuje UE w przypadku podjęcia dyskusji o zasadności ustalenia celów klimatycznych na 2030 rok? Czy autorzy ostatniej interwencji FOR nie czytali rozdziałów kluczowej książki wydanej przez swoją organizację napisanych przez autorów rekomendowanych przez założyciela FOR?

Profesor Balcerowicz i FOR są potrzebni Polsce do wyjścia ze spirali zakłamania ekonomicznego, skrywanej nieefektywności, braku innowacyjności w energetyce. Potrzeba nam też tej miary ekonomistów do prowadzenia solidnych analiz ekonomicznych w których nie będą porównywanie ze sobą koszty energii LCOE ze zamortyzowanego, mającego policzone lata i zbudowanego za państwowe pieniądze starego systemu energetycznego z kosztami energii z nowych źródeł budowanych lub planowanych obecnie do budowy. Potrzebni są też do tego aby potwierdzić (tego faktu się nie da zaprzeczyć), że polityka klimatyczna UE, w tym rozwój OZE prowadzi (wbrew sloganom) do obniżania cen hurtowych energii elektrycznej na czym akurat przemysł – o którego kondycje słusznie zabiega FOR-  zyskuje. Także do potwierdzenia tezy (ew. uzasadnionego zaalarmowania decydentów), że kontynuując rozwój energetyki w obecnym starym stylu, bardziej socjalistycznym czy euroazjatyckim niż europejskim, będziemy zmuszeni kupować nie tylko zielonych technologie, które nie mogą się rozwinąć rynku i z nim nierozłącznie zawiązanych innowacji, ale także tańszą (nawet bez opłat za CO2) zieloną energię i że znaleźliśmy się na drodze do utraty nie tylko konkurencyjności ale i wolności, także gospodarczej o która liberałowie tak usilnie zabiegają.

Tymczasem, aby wykorzystać polski potencjał intelektualny i wyjść z błędnego koła zaściankowej krajowej polityki energetycznej i klimatycznej potrzeba  nakierowania  myśli tak znaczących przedstawicieli liberalnej myśli  ekonomicznej jak prof. Balcerowicz  na rozwiązywane problemów trudnych, niekoniunkturalnych. Inaczej OZE, innowacje i ochrona środowiska pozostaną sierotami w coraz bardziej jednostronnej debacie gospodarczej.

Więcej na blogu „Odnawialnym”