Prawdziwy, jednolity rynek pomógłby firmom, takim jak Nokia i Ericsson, zlikwidować lukę badawczo-rozwojową w stosunku do amerykańskich i azjatyckich konkurentów – pisze brytyjski Financial Times.
Ogromny wachlarz możliwości
5G jest miejscem na aktywną politykę przemysłową. Seria FT Europe Europe First pokazuje, że ta technologia znów stała się modna w Brukseli. Sieć komórkowa piątej generacji, która pozwala na tysiąckrotny wzrost pojemności danych, stanowi transformacyjny rozwój technologiczny o ogromnym wachlarzu możliwości.
Rozwój chińskiego Huawei, jako wiodącego dostawcy sprzętu telekomunikacyjnego 5G, wywołał duże obawy o bezpieczeństwo narodowe, konkurencyjność Europy i perspektywę długoterminowej zależności od potencjalnie zawodnej firmy. Porzuciwszy rodzimą branżę, amerykańscy urzędnicy zastanawiają się, czy przekazać pieniądze amerykańskich podatników europejskim rywalom, aby zapewnić bezpieczeństwo dostaw. Wydaje się, że w tej sprawie Europa jest wyjątkowo pasywna.
Francuski prezydent Emmanuel Macron wyraził swoje zaniepokojenie. – Europa po prostu nie zdołała w żaden sposób przeanalizować i skoordynować tej kwestii. Innymi słowy, suwerenne decyzje zostały przekazane operatorom telekomunikacyjnym – powiedział Macron.
Jeśli chodzi o kwestię wprowadzania technologii 5G, Europa pozostaje w tyle za Chinami, Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i Japonią. UE jest bardzo rozdrobnionym rynkiem z wieloma operatorami oraz różnymi krajowymi standardami i procedurami bezpieczeństwa. Wspólnota utraciła wpływ na ustanawianie międzynarodowych wymogów. Intensywna konkurencja jest dobra dla konsumentów, ale sprawia, że na inwestycje pozostaje mniej gotówki.
Tańsza oferta Huawei
Dzięki ogromnemu rynkowi wewnętrznemu obejmującemu osiemset milionów użytkowników, niewielkiej liczbie operatorów sieci w Chinach i obfitym środkom z banków państwowych, Huawei szybko stał się światowym gigantem. Jego technologia jest kompatybilna z innymi systemami i często, choć nie zawsze, jest znacznie tańsza niż u konkurencji. Jeden z południowoeuropejskich ministrów telekomunikacji powiedział, że chińska firma ustala niższe ceny niż jej konkurenci, nawet o 30 procent. Dzięki temu Huawei zdobył około 30 procent kontraktów 5G na całym świecie.
Fińska Nokia i szwedzki Ericsson nie są małą konkurencją. Łącznie ich udział w rynku 5G jest porównywalny do udziału Huawei. Obie firmy skorzystają na amerykańskich ograniczeniach wobec chińskiego rywala. Europejskie firmy są jednak zdezorientowane w zakresie badań i rozwoju. W zeszłym roku Huawei wydał 15 miliardów dolarów i planuje osiągnąć 20 miliardów dolarów. Ericsson wydaje około czterech miliardów dolarów, Nokia nieco więcej. Ich technologia jest teraz konkurencyjna, ale czy tak pozostanie?
W październiku bieżącego roku akcje Nokii spadły. Powodem było zaprzestanie wypłacania dywidendy, firma sprzeciwiła się w ten sposób wobec coraz większej konkurencji i rosnących kosztów wprowadzenia 5G. Producenci sprzętu są również naciskani przez inne firmy, między innymi przez producentów samochodów, którzy wycofują się z opłat licencyjnych za technologię stosowaną na przykład w samochodach autonomicznych.
Co dalej?
Co więc należy zrobić? Niewiele mówi się o fuzji. – Nie sądzę, żeby potrzebny był europejski potentat. Nokia i Ericsson są wystarczająco silne – mówi Leif Johansson, były prezes szwedzkiej grupy. Połączenie byłoby niekorzystne dla konkurencji i pozostawiłoby monopol na niektórych rynkach, zwłaszcza w sytuacji, w której Huawei zostałby wykluczony z niektórych przedsięwzięć.
Unia Europejska przekazała już około 700 milionów euro na badania i rozwój 5G, co przynosi korzyści obu europejskim firmom. Mogłoby to znacznie zwiększyć wsparcie w następnym siedmioletnim budżecie i rozszerzyć je na rozwiązania przemysłowe, które pozwolą na stymulowanie popytu. Przelewanie tanich pożyczek dla Nokii i Ericssona prawdopodobnie naruszałoby przepisy Światowej Organizacji Handlu. UE może się jednak wycofać. Margrethe Vestager, unijny działacz antymonopolowy, poparła holenderską propozycję nowych narzędzi konkurencji w celu ograniczenia działalności zagranicznych przedsiębiorstw subsydiowanych przez państwo.
Najlepszą rzeczą, którą Unia Europejska mogłaby zrobić, jest fragmentacja rynku końcowego. Mniej operatorów telekomunikacyjnych posiadałoby większe międzynarodowe koncesje, działając na podstawie wspólnych zasad bezpieczeństwa. Bardziej dochodowi klienci mogą pomóc w utrzymaniu większej liczby badań. Europa ryzykuje w dążeniu do ożywienia polityki przemysłowej. Istnieje prawdopodobieństwo, że zapomni o sile prawdziwego, jednolitego rynku.
Financial Times/Jędrzej Stachura