Jeśli Niemcy będą faktycznie próbowali blokować atom w Polsce, może ona doprowadzić do powołania komisji śledczej Parlamentu Europejskiego, która opóźni dostawy przez Nord Stream 2, pod warunkiem, że nie zatrzymają go sankcje USA – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Denuklearyzacja
Niemcy wyszli z inicjatywą denuklearyzacji Europy. Chcą, by energetyka jądrowa została wygaszona nie tylko w ich kraju, który chce ją zamknąć do końca 2022 roku, ale w całej Unii Europejskiej. Biorą na celownik model finansowy, bo deklarują sprzeciw wobec finansowania projektów jądrowych ze środków unijnych oraz krajowych mechanizmów wsparcia. Mogą w ten sposób odnosić się do planu Polski, która chce sfinansować atom w połowie ze środków krajowych i będzie to podlegająca forma pomocy publicznej prawdopodobnie kontroli Komisji Europejskiej, na którą Niemcy mogą chcieć uzyskać wpływ. Kolejna przestrzeń do działania to zgody środowiskowe po wyborze lokalizacji atomu w Polsce.
W debacie na ten temat pojawił się argument, że Niemcom może posłużyć zasada solidarności podniesiona do rangi prawnej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sporze o OPAL, odnogę Nord Stream w Niemczech. Gazprom chciał tłoczyć więcej gazu tą odnogą i Komisja Europejska mu na to pozwoliła. Jej decyzja została zakwestionowana w sądzie przez Polaków i podważona przez Trybunał w oparciu o zasadę solidarności, która stanowi, że żadna decyzja Komisji nie może uderzać w interesy poszczególnych państw członkowskich. Stąd wzięła się konstatacja, że Niemcy mogliby użyć zasady solidarności do kwestionowania Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, bo rozwój atomu jest ich zdaniem niezgody z ich interesami. Warto podkreślić, że konsultacje PPEJ, w którym brały udział Niemcy już się zakończyły i takie działania mogłyby zostać podjęte dopiero na kolejnych etapach realizacji tego przedsięwzięcia, o ile Polacy zdołają je skutecznie pchać naprzód.
Jakóbik: Niemcy mogą uderzyć w atom w Polsce, więc nie warto spierać się z Francją
Odsiecz zza Wielkiej Wody
Jednak w przekonaniu Polaków denuklearyzacja postulowana przez Niemców będzie niezgodna z prawem unijnym. – Od strony formalnej realizacja postulatów niemieckich oznaczałaby naruszenie prawa europejskiego na kilku płaszczyznach. Wielokrotnie podnosiliśmy i nie pozostajemy w tym odosobnieni, że dyskryminacja energetyki jądrowej w UE jest niezgodna z zasadą neutralności technologicznej oraz suwerenności energetycznej państw członkowskich. Instytucje unijne ani żadne państwo członkowskie nie mogą domagać się, rezygnacji z obranej ścieżki dekarbonizacji, o ile gwarantuje ona wypełnienie zobowiązań klimatycznych – tłumaczy ministerstwo klimatu i środowiska w komentarzu dla BiznesAlert.pl. Zdaniem resortu „Wykluczenie jakiegokolwiek niskoemisyjnego źródła energii oznacza naruszenie swobody kształtowania miksu energetycznego zagwarantowanej w art. 194 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, która bez dostępności funduszy dostępnych dla innych źródeł staje się swobodą jedynie formalną”.
– Celem Niemiec jest, aby energetyka jądrowa była wykluczona również z tzw. zielonej taksonomii UE, co wiązałoby się z ograniczeniem, a docelowo również wykluczeniem finansowania projektów jądrowych przez prywatne instytucje finansowe – ostrzega resort klimatu RP. Jednak Polacy mają receptę na to wyzwanie. Zamierzają uwzględnić postulaty Niemiec przy wyborze partnera, czytaj: pozyskają finansowanie spoza Unii Europejskiej. Warto w tym kontekście spojrzeć na model finansowania jądrowej Elektrowni Cernavoda w Rumunii dofinansowanej przez amerykański Exim Bank, z którym podpisał już umowę Bank Gospodarstwa Krajowego a resort klimatu i środowiska prowadzi z nim prace na rzecz stworzenia modelu finansowania energetyki jądrowej w Polsce. To jeden z powodów, dla których należy uznać, że Amerykanie są wciąż faworyzowani przez Polaków. Jest tak między innymi dlatego, że są w stanie zapewnić finansowanie niezależne od gier wokół energetyki jądrowej w Europie.
Prawo europejskie może zatem być bronią obusieczną w sprawie atomu w Polsce, choć według Warszawy nie może zablokować jego budowy. W sprawie gazociągu Nord Stream 2 jest mniej wątpliwości. Jeżeli ten gazociąg powstanie pomimo sankcji amerykańskich, które mają zostać poszerzone według deklaracji Białego Domu, na jego drodze staną kolejne przeszkody, wśród których jest prawo unijne. Nord Stream 2 będzie musiał zostać podporządkowany unijnej dyrektywie gazowej sankcjonującej rozdział właścicielski chroniący przed nadużyciami monopolistów jak Gazprom. Do czasu spełnienia tego warunku nie będzie mógł tłoczyć gazu. Agencja Argus już teraz sugeruje, że dostawy przez Nord Stream 2 nie będą mogły ruszyć wcześniej, niż w 2022 roku. Jeśli opóźnienie przeciągnie się jeszcze bardziej, może się okazać, że ten sporny gazociąg rozpocznie pracę później niż polsko-duńsko-norweski Baltic Pipe mający zmniejszyć zależność Polski od gazu rosyjskiego.
Komisja śledcza do spraw Nord Stream 2
Tymczasem na horyzoncie pojawia się kolejne narzędzie prawne pozwalające uderzyć w Nord Stream 2. Europejska Unia Energetyczna zakłada w dokumentach współpracę między państwami członkowskimi na rzecz realizacji jej celów, wśród których można wymienić bezpieczeństwo energetyczne oraz dywersyfikację źródeł energii i dostaw z państw trzecich, mogącej służyć zmniejszaniu zależności od importu energii. Ten sam Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który przywołało polskie ministerstwo klimatu i środowiska, pozwala Parlamentowi Europejskiemu powołać komisję śledczą w sprawie niewłaściwego stosowania prawa unijnego. Jeżeli Niemcy będą próbowali blokować atom, Polska może teoretycznie doprowadzić do powołania takiej komisji w PE tradycyjnie sceptycznym wobec Nord Stream 2, której prace mogą opóźnić rozpoczęcie dostaw gazu przez ten gazociąg, oczywiście pod warunkiem, że nie zatrzymają go sankcje USA. Precedens OPAL daje dodatkowo możliwość kwestionowania projektu Nord Stream 2, a także funkcjonowania jego odnogi EUGAL bliźniaczej do OPAL, na gruncie prawa unijnego z wykorzystaniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Kardaś: Rozstrzygnięcie sporu o OPAL pomoże przeciwnikom przywilejów dla Gazpromu (ANALIZA)