KOMENTARZ
Teresa Wójcik/Wojciech Jakóbik
Redakcja BiznesAlert.pl
Prezydent Iranu Hassan Rouhani oświadczył wczoraj w programie telewizyjnym, że Iran nie może rozwijać swojej gospodarki w izolacji, a zagraniczni inwestorzy są potrzebni dla finansowania i postępu technologicznego zwłaszcza w sektorze energetyki. Jego zdaniem obecność tych inwestorów nie stanowi żadnego zagrożenia dla kraju.
„To oczywiście nie znaczy, że mamy zrezygnować z naszych ideałów i zasad” – uzupełnił Rouhani. Jednak podkreślił kilkakrotnie, że „skończyły się czasy, gdy mówiono, że obecność zagranicznych inwestorów zagraża naszej niepodległości. Dziś jest odwrotnie, zagrożeniem jest odcięcie gospodarki od świata”. Rouhani, prezydent Iranu wybrany w 2013 r. należy do umiarkowanego nurtu polityków irańskich.
Władze Iranu zdementowały wczoraj informację o zawarciu porozumienia z USA w sprawie przekazania do Rosji nadwyżek wzbogaconego uranu. Takie porozumienie oznaczałoby ustępstwo oficjalnego Teheranu na rzecz ogólnego porozumienia w sprawie programu nuklearnego z sześcioma mocarstwami.
W sobotę wieczorem amerykańska agencja AP podała informację o porozumieniu Waszyngtonu i Teheranu w sprawie uzgodnienia formuły przekazania Rosji wspomnianych nadwyżek. AP powołała się na anonimowego dyplomatę. To samo dyplomatyczne źródło przekazało agencji AP, że w czasie grudniowych negocjacji Iranu i sześciu mocarstw po raz pierwszy ustalono katalog określający obszary przyszłego porozumienia oraz różnice w podejściu do pozostałych jeszcze problemów spornych.
Jednak również w tej kwestii zdaniem strony irańskiej nie osiągnięto „żadnego porozumienia”. Potwierdziła to wczoraj rzeczniczka irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Marzija Afcham, która dodała, że takie informacje są rozpowszechniane z powodów politycznych, a ich celem jest zagrożenie klimatu negocjacji i utrudnianie osiągnięcia ostatecznego porozumienia. Wypowiedź Afcham przekazała irańska agencja prasowa IRNA.
Jednak z drugiej strony szef irańskiej Agencji Nuklearnej Ali Akbar Salehi oświadczył w sobotę wieczorem, że dwunastoletni nuklearny konflikt Iranu i państw zachodnich zbliża się do zakończenia. W sobotę, po wieczornej modlitwie w jednym z teherańskich meczetów Salehi powiedział, że „problem nuklearny niewątpliwie zostanie zażegnany na korzyść Iranu i niebawem będziemy mogli święcić zwycięstwo naszego państwa”. Kontynuacja negocjacji Iranu i sześciu mocarstw przewidziana jest na 15 stycznia br. w Genewie. Negocjatorzy mają nadzieję, że ramowe porozumienie może być gotowe do marca, a ostateczny dokument do 30 czerwca br.
Przecieki AP mogą mieć źródło w Moskwie, której zależy na storpedowaniu porozumienia. Mogą jednak pochodzić także z Teheranu. Rouhani znalazł się pod presją obrońców twardej linii wobec Zachodu. W odpowiedzi zagroził przeprowadzeniem referendum w sprawie ewentualnego porozumienia nuklearnego. Liczy zapewne na to, że społeczeństwo obywatelskie, które pokazało już swoje oblicze podczas twitterowej rewolucji w 2009 roku, skorzystałoby z okazji do manifestacji swych ukrywanych, prozachodnich sympatii i poparłoby porozumienie. Wtedy siłowicy irańscy z Gwardii Rewolucyjnej musieliby uznać wolę obywateli swojego kraju. Mimo to Rouhani wzywa do jedności wobec wyzwania, jakim są rozmowy atomowe. Musi przygotować stronnictwa w Teheranie na trudny kompromis, który być może nie uwzględni natychmiastowego zwolnienia kraju z sankcji, jak życzyliby sobie tego zwolennicy radykalnego stanowiska.
Ekonomiści stoją po stronie prezydenta Iranu. Inflacja w kraju spadła z 40 do 17 procent a wzrost gospodarczy wyniósł po około 4 procent w 2013 i 2014 roku. Prezydent ściągnął na siebie krytykę Gwardii Rewolucyjnej po rozpoczęciu kampanii antykorupcyjnej w jej szeregach.
