Francja wyrasta na lidera grupy państw Unii Europejskiej, które chcą realizować ambitną politykę klimatyczną. Coraz bardziej bierne Niemcy ustępują jej miejsca w tym obszarze. Różne podejścia do klimatu mogą stanowić kość niezgody pomiędzy tymi krajami.
Francja stoi na czele grupy krajów, które chcą, aby UE ograniczyła emisje do zera do 2050 roku – oznacza to w praktyce, że Unia będzie wchłaniać tyle gazów cieplarnianych, ile emituje. Jest to kluczowe dla osiągnięcia bardziej ambitnego celu porozumienia paryskiego. Jednak Niemcy, które wydawały się liderem europejskiej polityki klimatycznej, oddają pola Francuzom w związku ze zbyt wysokimi kosztami ekonomicznymi i politycznymi takich ambicji.
To dalekie od wspólnej deklaracji Francji i Niemiec o podjęciu „ambitnych działań w celu przeciwdziałania zmianom klimatu” podpisanej w styczniu traktat z Aachen. Różnice między Berlinem a Paryżem można dostrzec w dyplomatycznym sporze o język, który miał pojawić się w konkluzjach polityki klimatycznej szczytu.
Zgodnie z projektem konkluzji ze szczytu, przywódcy „podkreślą znaczenie przedłożenia przez UE ambitnej długoterminowej strategii do 2020 roku, dążącej do neutralności klimatycznej przy jednoczesnym uwzględnieniu specyfiki państw członkowskich i konkurencyjności europejskiego przemysłu”, bez zobowiązania krajów do ostatecznego terminu. Liderzy planują „powrót do tematu” do końca tego roku. Francja chce, by UE zobowiązała się do ograniczenia emisji do zera netto „do 2050 roku, zgodnie z celem porozumienia paryskiego ograniczenia wzrostu globalnej temperatury do 1,5 stopnia Celsjusza, by zapewnić konkurencyjność europejskiego przemysłu”.
Wysiłki Francji są wspierane przez inne kraje, takie jak Hiszpania, Holandia, Luksemburg i Dania.
Finlandia, która w lipcu przejmuje rotacyjną prezydencję Rady, chce także, aby przywódcy UE sfinalizowali wytyczne dotyczące długoterminowej strategii Unii „później w tym roku roku”. Niemcy są o wiele bardziej sceptyczni – nie chcą wiązać siebie i innych członków UE terminem, by ograniczyć emisje do zera netto lub powiązać swoją strategię z 1,5-stopniowym celem porozumienia paryskiego. W tekście utrzymano jednak odniesienie do neutralności klimatycznej.
Osiągnięcie celów klimatycznych UE jest poważnym wyzwaniem dla Berlina. W ubiegłym roku kanclerz Merkel musiała przyznać, że nie osiągnie celu do 2020 roku, jakim jest ograniczenie emisji o 40 procent w porównaniu z 1990 rokiem. Politycy starają się teraz, aby kraj spełnił cele klimatyczne na 2030 rok.
Niektóre z niemieckich postulatów popierają Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, które obawiają się potencjalnie wysokich kosztów społecznych i ekonomicznych przejścia na gospodarkę niskoemisyjną i – w przeciwieństwie do Berlina – chcą usunąć odniesienie do neutralności klimatycznej.
Politico/Michał Perzyński