Jednym z deklarowanych celów prezydentury Donalda Trumpa jest uczynić Stany Zjednoczone dominującą w świecie potęgą energetyczną. Za hasłem wyborczym”America first” kryje się obecnie polityka gospodarcza administracji Trumpa mająca na celu stworzenie „supermocarstwa energetycznego, najsilniejszego, jakie kiedykolwiek znał świat. Mówił o tym doradca prezydenta Ryan Zinke, sekretarz spraw wewnętrznych USA, na spotkaniu z przedstawicielami największych firm sektorów ropy, gazu i węgla w Heritage Foundation 29 września br. – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Teresa Wójcik.
To wyzwanie rynkowe, ale z konsekwencjami wykraczającymi daleko poza rynek. Oznacza powrót do gospodarki realizowanej przez konkretne podmioty gospodarcze i do polityki gospodarczej państw narodowych. Początkiem nowego rozumienia sektora energetycznego było wycofanie z Porozumienia Paryskiego w sprawie polityki ochrony klimatu. Bo podstawą zdobycia „dominacji energetycznej” dla USA – zdaniem Trumpa – jest zwiększenie i przyspieszenie produkcji ropy, gazu i węgla, m.in. na potrzeby eksportu.
Znacznie dalej niż bezpieczeństwo energetyczne
Zasada niezależności energetycznej pojawiła się w USA około 30 lat temu, nieco później zaczęto ją uzupełniać koniecznością bezpieczeństwa energetycznego. Trump poszedł znacznie dalej – wobec globalnej handlowej wojny o rynek energii zapowiedział dominację energetyczną Stanów Zjednoczonych. Założenia strategii prowadzącej do tego celu Donald Trump przedstawił w końcu czerwca br., niemal w przeddzień wizyty w Polsce. W jego wystąpieniu w Warszawie znalazły się znaczące odniesienia do tej strategii.
Na zorganizowanym przez Heritage Foundation spotkaniu sekretarza spraw wewnętrznych USA Ryan’a K. Zinke z przedstawicielami największych amerykańskich firm energetycznych z sektora ropy, gazu i węgla była mowa o konkretach zawartych w owej strategii. Informuje ona o najważniejszych zadaniach wynikających z wizji Stanów Zjednoczonych jako superpotęgi dominującej na światowym rynku energii. Wizji, której realizacja już się praktycznie rozpoczęła – m.in. w górnictwie węglowym od początku roku powstało około 80 tys. miejsc pracy.
Odwrót od OZE
Heritage Foundation ocenia, że Zinke przedstawił plan rozwoju amerykańskiego sektora energii z oglądem podwójnym. Znaczeniem wytwarzania taniej, powszechnie dostępnej energii oraz wydobycia surowców energetycznych. I rolą władz USA jako dobrego partnera biznesowego dla tego strategicznego sektora. Przy zasadniczej zmianie: w polityce poprzedniego prezydenta energetyka wiatrowa i solarna stanowiły ponad połowę mocy zainstalowanych w USA w ciągu ostatnich dwóch lat. Obecna polityka energetyczna wsparta reformą podatkową prezydenta Trumpa idzie w zupełnie przeciwnym kierunku, nowe moce mają być instalowane w energetyce konwencjonalnej. Do tego jest niezbędny renesans górnictwa węglowego oraz kontynuacja rewolucji łupkowej wspieranej ciągłą rewolucją technologiczną.
Nowa polityka energetyczna przewiduje wprowadzenie przepisów sprzyjających poprawie sytuacji górnictwa węgla i energetyki węglowej natomiast likwidujących preferencje dla energetyki odnawialnej. Przepisy te znalazły się przede wszystkim w projekcie ustawy o reformie podatkowej przygotowywanej w Białym Domu.
Nowe uregulowania generalnie usuwają kluczowe mechanizmy finansowania energetyki odnawialnej. Spowodowało to wręcz panikę nie tylko w tym sektorze, ale też wśród środowisk Partii Demokratycznej, organizacji ekologicznych, ugrupowań lewicowych. Nie tylko w USA. Oceniono, że to koniec rozwoju sektora OZE w Stanach Zjednoczonych, co jednak wcale nie jest przesądzone. Obciążenie podatkowe tego sektora będzie takie samo, jak firm wydobywczych gazu, ropy i węgla oraz energetyki konwencjonalnej. Więcej kosztować będzie zarówno import ropy z Bliskiego Wschodu, jak i turbin wiatrowych i paneli słonecznych z Chin.
Rzecz w tym, że skutki będą inne. Rafinerie będą wolały kupować o kilka dolarów tańszą ropę WTI i ewentualnie robić mieszankę z ciężką ropą z Kanady (nieduże wolumeny, więc dodatkowy koszt niewielki). Tymczasem panele słoneczne z Chin też przestaną się opłacać, ale krajowe są znacznie droższe ( bez dumpingu ), więc popyt znacznie się skurczy. Nie będzie też ulg podatkowych dla OZE, bo zasadniczo według projektu reformy takich ulg wcale nie będzie. Podobnie zostaną skazane na pełną samodzielność kosztową elektrownie wiatrowe.
