Zblewski: Nord Stream 2 pokazuje kryzys wiarygodności UE

7 września 2015, 13:11 Energetyka

KOMENTARZ

dr Maciej Zblewski,

politolog i ekspert od bezpieczeństwa energetycznego

Projekt Federacji Rosyjskiej zakładający rozbudowę Nord Streamu zaczyna przybierać, przy znaczącym współudziale Niemiec, Austrii, Francji i Holandii, coraz bardziej konkretne formy. Parafowanie umowy dotyczącej zwiększenia o 100 proc. przepustowości Nord Streamu przez firmy energetyczne pochodzące z  tych wymienionych państw nie miałoby miejsca bez politycznej zgody ich struktur państwowych.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy państwa Unii Europejskiej z jednej strony, na forum unijnym mówią o solidarności energetycznej i budowie wspólnej polityki energetycznej Unii, a z drugiej w relacjach z Federacją Rosyjską całkowicie zaprzeczają wcześniejszym zapowiedziom. Koniunkturalizm polityczno-gospodarczy wprawdzie istniał w Unii względnie Wspólnocie Europejskiej od zarania tej organizacji ale aktualna sytuacja pokazuje, że nawet w momencie gdy Komisja Europejska tworzy podwaliny solidarności energetycznej i wspólnotowego podejścia do problematyki energetycznej, gdy Rada Europejska zatwierdza sankcje wobec Federacji Rosyjskiej wynikające bezpośrednio z jej zachowania na Ukrainie (aneksja Krymu łamiąca prawo międzynarodowe, sytuacja w Donbasie) – niektóre państwa są gotowe stawiać swoje krótko- średnioterminowe interesy polityczno-gospodarcze, bazujące na ponadstandardowych relacjach z Rosją, ponad wspólnotową agendę.

To „janusowe” podejście skutkuje tym, że pozycja Unii Europejskiej w relacjach z Federacją Rosyjską będzie w dalszym ciągu minimalizowana. Już dzisiaj należy stwierdzić, że w aktualnej sytuacji geopolitycznej doszliśmy jako Unia Europejska do pewnej ściany. Do gremiów zajmujących się rozwiązaniem sytuacji na Ukrainie, Unia Europejska, najważniejszy aktor w Europie, nie została zaproszona, w jej miejsce Federacja Rosyjska i Ukraina prowadzą rozmowy z Niemcami i Francją. Jeśli zgodnie z obowiązującymi umowami Unia Europejska uzyskała służbę dyplomatyczną oraz tzw. ministra spraw zagranicznych w Wysokim Przedstawicielu ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa – to dlaczego nie ma jej przy stole negocjacji w Mińsku.

Podjęcie, wobec aktualnej sytuacji na Ukrainie, decyzji o rozbudowie Nord Streamu należy ocenić jednoznacznie negatywnie. Do momentu, w którym w Donbasie nie zostanie zakończony konflikt zbrojny oraz nie zostanie wyjaśniona kwestia aneksji Krymu, w interesie Unii Europejskiej oraz wszystkich państw członkowskich powinno być odłożenie wszelkich polityczno-gospodarczych decyzji zmieniających bieżący status quo w relacjach z Federacją Rosyjską. Gotowość m.in. wymienionych państw do pogłębienia współpracy z Rosją nie jest zaskakująca ale zaskakująca jest daleko idąca bierność Komisji Europejskiej w tej kwestii. Jest to tym bardziej intrygujące, iż w przypadku Mistrali Francja najpierw wstrzymała a później zerwała umowę z Federacją Rosyjską. A czym de facto różni się dostarczenie bądź niedostarczenie dwóch nowoczesnych okrętów desantowych Rosji, od rozbudowy Nord-Streamu oraz wynikającego z niej zarówno dalszego wzrostu zależności energetycznej, jeszcze głębszego podziału wewnątrzunijnego. A także doprowadzenie do możliwych nieprzewidywalnych konsekwencji szczególnie na Ukrainie i Białorusi (wzrost siły naciskowej Rosji w kontekście potencjalnego wyłączania gazociągów tranzytowych bądź czasowego zmniejszania wolumenu gazowego)? Należy sobie zadać pytanie, dlaczego w przypadku Mistrali Francja potrafiła być tak stanowcza, a w przypadku Nord-Streamu zajmuje całkowicie odmienne stanowisko.

Rozbudowa Nord-Streamu nie jest jedyną niezrozumiałą decyzją podejmowaną przez niektóre europejskie firmy energetyczne. Kolejnym krokiem, całkowicie sprzecznym wobec solidarnościowego, unijnego podejścia do problematyki energetycznej, jest gotowość do sprzedaży Gazpromowi bądź spółkom od niego zależnym magazynów gazowych i/lub gazociągów. Jak może dochodzić do sytuacji, w której z jednej strony Komisja Europejska opracowuje w kwestii problematyki energetycznej tzw. „Green-paper” i „White-paper”, który jest w całości bądź częściowo implementowany przez Radę Europejską i państwa członkowskie, a z drugiej właśnie te państwa członkowskie umożliwiają sprzedaż kluczowych dla bezpieczeństwa energetycznego obiektów infrastrukturalnych monopoliście z państwa trzeciego, który z założenia nie musi przestrzegać pakietów energetycznych Unii bez względu czy działa w Rosji czy na terenie Unii np. gazociąg OPAL? Państwo jako tzw. Lewiatan Hobbesa powinno przynajmniej w kluczowych aspektach dla bezpieczeństwa zachowywać się per se odpowiedzialnie i zapobiegać sprzedaży podmiotom zewnętrznym magazynów gazu czy też lobbowaniu za specjalnymi regulacjami pozwalającymi na odejście od zasad zawartych w unijnych pakietach energetycznych.

