EnergetykaGaz.OZEWszystko

Wójcik/Jakóbik: Ekolodzy widzą białe słonie. Atak na projekty gazowe UE

KOMENTARZ

Teresa Wójcik i Wojciech Jakóbik

BiznesAlert.pl

Do 18 proc. spadną zyski Gazpromu wskutek konkurencji amerykańskiego eksportu gazu z łupków. Tak szacuje Centrum Globalnej Polityki Energetycznej (CGPE)  z siedzibą w Nowym Jorku.

Centrum ocenia również, że ​​rosnący eksport LNG ze Stanów Zjednoczonych obniży ceny światowe, co może oznaczać, że Europejczycy będą płacić o 11 proc. mniej za gaz. Te dane analizuje wspomniany think tank Uniwersytetu Columbia a cytuje je poniedziałkowy Financial Times. Analiza wskazuje, że spadek może mieć istotne negatywne konsekwencje dla dochodów rosyjskiego państwowego giganta gazowego – Gazpromu. Jeśli jednak chodzi o dochód  do budżetu państwa rosyjskiego – strata nie będzie tak bolesna. Gaz daje Rosji tylko 14 proc. całkowitego dochodu do budżetu państwa.  Największą  pozycją  dochodową w budżecie rosyjskim jest ropa naftowa.

Jednakże, nawet jeśli cena gazu spadnie, Europa prawdopodobnie pozostanie silnie uzależniona od importu z Rosji ponieważ dostawy z Rosji należą do najmniej kosztownych dla krajów Unii Europejskiej.  CGPE ostrzega – jeśli UE pozostanie głównym odbiorcą rosyjskiego gazu, powinna  rozbudować i wzmocnić swoją infrastrukturę gazową, aby radzić sobie z możliiwymi zakłóceniami w dostawach.  To znaczy – inwestować w magazyny i sieci przesyłu gazu, oraz rozwijać własną produkcję.

Tylko taki plan może uchronić UE od możliwych zagrożeń wstrzymania  dostaw gazu z Rosji. Amerykański eksport LNG, który ma się rozpocząć w 2016 r., może przekroczyć 14,5 mld. m. sześc. dziennie. Duża część tego eksportu będzie kierowana do Azji, gdzie ceny są dużo wyższe, ale to w skali globalnej zwiększy presję na obniżenie cen światowych.  Według ostrożnych szacunków raportu think tanku Uniwersytetu Columbia, może to ostatecznie doprowadzić do spadku o 27 proc. rosyjskich wpływów z eksportu  gazu.

Innego zdania są…ekolodzy, którzy w trosce o zielony zwrot energetyczny zainteresowali się tematyką sektora gazowego. Z raportu think tanku E3G wynika, że szacunki Komisji Europejskiej dotyczące inwestycji w infrastrukturę gazową w ramach narzędzia Connecting Europe Facility (CEF)przewidują o 72 procent wyższe zapotrzebowanie na gaz ziemny niż obliczenia związane z celami klimatycznymi do 2030 roku. Te cele to 40-procentowa redukcja emisji CO2 oraz 27- procentowy udział Odnawialnych Źródeł Energii w ogólnoeuropejskim miksie energetycznym. Nie zostały one jeszcze przyjęte. Ostateczna decyzja na ten temat ma zostać przyjęta na szczycie Rady Europejskiej w październiku.

Nie przeszkadza to jednak ekologom z E3G przestrzegać Brukseli przed marnowaniem pieniędzy na „białe słonie” jak nazywają dywersyfikacyjne projekty w infrastrukturze gazowej jak Gazociąg Transadriatycki czy inne projekty wspólnego interesu (PCI), które w uzasadnionych przypadkach korzystają z dofinansowania CEF. Na liście PCI znajdują się kluczowe polskie projekty dywersyfikacyjne Gaz-Systemu w Polsce, Korytarz Północ-Południe łączący terminal LNG w Świnoujściu z podobnym obiektem w Chorwacji (Adria LNG). Jest na niej także połączenie gazowe z Litwą, Baltic Pipe oraz rozbudowa terminala świnoujskiego o trzeci zbiornik (wzrost przepustowości z 5 do 7,5 mldm3/rok).