Energetyka odnawialna według nowych przepisów dotyczących rynku energii będzie musiała ponosić koszt zakupu energii ze źródeł konwencjonalnych, gdy nie będzie mogła dostarczać zakontraktowanych mocy (brak wiatru lub słońca) lub z własnych magazynów. Jedno i drugie tanie nie będzie.
Bez wprowadzenia nowych przepisów, sekretarz ds. energii Rick Perry zażądał od Federalnej Komisji Regulacji Energii (Federal Energy Regulatory Commission – FERC), aby wsparła elektrownie węglowe i jądrowe w konkurencji na hurtowych rynkach energii. Chodzi o przepisy przyjętej 30 lat temu ustawy o narodowym bezpieczeństwie energetycznym, nagradzających zakłady energetyczne za posiadanie rezerw nośnika na 90 dni wytwarzania mocy.
Analitycy organizacji ekologicznych uważają, że powrót do tych przepisów ma na celu finansowe wsparcie elektrowni węglowych i jądrowych, jeśli nie mają dużych zysków, a jednocześnie zniechęci do budowy nowych farm wiatrowych i słonecznych. Początkowo sprzeciwiły się temu poleceniu sektory ropy i gazu, nie tylko sektor OZE. Ale okazało się, że w warunkach USA zabezpieczenie na 90 dni generowania energii w elektrowniach na gaz i ropę gwarantują obowiązkowe zapasy strategiczne obu surowców. Rekompensaty nie będą otrzymywać tylko elektrownie OZE, magazyny energii nie dają zabezpieczenia na 90 dni.
„Kredytowanie OZE nie będzie się opłacać”
Inwestycje w elektrownie wiatrowe i solarne pozostają uzależnione od preferencyjnego finansowania przez duże banki, ubezpieczycieli i inne instytucje finansowe. Dzięki temu, że kredytowanie było intensywnie promowane i wspierane przez środki z budżetu federalnego. Banki, ubezpieczyciele i instytucje finansowe były też premiowane, gdyż dostawały ulgi podatkowe za kredytowanie energetyki odnawialnej. Sam projekt zmian w systemie podatkowym USA, w którym likwiduje się te rozwiązania, już osłabia popyt na kredytowanie OZE.
Przedstawiciele instytucji związanych z energetyką odnawialną – jak Ken Locklin, dyrektor potężnej firmy ubezpieczeniowej Impax Asset Management LLC – uważają, że w dłuższej perspektywie jest mało prawdopodobne, aby polityka Trumpa spowolniła rozwój energii odnawialnej. Ten rozwój będzie wspierany przez władze mniej więcej połowy Stanów z Kalifornią na czele. Tyle, że będzie to nadal energia droga, będzie problem z jej sprzedażą operatorom sieci i nie wiadomo, jak rozwiązać ten problem w dłuższej perspektywie.
Interesujące jest to, że Departament Energii planuje wspierać energetykę prosumencką, produkującą energię na własny użytek, nie na rynek, m.in. do zasilania samochodów z napędem elektrycznym. Co do wielkich producentów energii odnawialnej, po protestach Zinke wyjaśnił, że chodzi o to, aby sektor został realnie „urynkowiony”, nie dotowany. Co wymusi postęp technologiczny „eliminujący niestabilność w dostarczaniu energii”.
Rewolucja szczelinowania hydraulicznego
Postęp taki wymusiło na sektorze łupkowym załamanie światowych cen ropy. Departament Energii wyliczył, że w 2008 r. wydobycie ropy i gazu z łupków łącznie kosztowało firmy 18 mld dol., w 2016 r. już tylko 2,6 mld dol. To efekt udoskonalania technologii, głównie szczelinowania hydraulicznego. Wydobycie ropy z łupków w Basenie Permskim w stanie Teksas jest opłacalne przy średniej cenie 40 dol. za baryłkę.
Do Zinke jako sekretarza spraw wewnętrznych należy nadzór nad wykorzystywaniem ogromnych zasobów energetycznych Stanów Zjednoczonych, co ma kluczowe znaczenie dla perspektyw energetyki i realizacji wizji Białego Domu „dominacji USA na światowym rynku energii”. Od Zinke zależy zdefiniowanie, dobór i realizacja strategii energetycznej zgodnie z amerykańskimi interesami. We współpracy z zainteresowanymi resortami rządu Trumpa – przede wszystkim Departamentem Energii, Departamentem Handlu, Agencją Ochrony Środowiska.
Za najpilniejsze zadanie sekretarz spraw wewnętrznych uznał zmianę prawa dotyczącego energetyki. Projekt zmian jest w przygotowaniu. „Nowy system regulacji zlikwiduje ograniczenia i biurokrację utrudniające inwestycje wydobywcze i działalność produkcyjną energetyki konwencjonalnej. Chcemy ten system wprowadzić jak najszybciej we współpracy z zainteresowanymi firmami, Stanami i środowiskami lokalnymi”. – zapowiedział Zinke.
