Kolejne polskie spółki sektora paliwo-energetycznego chcą inwestować w wodór, który ma w przyszłości napędzić transport i pomóc w walce z zanieczyszczeniami powietrza. Nad Wisłą może powstać łańcuch wodorowy. Na przeszkodzie tym planom mogą stanąć ograniczenia infrastrukturalne i brak możliwości magazynowania paliwa – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl
Od początku grudnia stolica Górnego Śląska gości ekspertów z całego świata, którzy dyskutują o tym, jak przeciwdziałać skutkom zmian klimatu i utrzymać w ryzach globalne ocieplenie. Katowice są miejscem szczególnym. Dotychczas jednoznacznie było kojarzone z górnictwem i unoszącym się nad miastem gęstym smogiem. W trakcie szczytu Polska chce pokazać swoją „zieloną twarz”, m.in. poprzez promocję niskoemisyjnego transportu i paliw alternatywnych. Ma ona z jednej strony przyczynić się do realizacji założeń klimatycznych, a z drugiej wspomóc walkę o czyste powietrze w polskich miastach, które duszą się od smogu pochodzącego m.in. z transportu. Ambicją wielu miast jest wymiana taboru komunikacji publicznej na pojazdy napędzane energią elektryczną, gazem ale również wodorem, który przez wielu jest traktowany jako paliwo przyszłości, a przez spółki, jako szansa rynkowa. Perspektywy te dostrzegły takie koncerny jak PKN Orlen, Grupa LOTOS czy Grupa Azoty, która dotychczas wykorzystuje wodór na potrzeby własnej syntezy chemicznej i myśli o jego zastosowaniu w transporcie. Również Jastrzębska Spółka Węglowa chce podążać podobną ścieżką. Podczas COP24 przedstawiciele spółki otwarcie mówili o szerokich planach, określając je mianem „Polski Wodorowej”.
Wodór JSW
JSW to największy w regionie producent węgla koksowego, który ma aspiracje do bycia liderem produkcji wodoru na potrzeby transportu publicznego. W 2017 roku spółka wydobyła 14,5 mln ton węgla, z czego 10,7 mln ton to węgiel koksowy i wyprodukowała 3,5 mln ton koksu. JSW chce stać się również czołowym producentem wodoru. W tym celu spółka zależna JSW Innowacje pracuje nad wdrożeniem technologii separacji wodoru o wysokiej jakości z gazu koksowniczego, z przeznaczaniem dla ogniw paliwowych, o czystości paliwa na poziomie 99,999 proc. Odpowiednia instalacja ma zostać wykorzystana w Koksowni Przyjaźń i produkować ok. 8 tys. ton wodoru rocznie. To tyle, ile przez rok zużyłoby ponad 900 autobusów i ponad 4000 samochodów osobowych. Jednak potencjał produkcji wodoru w samym JSW jest znacznie większy. W swoich zakładach spółka mogłaby produkować nawet 72 tys. ton wodoru rocznie, z czego ponad 54 tys. tylko we wspomnianej Koksowni Przyjaźń.
JSW podkreśla swoje wodorowe ambicje, co otwiera przed nią możliwości i pozwala na zmianę wizerunku, który dotychczas był kojarzony wyłącznie z wydobyciem węgla koksowego i produkcją koksu. Spółka podkreśla swoje wodorowe ambicje i planuje m.in. budowę fabryki i linii produkcyjnej wagonów oraz lokomotyw z napędem wodorowym. W tym celu podpisała list intencyjny z PKP Cargo, co pozwoli na rozwój technologii wodorowych. W przypadku transportu publicznego problemem może okazać się brak odpowiedniej infrastruktury do ładowania pojazdów napędzanych wodorem.
– Na świecie funkcjonuje ponad 300 stacji wodorowych, z czego niemal połowa w Unii Europejskiej. Niestety żadna z nich nie działa w Polsce. Z pewnością się to zmieni, bo zarówno branża petrochemiczna, jak i motoryzacyjna, rozwijają tę technologię. Firmy takie jak JSW, Grupa Azoty, Orlen czy Lotos, a także koncerny, w tym Solaris i światowy lider tego segmentu – Toyota, posiadają lub zbierają doświadczenia w tym zakresie – stwierdził Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA), w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Wyścig po wodór
Dotychczas spółki paliwowe ścigały się na liczbę stacji do ładowania pojazdów elektrycznych. 10 grudnia PKN Orlen uruchomił na swojej stacji pierwszy taki punkt. Do końca 2019 roku ma ich być 50, a docelowo 150. Wcześniej, na mocy współpracy z Teslą, na stacjach koncernu uruchomiono ładowarki umożliwiające ładowanie pojazdów elektrycznych amerykańskiego producenta. Z kolei w listopadzie Grupa LOTOS oficjalnie zainaugurowała Niebieski Szlak, czyli sieć ładowarek elektrycznych, których koncern na razie posiada 12, a do 2020 roku ich liczba ma wynieść 38.