Dla autorów raportu E3G są to „białe słonie” niewarte inwestycji. Pisanie od lat o dywersyfikacji w sektorze gazowym i energetyce w ogóle zmusza nas do zajęcia stanowiska w tej sprawie. E3G uznaje, że presja na dywersyfikację spowodowana kryzysem ukraińskim to złudzenie, bo Europa do 2030 roku znacznie zmniejszy zużycie gazu ziemnego, a przez to zależność od dostaw tego surowca z Rosji. Jak to jednak często bywa w analizach pisanych pod tezę, mamy do czynienia z półprawdami. Cele klimatyczne nie zostały jeszcze przyjęte. Nawet jeśli zostaną przyjęte w formie przedstawionej przez E3G to różna będzie skala oraz tempo ich implementacji w różnych krajach członkowskich. Między państwami Unii Europejskiej panują także różnice w uzależnieniu od gazu ziemnego z Rosji. Jeżeli kraje bałtyckie bez zabiegów dywersyfikacyjnych jak FSRU w Kłajpedzie są zależne od Gazpromu w stu procentach, to Polska, która zainwestowała już w „białe słonie” jest obecnie w 75-procentach niezależna od dostaw gazu z Rosji, to znaczy brakuje jej jeszcze 25 procent nowych przepustowości na punktach wejścia, aby móc w razie konieczności całkowicie zastąpić gaz ziemny dostarczany w ramach umowy PGNiG-Gazprom surowcem z innych kontraktów. Po uruchomieniu gazoportu ten współczynnik wzrośnie do stu procent. Polska przeznaczy na budowę infrastruktury gazowej nakłady inwestycyjne w wysokości 7,1 mld złotych w perspektywie do 2018 roku.To dużo. Należy jednak pamiętać, że w skali całej Europy rozbudowa infrastruktury w ramach Transeuropejskiej sieci energetycznej (TEN-E) może przynieść oszczędności do 30 mld euro rocznie. Jak wskazywał Gaz-System terminale LNG w Europie są wykorzystywane dziś tylko w 15 procentach. Tylko rozbudowa „białych słoni” pozwoli wykorzystać ich potencjał gdy gaz z USA dotrze do Europy.

Wracamy zatem do punktu wyjścia. Ekolodzy lobbują za odnawialnymi źródłami energii i ambitną polityką klimatyczną za co na pewno wdzięczne są im firmy z branży. Jednakże deprecjonowanie zagrożeń związanych z uzależnieniem części krajów Unii Europejskiej od rosyjskiego gazu to zachowanie nieodpowiedzialne i szkodliwe dla polityki gazowej Wspólnoty. Jest zatem kolejnym z długiej serii uderzeń w solidarność energetyczną oraz wiarygodność projektów dywersyfikacyjnych, które pojawia się w momencie szczególnie ważnym – gdy ważą się losy Ukrainy i zbliża się zima, kiedy dostawy gazu słane przez ten kraj będą szczególnie potrzebne krajom Europy Wschodniej i Południowej.

Istnieją na szczęście twarde dane – niektóre przedstawione zostały powyżej – które pokazują, że „białe słonie” o których opowiadają przedstawiciele E3G widzą tylko oni. Komisja Europejska, Europejski Bank Inwestycyjny i inne instytucje wspierające dywersyfikację w sektorze gazowym widzą rozwiajającą się sieć gazową, która pozwoli zburzyć status quo ustanowione w Europie przez Rosjan i zmniejszyć ryzyko szantażu w wypadku kryzysów, jak trwający obecnie na Ukrainie. Walka propagandowa o to kto ma racje, pokazuje jak istotny jest ten temat dla bezpieczeństwa Europy, a więc także Polski. Oby po nowym rozdaniu w Brukseli zwyciężyły racje bezpieczeństwa energetycznego a nie eksperci od białych słoni.


Powiązane artykuły

PiS chce podtrzymania tarczy energetycznej niezależnie od wiatraków

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że posłowie PiS złożyli w poniedziałek w Sejmie projekt ustawy o tarczy energetycznej, który...

PSE planują przetargi na 4,5 mld zł do drugiej połowy 2026 roku

Polskie Sieci Elektroenergetyczne ujawniły prognozy dotyczące postępowań przetargowych na roboty budowlane dotyczące sieci elektroenergetycznych. Informacji udzielono, by potencjalni wykonawcy mogli...
Wiedeń z lotu ptaka. Źródło: pxhere

Kolejny blackout w Europie. Tym razem Wiedeń

Ponad 8300 gospodarstw domowych w Wiedniu zaczęło nowy tydzień bez prądu. Z powodu awarii zasilania w poniedziałek rano nie jeździło...

Udostępnij:

Facebook X X X