Chociaż Norwegia to jedno z najbardziej przyjaznych środowisku państw, w którym, zgodnie z rządowymi planami, wkrótce przestaną jeździć samochody napędzane paliwami kopalnymi, wciąż jest jednym z najbardziej znaczących eksporterów ropy naftowej i gazu ziemnego.
W udzielonym niedawno wywiadzie norweski minister ropy naftowej i energii Terje Soviknes, odnosząc się do raportu Międzynarodowej Agencji Energii stwierdził, że rząd będzie sprzyjał jego założeniom, tym bardziej jako producent gazu oraz ropy naftowej.
W opublikowanym raporcie, za główny cel najbliższych lat uznano zrównoważony rozwój, rozumiany jako utrzymanie wzrostu temperatur na poziomie dwóch stopni Celsjusza w odniesieniu do ery pre-industrialnej. Odnosząc się do tego założenia Soviknes stwierdził, że nawet przy utrzymaniu planowanego wzrostu temperatury, w 2040 zapotrzebowanie na ropę będzie pozostawać na poziomie 70 milionów baryłek ropy naftowej dziennie. Wobec tego głównym zadaniem polityków na najbliższe lata stanie się przekształcanie wydobycia na bardziej ekologiczne.
Norwegia już poczyniła w tym względzie znaczne postępy, dzięki czemu tamtejsze wydobycie ropy naftowej i gazu jest średnio o 50 procent czystsze niż w pozostałych państwach także wydobywających paliwa.
Podatek od emisji
W opinii norweskiego ministra, do tak dobrych wyników przyczynił się podatek od emisji dwutlenku węgla, nałożony na firmy wydobywające w obrębie norweskiego szelfu kontynentalnego. Obowiązująca od 1991 roku opłata – zdaniem Soviknesa – zmotywowała firmy do zmniejszenia emisji z produkcji.
W zmieniających się warunkach środowiskowych istotne jest również uzasadnienie zwiększania wydobycia surowców. Norweski rząd usprawiedliwia ten wzrost stale rosnącą populacją ludzi. W związku z tym rośnie bowiem konieczność wyprodukowania większej ilości energii, która będzie musiała zaspokoić potrzeby społeczeństw, a także przyczyni się do poprawienia poziomu życia ludności.
Paliwa kopalne, poza wytwarzaniem energii, konieczne są również w transporcie oraz przemyśle petrochemicznym. Oczywisty jest także interes gospodarczy. Norwegia czerpie bowiem ogromne zyski z przemysłu naftowego. Szacowany całkowity dochód z tej gałęzi wyniesie, w 2018 roku 19 mld $.
Wychwytywanie i składowanie CO2
Norweski minister wypowiadał się również w kwestii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla, czyli tzw. sekwestracji (CCS), polegającej na upłynnianiu dwutlenku węgla oraz zapobieganiu uwalniania go do atmosfery. Norwegia posiada duże doświadczenie w stosowaniu tej technologii w energetyce, jak twierdzi Soviknes, metoda będzie stosowana również coraz powszechniej w innych gałęziach przemysłu. Już teraz trzy zakłady są gotowe wziąć udział w projekcie pilotażowym: spalarnia odpadów, fabryka wytwarzająca amoniak i cementownia. Głosowanie nad wsparciem rządowym dla tego projektu odbędzie się jeszcze w tym roku, a ostateczna decyzja inwestycyjna, ma zostać podjęta w 2020 roku.
Przeciwnicy członkostwa, zwolennicy finansowania
Mimo, że partia rządząca w Norwegii jest przeciwna członkostwu w UE, rząd bardzo popiera ogólnoeuropejską współpracę w zakresie CCS. Część realizacji projektu ma zostać bowiem pokryta ze środków unijnych. Zdaniem Soviknesa współpraca krajów europejskich w tej dziedzinie jest bardzo istotna dla przemysłu i branży energetycznej, a także dla celu, którym jest osiągnięcie założeń określonych w porozumieniu paryskim, a więc szybkiej redukcji emisji. Norwegia, jest na dobrej drodze do osiągnięcia założeń w tej dziedzinie, a sukcesy odniesione podczas realizacji projektów ekologicznych w przeszłości, wskazują na duże szanse powodzenia inicjatywy czystszego wydobywania ropy.
EU Observer/Tomasz Czech