Obecne amerykańskie ustawodawstwo sankcyjne nie daje gwarancji zatrzymania budowy Nord Stream 2. Jedyną możliwością, by USA faktycznie jeszcze raz wstrzymały realizację Nord Stream 2 musiałoby być przyjęcie nowego pakietu sankcyjnego. To jednak wymagałoby szybkiego i sprawnego przeprowadzenia stosownego projektu ustawodawczego przez Kongres – pisze Mateusz Kubiak, ekspert do spraw ropy i gazu Esperis.
Przybycie Akademika Czerskiego – rosyjskiego statku do układania rur – na Bałtyk stało się faktem. Ściągnięta z Dalekiego Wschodu jednostka stoi na kotwicy u wybrzeży Niemiec i prawdopodobnie jest właśnie szykowana do pracy przy budowie Nord Stream 2.
Niezależnie od tego, w jakim stopniu „Czerski” jest dziś gotowy do realizacji zadania (statek nie miał jeszcze okazji „sprawdzić się w boju”), kluczowym pytaniem pozostaje, czy amerykańskie sankcje mogą ponownie pokrzyżować szyki Rosjanom. Na ten moment odpowiedź pozostaje negatywna. I to nawet pomimo tego, że obecnie w USA funkcjonują już dwie ustawy, których zapisy pozwalałyby teoretycznie ponownie uderzyć w projekt Nord Stream 2. Są to odpowiednio: CAATSA z 2017 roku oraz PEESA z 2019 roku (stanowiąca w rzeczywistości część ustawy budżetowej Pentagonu na 2020 rok).
Potencjalnie CAATSA pozwalałaby dodatkowo utrudniać budowę gazociągu poprzez sankcje na szereg podwykonawców Rosjan przy realizacji inwestycji. Sęk w tym, że ustawa ta wymaga koordynacji działań amerykańskiej administracji z sojusznikami, a więc również z tymi europejskimi państwami, które jawnie popierają Nord Stream 2. Tym samym nie jest możliwym, by zapisy CAATSA mogły odegrać jeszcze jakąkolwiek rolę w kwestii budowy rosyjskiego gazociągu po dnie Bałtyku.
Co zatem z PEESA, a więc ustawą, która sprawiła, że budowa Nord Stream 2 od pół roku stoi w miejscu, a Rosjanie zostali zmuszeni do wykorzystania Akademika Czerskiego? Czy jej zapisy mogą uderzyć w rosyjski Gazprom tak, jak groziło to poprzedniemu wykonawcy Nord Stream 2, spółce Allseas? Niekoniecznie.
Po pierwsze, amerykańskim sankcjom na mocy PEESA podlegać będą wyłącznie spółki dostarczające statki układające Nord Stream 2 na głębokościach większych, niż 30 metrów, a także ich spółki córki. Tym samym w przypadku Akademika Czerskiego nie będzie to Gazprom sam w sobie, ale wyłącznie właściciel statku, Gazprom Flot (oraz ewentualnie singapurska spółka Fox Offshore, zarządzająca jednostką). Amerykańskie przepisy sankcyjne są w tym wypadku jednoznaczne – restrykcjami nie zostaje objęta spółka-matka sankcjonowanego podmiotu.
Po drugie fakt, że Gazprom Flot naruszy zapisy PEESA niczego nie zmieni. Spółka ta i tak jest już objęta amerykańskimi sankcjami od września 2016 roku i pozostaje jednym z tych rosyjskich podmiotów, które są „dedykowane” pracom pod groźbą sankcji. Tym samym, budowa Nord Stream 2 przez Akademika Czerskiego nie zaszkodzi szczególnie Gazprom Flot, czy innym projektom realizowanym przez tę spółkę.
Kardaś: Największym zagrożeniem dla Rosji jest jej własna polityka (ROZMOWA)