Tymczasem inną odsłoną elektromobilności może stać się wodór. W ubiegłym roku Orlen uruchomił w Niemczech pilotażowy punkt ładowania pojazdów napędzanych wodorem. Natomiast już wkrótce gdański koncern będzie miał podobną możliwość, z tym, że w Polsce takie rozwiązanie zaoferuje swoim klientom również LOTOS. Według wyliczeń gdańskiego koncernu, na jednym tankowaniu wodoru o czystości 99,999 proc. będzie można przejechać 450 km. Do 2021 roku powstaną dwa punkty – w Gdańsku oraz w Warszawie.
To część projektu Pure H2 wartego 10 mln euro, który zakłada również budowę instalacji do oczyszczania i dystrybucji wodoru. 20 proc. tej kwoty będzie pochodziło ze środków unijnego Funduszu Łącząc Europę. Obecnie rafineria Lotosu produkuje ok. 13 ton wodoru na godzinę, a po zakończeniu flagowego Projektu EFRA produkcja wzrośnie do 16,5 tony. Warto jednak pamiętać, że wodór to nie tylko produkt, ale i surowiec, którego rafineria potrzebuje m.in. do produkcji paliw. Niemniej jednak pojawia się szansa, aby wodór stał się kolejnym elementem oferty gdańskiego koncernu.
Grupa LOTOS, podobnie jak JSW, chce dostarczać wodór na potrzeby transportu publicznego. W tym celu spółka podpisała listy intencyjne z przedstawicielami władz Wejherowa i Gdyni. Jak wynika z wyliczeń koncernu, gdyby tylko sama Gdynia wymieniła ponad 90 użytkowanych autobusów na pojazdy z napędem wodorowym, to zużywałyby przez rok tyle wodoru, ile rafineria produkuje przez 3,5 dnia pracy.
Jak dostarczyć wodór?
Bez względu na wolumeny produkcji, problemem pozostaje dostarczenie wodoru do klienta. Możliwe jest, że w przyszłości paliwo mogłoby popłynąć wysokociśnieniową infrastrukturą przesyłową, należącą do Gaz-Systemu. Takiej możliwości nie wykluczał wiceprezes spółki Artur Zawartko podczas ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Przy czym, wodór musiałby być mieszany z gazem ziemnym. Z takiej możliwości korzysta już część państw w Europie Zachodniej, np. w Holandii już 12 proc. przesyłanego rurociągami paliwa stanowi właśnie wodór. W Niemczech ten wskaźnik wynosi 10 proc. Istotnym wyzwaniem będzie również bezpieczne i opłacalne magazynowanie wodoru. Już teraz spółki prowadzą badania w tym zakresie, m.in. PGNiG czy Grupa LOTOS, która w 2015 roku zainicjowała projekt HESTOR we współpracy z partnerami naukowymi i przemysłowymi nad technologią magazynowania energii w postaci wodoru i wykorzystania go m.in. w procesach rafineryjnych. Ponadto w październiku gdański koncern i Politechnika Warszawska rozpoczęły wspólną działalność badawczo-rozwojową, m.in. w obszarze magazynowania energii i wodoru. Pojawia się zatem szansa, aby wodór stał się elementem budowania konkurencyjności polskiej gospodarki i rozwijania nowego sektora przemysłu. Wykorzystanie potencjału polskiej nauki może spowodować upowszechnienie wykorzystywania technologii wodorowych.
– Czy wodór napędzi polski przemysł? Wierzę, że tak. Na pewno jednostki badawcze, jak i przedsiębiorcy, będą o to zabiegać. Ważne jest, że ta technologia znalazła swoje miejsce w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych, choć nie była brana pod uwagę na samym początku prac. Na dłuższą metę, o atrakcyjności samochodów wodorowych względem samochodów elektrycznych będą decydowały także regulacje klimatyczne. Im bardziej rygorystyczne, tym większa będzie skala inwestycji w wodór. Dzisiaj Polska powinna przede wszystkim realizować liczne projekty badawczo-rozwojowe, na których polski potencjał wodorowy będzie można oprzeć w przyszłości – uważa Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający PSPA.
Współpraca spółek paliwo-energetycznych i świata nauki umożliwi uruchomienie wodorowego łańcucha, o którym pod koniec października pisał Puls Biznesu: – JSW, produkowałoby wodór z gazu koksowniczego, Gaz-System miałby go przesłać, a LOTOS zaoferować kierowcom. Choć jest za wcześnie, by obwieszczać sukces i mówić o Polsce jako wodorowym Kuwejcie, to istnieje potencjał, z którego mogą skorzystać polskie spółki i gospodarka. Czy wykorzystamy go?