Iran wyciąga także rękę do Chin, które stały się pierwszym partnerem handlowym tego kraju. To także największy kupiec irańskiej ropy naftowej, sprowadzający średnio 420 mln baryłek dziennie. Chińczycy mają zainwestować w irański sektor naftowy 370 mln dolarów.
Persowie chcą także zintensyfikować relacje z Turcją, dla której Iran jest największym dostawcą gazu ziemnego. Surowiec irański stanowi tutaj konkurencję dla gazu z Rosji, która oficjalnie utrzymuje, że projekt gazociągu South Stream jest zamknięty, a zamiast niego ma powstać Turkish Stream – rura do Turcji, z której płynąłby dalej do Grecji i klientów europejskich pozostawionych bez surowca po skasowaniu pierwotnego projektu. Ze względu na niski popyt na nowy surowiec w ogarniętej stagnacją Europie, rywalizacja między gazem rosyjskim a irańskim o dostęp do klientów na południu Starego Kontynentu może poskutkować uatrakcyjnieniem oferty cenowej, jeżeli dodać do rozrachunku gaz azerski, turkmeński i iracki, które w przyszłości mogą popłynąć Korytarzem Południowym. Południowy Korytarz Gazowy to projekt budowy sieci gazociągów łączących kaspijskie złoża z rynkiem europejskim. Według obecnych planów mają się na nie składać Gazociąg Transadriatycki, Gazociąg Transanatolijski (TANAP) i Gazociąg Południowokaukaski (TCP). W przyszłości przedłużeniem systemu może być Gazociąg Transkaspijski pod dnem Morza Kaspijskiego, o co zabiega Unia Europejska. W świetle przedstawionych faktów, dołączenie się Rosjan do projektu będzie korzystne dla Europejczyków.
Więcej: Zbudować Nabucco rękami Rosjan
Będzie tak pod warunkiem, że zaakceptują oni regulacje antymonopolowe trzeciego pakietu energetycznego Unii Europejskiej. Z tym może być różnie bo Turcja nie jest zainteresowana szybką implementacją Karty Energetycznej. Rosja mogłaby przy udziale Turków i Persów stworzyć zapowiadany przez prezydenta Władimira Putina hub gazowy w Turcji, którym zarządzałby kartel tych sprzedawców gazu. W ten plany może jednak uderzyć właśnie otwarcie Iranu na Zachód, postulowane przez Rouhaniego.
Więcej: Zgoda Zachodu z Iranem to szansa na wyrwanie go z objęć Rosji i tanią ropę
Relacje Iranu z Rosją nie są tak ciepłe, jak życzyłaby sobie tego Moskwa. Pomimo spekulacji rosyjskich mediów i oficjeli Irański minister ropy naftowej Bijan Zanganeh poinformował w grudniu 2014 roku, że obecnie nie ma porozumienia w sprawie wymiany irańskiej ropy za rosyjską pszenicę. – Nasze kraje współpracują tylko w sektorze ropy i gazu. Iran zyska dzięki technicznym i operacyjnym możliwościom rosyjskich firm energetycznych – powiedział Irańczyk.
Iran potrzebuje reform, co widoczne jest szczególnie w okresie zniżkującej ceny ropy naftowej. Ze względu na nią, Teheran był zmuszony do czasowego wstrzymania publikacji budżetu na 2015 roku. Giełda irańska Tipex w mijającym roku straciła 20 punktów procentowych. Chociaż sankcje zachodnie zostały częściowo zniesione i od listopada zeszłego roku Iran może eksportować milion baryłek ropy dziennie, to nadal mniej od 2,3 mln baryłek dziennie eksportowanych przed ich wprowadzeniem. Iran pozostaje petrostate uzależnionym od sprzedaży ropy naftowej. Bez zniesienia sankcji, niska cena surowca zagrozi państwu poważnym deficytem budżetowym. Ostatecznie budżet zakłada średnią cenę ropy na poziomie 70 dolarów za baryłkę. Może się jednak nie domknąć, zaszkodzić reformom i dodać sił populistom wrogim Rouhaniemu.
Dlatego irański przywódca jest zdeterminowany i prze ku porozumieniu z Zachodem. To szansa dla Zachodu na nowe rozdanie w geopolityce oraz energetyce regionu, a przez to zagrożenie dla Rosji. Z polskiego punktu widzenia pokłosiem takiego porozumienia mogłoby być wskrzeszenie projektu gazociągu Nabucco-West, który zdaniem prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa został tylko zawieszony, a nie pogrzebany. Rura mogłaby w przyszłości doprowadzać kaspijski surowiec na południe Europy, a stamtąd dalej m.in. do Polski przy użyciu infrastruktury tworzonego Korytarza Północ-Południe.