Polska inicjuje opór przeciwko ręcznemu sterowaniu cenami uprawnień do emisji CO2

0
16
Premier Ewa Kopacz i wiceprzewodniczący KE Marosz Szewczowicz

(EU Observer/Wojciech Jakóbik)

EU Observer podaje, że Polska stanowczo opowiada się przeciwko mechanizmowi regulacji cen na rynku uprawnień do emisji CO2 czyli Market Stability Reserve (MSR). Premier Ewa Kopacz wystosowała list do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana Claude’a Junckera z prośbą o wdrożenie mechanizmu dopiero w 2021 roku. Pojawił się on dwa dni po tym, jak komisja ds. środowiska w Parlamencie Europejskim (ENVI) uznała, że powinien on zostać wdrożony jeszcze w 2019 roku.

List z 25 lutego został sygnowany także przez Bułgarów, Chorwatów, Cypryjczyków, Czechów, Litwinów, Rumunów i Węgrów.

Im szybciej zostanie wdrożony MSR, tym szybciej zaczną rosnąć ceny uprawnień, obecnie niskie i korzystne dla Polski i innych krajów o wysokoemisyjnej gospodarce.

Za szybkim wdrożeniem mechanizmu manipulacji ceną są Dania, Niemcy, Luksemburg, Malta, Holandia, Słowenia, Szwecja i Wielka Brytania, które emitują relatywnie mniej. Chcą aby system wszedł w życie w 2017 roku.

MSR to zinstytucjonalizowany backloading, czyli czasowe wycofywanie części uprawnień z rynku w celu podniesienia ich ceny.

Kopacz oczekuje od Komisji Europejskiej, że potwierdzi swą deklarację o woli wdrożenia MSR dopiero w 2021 roku. W mediach zachodnich pojawiły się spekulacje, że wbrew tej obietnicy dla Polski, Bruksela będzie chciała wdrożyć mechanizm szybciej.