KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Organizacje pozarządowe w Niemczech bardzo krytycznie oceniają negocjacje USA – UE w sprawie wspólnej strefy wolnego handlu. Argumentują, że korzyści dla Europejczyków będą pozorne.
Przedstawiony właśnie raport Fundacji Bartelsmana, której głównym autorem jest Gabriel Felbemeier z Ifo-institut w Monachium dowodzi, że np. w Niemczech dzięki tej strefie wprawdzie powstanie ok. 180 tys. nowych miejsc pracy, ale „to bardzo niewiele dla społeczeństwa liczącego 80 mln mieszkańców.” Miejsc pracy przybędzie bardzo mało, przyspieszenie gospodarcze prawie żadne – uważają organizacje pozarządowe. Nawet gorzej – dla wspólnoty europejskiej skutki porozumienia z USA skończą się prawdziwą klęską. Pia Everhard przedstawicielka pozarządowej organizacji Corporate Europe Observatory (CEO) ostrzega przed załamaniem europejskich standardów ekologicznych i norm ochrony konsumentów. CEO zajmuje się kontrolowaniem lobbystów i zauważa, że negocjacje w sprawie strefy wolnego handlu prowadzone są „pod dyktando lobby amerykańskiego biznesu.” Everhard twierdzi, że z USA wielkie firmy dostarczą do krajów UE żywność modyfikowaną genetycznie. Ale najgorszym niebezpieczeństwem jest „swobodne wprowadzenie do Europy technologii frackingu w celu wydobywania gazu łupkowego. Technologii powodującej trzęsienia ziemi, zatrucia chemikaliami i klęski ekologiczne”.
Wprawdzie główny negocjator ze strony UE Ignacio Garcia Bercero uspokaja, że są granice, których Bruksela nie przekroczy, ale dla takich organizacji jak CEO jego zapewnienia są gołosłowne, bo negocjacje są w dużej części niejawne, bo są chronione poufnością handlową czy urzędową . Do tego ich podstawą jest bardzo obszerna dokumentacja, która jest trudna do przeanalizowania. CEO przestrzega zwłaszcza przed wielkimi koncernami i lobbingiem amerykańskiego przemysłu – w tym zbrojeniowego i paliwowo-energetycznego. Gdy tymczasem „pomijane są organizacje ekologiczne oraz ruchy obrońców środowiska”.
Na negocjacje decydujący wpływ ma przemysł amerykański, a nie administracja unijna. Zdaniem organizacji pozarządowych ten wpływ w przyszłej strefie wolnego handlu USA-UE zostanie zapewniony i utrwalony dzięki instytucji proponowanego trybu rozstrzygania sporów między inwestorami a administracją. Tryb ma być szybki, każdy inwestor uważający, ze poniósł stratę będzie mógł wnieść skargę do ad hoc powołanego trybunału składającego się z przedstawiciela administracji państwowej, przedstawiciela przemysłu i dodatkowej osoby dobranej zgodnie przez obie strony sporu. Orzeczenia takiego trybunału nie podlegałyby apelacji.
Peter Fux, szef stowarzyszenia ekologicznego Power Shift uważa, że to rozwiązanie zagraża sądownictwu europejskiemu i legalnie oddaje część władzy sądowniczej wielkim koncernom przemysłowym. „Takim jak amerykański Chevron, który wykorzystując swoją pozycję firmy dysponującej surowcami energetycznymi, żąda, aby w ostatecznym tekście porozumienia o wolnym handlu znalazły się przepisy dodatkowo chroniące interes inwestorów. Za tym żądaniem Chevronu kryje się wg Power Shift dążenie do swobody stosowania w Europie szczelinowania hydraulicznego. Jeżeli tę swobodę uniemożliwiają europejskie przepisy o ochronie klimatu i środowiska oraz przyjęte moratoria – koncerny takie jak Chevron będą miały prawo je unieważnić” – alarmuje Fux.
Generalnie najważniejsze pozarządowe organizacje przestrzegają, że należy poddać kontroli zwłaszcza wszystko, co jest zaproponowane w przyszłym porozumieniu o wolnym handlu USA-UE, a co dotyczy rynku energii. „Amerykańskie prywatne koncerny paliwowe są przyzwyczajone do praktycznego eliminowania OZE i norm ochrony klimatu przez stosowanie bardzo niskich cen i posługiwanie się rynkiem. Trzeba temu zapobiec. Z niedowierzaniem obserwujemy jak politycy UE rezygnują z własnych uprawnień oraz mechanizmów państwa prawa przekazując władzę w ręce prywatnych koncernów” przestrzegają przed stroną amerykańską działacze wielu organizacji pozarządowych.