Zblewski: Unia Energetyczna w kontekście strategii polityczno-gospodarczej Niemiec

12 czerwca 2015, 09:27 Energetyka

KOMENTARZ

Ewa Kopacz i Angela Merkel

Dr Maciej Zblewski

Ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego

 

Projekt Unii Energetycznej lansowany przez byłego premiera Polski Donalda Tuska został przez państwa Unii Europejskiej i Komisję Europejską wprawdzie pozytywnie przyjęty, jednak pozbawiony zasadniczego elementu gwarantującego w średnioterminowej perspektywie znaczącą poprawę bezpieczeństwa energetycznego Unii stał się dokumentem tylko do dyskusji a nie do realizacji.

Z planu D. Tuska wyeliminowany został problem wspólnego zakupu nośników energii dla całej Unii Europejskiej. Właśnie ta kwestia miała wiodące znaczenie dla całej polskiej koncepcji, gdyż ograniczyłaby prowadzenie przez niektóre państwa swojej polityki energetycznej kosztem innym członków UE. Bilateralne, ponadstandardowe stosunki łączące konkretne państwa z Federacją Rosyjską mają negatywny efekt zarówno na bezpieczeństwo Unii, jak i państw tranzytowych (unijnych i poza-unijnych). Jednym z państw, które od początku były sceptycznie nastawione do realizacji koncepcji wspólnych zakupów nośników była Republika Federalna Niemiec. To podejście można bardzo prosto wytłumaczyć, wynika ono z m.in. następujących kwestii: 1) bardzo dobre stosunki z Federacją Rosyjską, które rozwinęły się m.in. na tzw. Männerfreundschaft pomiędzy G. Schröderem i W. Putinem; 2) bliska współpraca gospodarcza, skutkująca powstaniem dużej ilości powiązań gospodarczo-politycznych (w 2011 wolumen handlu pomiędzy nimi wyniósł 75 mld euro); 3) budowa, mimo licznych protestów ze strony państw UE, bezpośredniego gazociągu łączącego te dwa państwa, który gwarantuje Niemcom zyski wynikające z niższej ceny gazu ziemnego oraz z faktu, iż od otwarcia Nord Streamu mają oni status HUB-a energetycznego.

Powyższe powody, które doprowadziły do rozwinięcia się tak bliskich stosunków zostały też spowodowane przez struktury lobbystyczne występujące w obu tych państwach, które naciskają na dalszą współpracę polityczno-gospodarczą, ignorując aktualne działanie Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy i innych państw post-radzieckich. Inną nie mniej ważną kwestię stanowi tu też fakt, iż gazociąg Nord-Stream będący wymierzony, w strategii Rosji, przeciwko państwom tranzytowym, został wybudowany za kredyty żyrowane przez Niemcy.

Podejście Niemiec do relacji niemiecko-rosyjskich można też tłumaczyć próbą usamodzielnienie swojej polityki zagranicznej i gospodarczej od Stanów Zjednoczonych Ameryki, co było szczególnie widoczne w ramach podejmowania decyzji dotyczących. interwencji w Iraku.

Można wprawdzie stwierdzić, iż polityka niemiecka ostatnich miesięcy pomału odchodzi od paradygmatu Russia first, jednak sfery gospodarcze dalej inspirują rząd niemiecki do powrotu na poprzednią ścieżkę kontaktów z Rosją. Ten rozdźwięk pomiędzy polityczną a gospodarczą sferą życia nie powinien tworzyć w UE i w poszczególnych państwach członkowskich iluzji o możliwej adaptacji unijnej agendy politycznej wobec Rosji przez Niemcy, gdyż naiwnością byłoby myślenie, że pomiędzy partią CDU/CSU a firmami takimi jak Siemiens, BASF czy RWE nie ma powiązań. Zmiany w tym kontekście nie spowoduje też przejęcie władzy przez SPD, gdyż podejście tych dwóch wielkich partii politycznych (CDU/CSU i SPD) zmierza do dalszej rozbudowy politycznej i gospodarczej roli Niemiec na świecie.

Nie mniej ważnym argumentem za potrzymaniem ponadstandardowych stosunków z Federacją Rosyjską jest zainwestowany kapitał w Rosji, który uniemożliwia stronie niemieckiej jakiekolwiek bardziej agresywne i odniesione na skutki polityczne działanie.

Kontrowersyjna polityka Niemiec w stosunku do Rosji szczególnie w ostatnim czasie ośmiela państwa (m.in. Słowację, Węgry, Austrię i Czechy) do tej pory mocno uzależnione od Rosji do bardziej odważnego występowania przeciwko wspólnej polityce energetycznej Unii.  Jest to efekt może niezamierzony ale realny.