Chociaż Chiny są geograficznie daleko od Europy Środkowej to obecność polityczna oraz gospodarcza w regionie nie jest nieznaczna. Widać to wyraźnie zarówno w przypadku inicjatywy Pasa i Szlaku, jak również ostatnich problemów na linii Wilno-Pekin w sprawie Tajwanu czy ostatniej inicjatywy pokojowej, która w ocenie części przynajmniej analityków jest próbą wsparcia Rosji nie uciekając się do bezpośredniego zaangażowania militarnego po jej stronie. Chiny Xi Jinpinga przyglądają się całemu regionowi, także Białorusi – pisze Jan Żerański, współpracownik BiznesAlert.pl.
Rosyjsko-chiński sojusz polityczny budujący przeciwwagę dla Zachodu sprawia, że także prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko musi się odnaleźć w tym układzie wzajemnych relacji. Coraz silniejsze związki między Mińskiem a Moskwą mogą wymusić chęć znalezienia przez białoruskiego dyktatora zarówno miejsca do ewentualnej ucieczki w przypadku próby siłowego wchłonięcia przez Rosję jego kraju, jak również przeciwwagi.
Chiny nie będą umierać za Białoruś, ale Mińsk może chcieć w tym układzie balansować między potęgami. Jeśli prezydent Łukaszenko marzy o zatrzymaniu pożerania przez Rosję chińskie wsparcie, nie za darmo rzecz jasna, może być ostatnią szansą białoruskiego dyktatora. Dla Chin z kolei Białoruś może być kolejnym ciekawym miejscem w regionie w architekturze Nowego Jedwabnego Szlaku.
Ostatnie ruchy polityczne wykonane przez Łukaszankę mogą świadczyć o zwiększającym się zainteresowaniu Chinami przez Mińsk. W marcu 2023 roku podczas wizyty prezydenta Łukaszenki w Chinach podpisano szereg umów dwustronnych. Konsekwentnie zwiększone mają być relacje handlowe między oboma krajami, a Mińsk poparł chiński plan pokojowy. Podpisane przez obu partnerów umowy zakładają zwiększone inwestycje we wszystkich możliwych obszarach, także w sektorze obronnym.
Do tej pory największą chińską inwestycją na Białorusi był park przemysłowo-technologiczny w Mińsku, natomiast wartość wymiany handlowej rośnie. W ciągu dziesięciu lat od 2013 chińsko-białoruska wymiana handlowa wzrosła z trzech do pięciu miliardów dolarów.
Białoruś nie jest jedynym obiektem zainteresowania Pekinu. Chiny konsekwentnie starają się powiększyć wpływy w regionie Europy Środkowej oraz państw bałtyckich. Działają zarówno na polu inwestycyjnym, jak edukacyjnym – głośny był pomysł wybudowania na Węgrzech kampusu szanghajskiego Uniwersytetu Fudan.
Zwiększająca się chińska obecność w regionie oraz coraz bardziej napięte relacje na linii zachód-Pekin sprawiają, że zarówno Polska jak Białoruś, czy kraje bałtyckie będą musiały określić się, jak postępować w przypadku coraz większych problemów – na przykład gdyby doszło do blokady Tajwanu czy nie daj Boże wojny o wyspę oraz inwazji na Tajwan albo kolejnych sporów dotyczących chińskich technologicznych gigantów, np. Xiaomi czy zwłaszcza Huawei.
O tym, że sprawa jest poważna świadczą chociażby wymiany ciosów na linii Wilno-Pekin w sprawie Tajwanu oraz otwarcia w Wilnie przedstawicielstwa, używającego nazwy Tajwan co Chiny potraktowały jako naruszenie polityki jednych Chin, a to z kolei poskutkowało zarówno sankcjami wymierzonymi w Litwę jak również odwetem ze strony Unii Europejskiej i między innymi sporem w Światowej Organizacji Handlu.
Inne kraje regionu także mają o czym myśleć. Wartość importu z Chin w przypadku samej Estonii to 700 milionów Euro tylko za 2021 rok. Estonia to zresztą przykład, że kryzys w relacjach nie musi przełożyć się na trwałe zamrożenie stosunków. Po problemach dwustronnych związanych z wizytą Dalajlamy w Estonii w 2011 roku stopniowo zaczęto odbudowywać relacje handlowe oraz polityczne. Dziesięć lat po wizycie Dalajlamy chińskie inwestycje w Estonii wynoszą ponad sto milionów euro (w 2021 roku).
Eksperci z Uniwersytetu Radinsa z Rygi w raporcie z 2022 roku stwierdzają, że relacje na linii kraje bałtyckie-Pekin są najgorsze od lat, bez wyraźnej perspektywy poprawy. Czy Białoruś w takiej sytuacji przejmie rolę punktu zaczepienia w Europie?
Wydaje się, że dopóki trwa wojna na Ukrainie związana z chińskim wsparciem politycznym nie ma szans na poprawę relacji handlowo-politycznych, a nawet gdy wojna zakończy się pozostaje chłód na linii Pekin-Waszyngton oraz Pekin-Bruksela związany z agresywną polityką samych Chin. Sama Litwa zresztą opuściła na przykład chiński projekt Pasa i Szlaku promowany w ramach inicjatywy 16+1. W 2022 podobnie postąpiły Estonia oraz Łotwa.
Białoruś może w takim układzie stanowić rodzaj alternatywy dla Chin, a jednocześnie Mińsk powinien uważać, żeby nie wpaść w pułapkę.
Żerański: Czy problemy Łukaszenki to wiatr zmian na BIałorusi?