Ważna jest każda kropla ropy
Jego zdaniem dynamiczny rozwój rewolucji łupkowej oraz eksploatacji innych zasobów ropy i gazu – zwłaszcza w obszarze Arktyki – „jest konieczny dla pełnego bezpieczeństwa narodowego USA. Nie możemy też pozwolić, aby cenę za globalne utopie biedniejsi obywatele USA płacili ubóstwem energetycznym, tak jak płacą niezamożni mieszkańcy najbogatszych państw Unii Europejskiej. Energia jest jak woda – nie może jej nikomu zabraknąć” – podkreślił sekretarz spraw wewnętrznych USA.
Wyliczał, że nowa polityka energetyczna zapewni większą liczbę miejsc pracy oraz wzrost gospodarczy. „Nie chcę, aby nasz kraj był nadal zakładnikiem zagranicznych producentów i dostawców ropy. Nie chcę, aby siły wojskowe USA były wysyłane do walki, żeby chronić drogi obcych dostaw ropy. Każda kropla ropy więcej wyprodukowana w USA ogranicza szantaż naftowy Iranu.” – przedstawiał Zinke argumenty za koniecznością dominacji amerykańskiej na światowym rynku energii.
W ocenie ekipy Republikanów gospodarka Stanów Zjednoczonych w ciągu ośmiu lat prezydentury Baracka Obamy i jego globalnej polityki ochrony klimatu straciła bilion dolarów i miliony miejsc stałej pracy przeniesionych za granicę. Kurczyły się klasa średnia i robotnicza, a niebezpiecznie liczbowo rósł prekariat. Jedną z głównych przyczyn było według Republikanów ignorowanie przez administrację Obamy krajowych producentów energii konwencjonalnej i jej źródeł. Obecnie administracja federalna dąży do zwiększenia wydobycia ropy, gazu i węgla, co też zwiększa zatrudnienie.
Zielone światło dla węgla, ropa i gaz – na eksport
Węgiel i czyste technologie węglowe są konieczne dla elektrowni węglowych, które będą modernizowane i budowane w USA – zapowiedziano na spotkaniu w Heritage Foundation. Utrzymanie możliwie najniższych cen energii elektrycznej gwarantują w amerykańskich warunkach bloki węglowe. i to one będą najważniejsze dla krajowego rynku energii. Nie wyklucza to elektrowni gazowych. Ale gaz jest potrzebny też dla przemysłu chemicznego, a najbardziej potrzebny będzie na eksport. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE), po 2022 r. Stany Zjednoczone będą największym globalnym eksporterem LNG znacznie prześcigając Katar i Australię.
W wizji Trumpa USA mają stać się eksporterem netto energii, wykorzystywać swoje ogromne zasoby ropy i gazu jako narzędzie własnego wzrostu gospodarczego. A na arenie polityki światowej -wykorzystywać LNG przede wszystkim jako instrument zapewniając bezpieczeństwo energetyczne swoim sojusznikom. Eksport LNG może wpływać na globalną sytuację międzynarodową, istotnie ograniczając geopolityczne wpływy Rosji. Agencja Informacji Energetycznej USA (US Energy Information Administration – EIA) w styczniu br., jeszcze przed inauguracją Trumpa prognozowała, że Stany Zjednoczone staną się eksporterem energii netto najpóźniej do 2026 r. Obecnie – jak kilkakrotnie podkreślił Trump – najważniejszym i najpilniejszym celem jest pokonanie Rosji jako największego eksportera i producenta gazu. W tym wyeliminowanie z rynku europejskiego wbrew wszystkim doraźnym interesom europejskich koncernów i polityce Zielonych.
Amerykańska ropa z łupków już obecnie mocno wpływa na ceny światowe. Wymuszając utrzymanie tych cen na relatywnie niskim poziomie, USA bez ponoszenia strat od pewnego czasu dyktują grę, która w pożądanym dla Ameryki kierunku oddziałuje na gospodarki zwłaszcza Rosji i OPEC. Obecne niskie ceny spowodowane rosnącą obfitością ropy z łupków pozwalają zmniejszyć uzależnienie rynków od dominujących dotychczas producentów Bliskiego Wschodu i od Rosji. Jednocześnie konieczność stabilizacji cen ropy wymusiła na Arabii Saudyjskiej i Rosji egzotyczną współpracę między OPEC i producentami spoza OPEC w postaci porozumienia o obniżeniu produkcji ropy w tych wszystkich państwach. Co jak się okazuje – na rynki światowe nie ma spodziewanego wpływu. Tymczasem wydobycie ropy z łupków w USA coraz bardziej zbliża się do magicznej granicy 10 mln baryłek dziennie, co oznacza pierwsze miejsce na świecie.