Jeśli wymienione państwa sądzą, iż zaangażowanie ich firm energetycznych w kooperacje z Gazpromem czy Rosnieftem zwiększa ich bezpieczeństwo energetyczne, gdyż tworzy wzajemną zależność, to się po prostu mylą. Jako przykład potwierdzający tę tezę można podać projekt Sachalin 2 i podjęte przez różne instytucje państwa rosyjskiego działania skutkujące w efekcie sprzedażą przez Shell swoich udziałów w tej inwestycji. Podobne zachowanie może mieć miejsce też w przyszłości, więc nie należy a priori zakładać, że ponadstandardowe relacje z Federacją Rosyjską implikują bezpieczeństwo inwestycyjne dla firm pochodzących z konkretnych państw. Najnowsza historia pokazuje, że w Rosji można z przyczyn stricte politycznych i ambicjonalnych zniszczyć przedsiębiorstwa, a ich właścicieli skazać. Ten mechanizm może być też wykorzystany do przejęcia udziałów unijnych koncernów energetycznych w złożach, itp.

Istnieją dwa warianty jak to przeprowadzić: – w białych rękawiczkach – tak długo uprzykrzać życie podmiotom zewnętrznym kontrolami, protestami, itp. że się sami wycofają, sprzedając udziały „właściwym” rosyjskim firmom (przykład Sachalin 2); – w bardziej zdecydowany sposób – rozbijając rosyjską odnogę unijnej firmy, rozpoczynając śledztwo kończące się procesem itd. (przykład Jukos)

Założenie, że Federacja Rosyjska powstrzyma się od takiego działania można w bardzo łatwy sposób zweryfikować. Zarówno w przypadku Shella (Sachalin 2) jak i w przypadku instytutów politycznych m.in. Konrad Adenauer Stiftung oraz Friedrich Ebert Stiftung (ustawa o NGO’s) należy stwierdzić, iż fakt że pochodzą one z państw mających ponadstandardowe relacje z Rosją nie miał wpływu na działalność organów państwa rosyjskiego.

Niemieccy pracownicy instytutów Konrad Adenauer Stiftung i Friedrich Ebert Stiftung dostali nakaz opuszczenia Federacji Rosyjskiej, który został cofnięty dopiero na lotnisku. Powyższe instytutu są ściśle powiązane, jako instytuty polityczno-badawcze, z niemieckimi partiami politycznymi (odpowiednio CDU i SPD) co podnosi zarówno ich rangę jak i powagę zaistniałej sytuacji. Był to znaczący afront w relacjach rosyjsko-niemieckich.   

Dzisiaj otrzymane przez np. BASF czy OMV udziały w złożach na Syberii jutro mogą w ten bądź inny sposób wrócić znowu do Gazpromu, względnie innej rosyjskiej firmy.

Jeśli w dalszym ciągu będziemy konfrontowani z takim podejściem do polityki, że w Brukseli niektóre państwa mówią jedno a u siebie robią rzeczy całkowicie sprzeczne z ideą wcześniejszych wspólnych postanowień to odbije się to negatywnie na bezpieczeństwie całej Unii Europejskiej. Jeśli Federacja Rosyjska z premedytacją wykorzystywała i dalej wykorzystuje pakiety energetyczne aby zdobyć mocne przyczółki na wewnątrzunijnym rynku energetycznym blokując jednocześnie dostęp zagranicznego kapitału do rosyjskiego sektora energetycznego, to Unia Europejska i państwa członkowskie powinny, w mojej ocenie, przyjąć bardziej rygorystyczne stanowisko – konsekwentnie zmniejszyć możliwości kapitału rosyjskiego, przejmowania firm względnie udziałów w nich, w unijnej energetyce. W bieżącej sytuacji państwa członkowskie Unii nie tylko powinny zasygnalizować Federacji Rosyjskiej, jak będą wyglądać konsekwencje braku identycznego podejścia w sektorze energetycznym, ale powinny podjąć kroki zmierzające do blokowania dalszych inwestycji w tej dziedzinie oraz konsekwentnie odzyskiwać podmioty o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Prof. Frank Umbach w analizie wydanej przez Bundeswehrę, już prawie dekadę temu, ocenił niemieckie podejście do Federacji Rosyjskiej następująco: Naiwny i bezkrytyczny stosunek Niemiec, jest nie tylko ze względu na pobudki wynikające z polityki zagranicznej („Milczenie za gaz”) kontra produktywny, ale również nie pomaga on Rosji w przeprowadzeniu reform wewnętrznych, które zmierzałyby do większej liberalizacji i wolnorynkowego podejścia do polityki energetycznej, które są w długoterminowym interesie Niemiec i Unii Europejskiej. (tłumaczenie M.Z.)

Z dzisiejszego punktu widzenia jego diagnoza jest jeszcze bardziej przygnębiająca. Nawet w sytuacji aneksji Krymu i wojny we wschodniej Ukrainie, w Unii Europejskiej są państwa, które gotowe są realizować swoje interesy kosztem nie tylko innych państw, ale też kosztem najbliższych sojuszników. Dalsze takie podejście źle wróży zarówno Unii Europejskiej jako organizacji jak i Europie, jako kontynentowi, który cały czas należy jeszcze do względnie przewidywalnych i bezpiecznych miejsc na Ziemi. Konsekwencją takiego polityczno-gospodarczego zachowania niektórych państw członkowskich Unii Europejskiej będzie nieumyślna realizacja strategii Federacji Rosyjskiej zmierzającej do powstania w Europie w miejsce ponadnarodowej struktury unijnej koncertu mocarstw, który tak jak przez I wojną światową będzie determinował strukturę bezpieczeństwa na kontynencie.