Wójcik: Czy Niemcy podpiszą kontrakt na gaz z Katarem?

18 maja 2022, 07:25 Energetyka

Oczywistym celem Unii Europejskiej jest zapewnienie do końca tego roku alternatywnych źródeł dostaw gazu ziemnego na europejskie rynki. I odpowiednich wolumenów tych dostaw, co pozwoliłoby na uniezależnienie od rosyjskiego surowca. Oficjalnie nikt nie stawia pytania, na ile jest to możliwe, choć realnie biorąc takie pytanie trzeba postawić koniecznie – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Największe zapotrzebowanie na gaz ma gospodarka niemiecka i ponad połowę tego zapotrzebowania dotychczas pokrywały dostawy rosyjskiego gazu czyli ponad 50 mld m sześc. rocznie. To ogromna ilość. Największa gospodarka Unii Europejskiej robiła na tym imporcie niezły interes sprowadzając gaz z Rosji po dużo niższych cenach w porównaniu ze wszystkimi innymi importerami w UE. Stała premia cenowa od rosyjskiego partnera była swoistym bodźcem dla niemieckiej gospodarki. Dostawy z „alternatywnych źródeł” – z których Niemcy zapowiadają pokrycie krajowego popytu – jak szacują eksperci, będą kosztować średnio więcej o około 15-17 procent.

Kolejny problem to na jakie ilości gazu może liczyć niemiecka gospodarka. Chodzi przede wszystkim o gaz skroplony. Niemcy przecież zapowiadają przyspieszoną budowę czterech pływających terminali LNG, z których jeden na być oddany do użytku do końca tego roku. W związku z tym trwają pierwsze negocjacje z najważniejszym przewidywanym dostawcą czyli z Katarem.

Jednak negocjacje z Katarczykami nie poszły jak dotąd tak, jak oczekiwał Berlin. Niemcy przełknęli bez szemrania zapowiedź, że LNG z Kataru jest najdroższy na światowym rynku. Podstawowym problemem jest niewątpliwy fakt – rynek LNG jest dziś rynkiem sprzedawcy, a nie nabywcy.

Reuters i Bloomberg zgodnie doniosły, że strona katarska nie ustąpi w dwóch sprawach przy ewentualnej umowie z Niemcami. Jedna z nich to klauzula zakazująca reeksportu katarskiego LNG czy katarskiego gazu po regazyfikacji.

Druga, jeszcze ważniejsza to długoterminowość kontraktu. Doha chce kontraktować dostawy LNG do Niemiec co najmniej na 20 lat i nie ma mowy, aby odstąpiła od tego warunku. Argumentuje, że np kontrakt z Chinami jest zawarty na 25 lat, z Indiami podobnie. Z kolei dla Niemiec dwudziestoletni kontrakt na LNG jest trudny do przyjęcia jako sprzeczny z zobowiązaniem wycofywania z energetyki węglowodorów i przyspieszenia redukcji emisji gazów cieplarnianych ( o 88 procent do 2040 roku.). Dla strony niemieckiej do przyjęcia jest kontrakt najwyżej dziesięcioletni.

W Niemczech przeciwnikami takiego długoterminowego (dwudziestoletniego) kontraktu LNG są przede wszystkim Zieloni. Jak wiadomo obecni w koalicyjnym rządzie RFN i wyróżniający się dużym zdecydowaniem. Agenda polityczna – w dużym stopniu pod ich wpływem – niemieckiego rządu dla energetyki sprzyja wyłącznie masowemu rozwojowi OZE w miksie elektroenergetycznym. Niemiecki plan zakłada podwojenie rocznej mocy wytwarzanej przez OZE w ciągu najbliższych lat. Jest więc oczywiste, że każde zobowiązanie do importu gazu na najbliższe 20 lat wywoła wśród wyborców Zielonych falę gwałtownych protestów. Może spowodować poważne komplikacje polityczne.

Dla Kataru – przeciwnie – najbardziej pożądane są kontrakty długoterminowe na dostawy gazu skroplonego. Ta różnica będzie poważnie utrudniać zastąpienie rurowego gazu rosyjskiego przez LNG od katarskich i – nie tylko – eksporterów.

Zresztą może się okazać, że terminali LNG w Niemczech tak szybko nie przybędzie i nie będzie szans na przyjmowanie dostaw. Do końca roku gotowy będzie tylko jeden z nich, o przepustowości 5 mld m sześc. rocznie, co jest o wiele za mało, aby zastąpić gaz z Rosji.

Europejska ustawa o zapasach gazu na wypadek eskalacji gazowej Rosji stoi