icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Boom SMR-owy z atakiem na strategię energetyczną w tle

Boom na ogłoszenia firm polskich o zaangażowaniu w technologię małych reaktorów jądrowych nie powtórzy losu boomu łupkowego, jeżeli szybko pojawią się konkrety. W tle komunikatów na ten temat widać krytykę polityki ministerstwa klimatu i środowiska ze strony zwolenników OZE oraz węgla w Polsce. Oba bieguny sporu o strategię energetyczną są zjednoczone przeciwko jej twórcom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejny boom w energetyce ze sporem politycznym w tle

KGHM dołączył do rosnącego grona spółek skarbu państwa i prywatnych, które deklarują zaangażowanie w technologię małych reaktorów jądrowych. Wcześniej państwowo-prywatny PKN Orlen i prywatny ZE PAK ogłosiły listy intencyjne z firmą Synthos Green Energy o współpracy przy SMR. Ta ostatnia firma posiada umowę z GE Hitachi na dostęp do technologii BWRX-300, która uzyskała certyfikację w USA i ma zapewnić pierwszy reaktor w Kanadzie, by potem – w razie powodzenia procesu – trafić także do Polski za sprawą Orlenu i ZE PAK. Deklaracje firmy pod wodzą Daniela Obajtka są bardziej ostrożne, niż optymistów z kompleksu wydobywczego węgla pod Koninem. – Zdajemy sobie sprawę, że GE Hitachi Nuclear Energy nie postawiło jeszcze pierwszego małego reaktora, ale proces pre-certyfikacji już trwa. Pierwsze SMRy powstają jednak w Chinach i Rosji. To nie jest technologia „z kosmosu”. Nasz partner ma porozumienie z GE Hitachi – dostawcą reaktora BWRX-300, a my współpracujemy z nim od początku i nadal będziemy współpracować. Będziemy mieć pierwszeństwo i zdobywać przez te lata know-how. Wchodząc we współpracę na samym końcu, moglibyśmy zapłacić więcej i nie zdobylibyśmy niezbędnego doświadczenia – mówił mi prezes Obajtek w wywiadzie nagranym podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. ZE PAK liczy na mały atom w Koninie w ilości 4-6 reaktorów po 300 MW każdy. Niezależnie od losu SMR w Polsce zapowiedzi spółki Zygmunta Solorza-Żaka wywindowały jej kurs i pozwoliły zakończyć pierwsze półrocze 2021 roku z zyskiem netto sięgającym 20 mln zł. Akcje ZE PAK kosztowały jeszcze niedawno niecałe 10 zł, a teraz oscylują w okolicach 20 złotych. Za gigantami idą mniejsi gracze. Już nawet paliwowy Unimot deklaruje zainteresowanie SMR-ami. Obiektywnie jest to pożądana technologia, bo pozwala wytwarzać lokalnie stabilną i zeroemisyjną energię obniżającą jej ceny przemysłowi obawiającemu się o swą konkurencyjność w dobie drożyzny. W tym zakresie KGHM poczynił krok naprzód, bo podpisał list intencyjny bezpośrednio z NuScale posiadającym technologię SMR bez pośrednictwa Synthosa Michała Sołowowa. Jednak i tutaj wszystko zależy od tempa certyfikacji tej technologii w Polsce. Warto także dodać, że jakiekolwiek SMR-y wymagają nowych przepisów zawierających między innymi standardy bezpieczeństwa, a te powstaną tylko wskutek skutecznej pracy legislacyjnej, której tempo w odniesieniu do sektora energetycznego bywa różne, vide liberalizacja ustawy odległościowej.

Mamy zatem w Polsce do czynienia z nowym boomem energetycznym po gazie łupkowym, elektromobilności oraz wodorze. Warunek sukcesu to jednak skuteczne wdrożenie tej technologii. Bariery jej rozwoju zostały już zakreślone przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które zaoferowały konsultacje w sprawie warunków przyłączenia małych reaktorów jądrowych do sieci oraz ich udziału w certyfikacji ogólnej rynku mocy. W tle nadal jest widoczna sugestia ZE PAK, że mógłby sprowadzać energię z atomu w Obwodzie Królewieckim, która może być planem odłożonym na później lub motywatorem rządu do współpracy, w zależności od interpretacji. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, który odrzucił możliwość importu energii z Królewca, wykazuje bardziej pojednawczą postawę w sprawie SMR w Polsce. – Małe reaktory tzw. SMR one są być może przyszłością, ale przyszłością daleką. Ich zastosowanie to będzie głównie zastosowanie dla przemysłu np. chemicznego czy też w bardzo izolowanych geograficznie miejscach z ograniczonym zapotrzebowaniem na energię. Jeżeli prywatni biznesmeni decydują się na podjęcie tych badań, wdrożeń, to dobrze. To jest sytuacja, w której równolegle z tym programem rządowym, który realizujemy, dużym będzie to realizowane i tu nie ma żadnej konkurencji czy rywalizacji – powiedział Naimski w radio Siódma9. – Problem polega na tym, że tych SMR-ów jeszcze nie ma i że pierwszy z nich być może za kilkanaście lat zostanie zbudowany – dodał.

Jednak kontekst polityczny wyraźnie pokazuje, że duży i mały atom rywalizują ze sobą. Przeciwnicy polityki ministra Naimskiego promują tezę, jakoby SMR mógł powstać wcześniej, a być może zamiast dużego atomu państwowego, dzięki wysiłkowi spółek prywatnych (w domyśle ZE PAK), ale warto przypomnieć, że PKN Orlen i KGHM to spółki Skarbu Państwa kontrolowane przez ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. W resorcie wicepremiera można nieoficjalnie usłyszeć sceptycyzm wobec planów uruchomienia pierwszego, dużego reaktora jądrowego w Polsce w 2033 roku. Widać zatem jak rysuje się liberalna (umownie) linia krytyki jądrowych planów Piotra Naimskiego. Jego przeciwnicy z tej strony barykady twierdzą, że Polska za mało otworzyła się na import energii pozwalający doraźnie obniżać jej ceny i zaprogramowała strategię energetyczną (Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku, PEP2040 – przyp. red.), która nie uwzględniła rewolucji Odnawialnych Źródeł Energii oraz istotnego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS.

Z drugiej strony barykady pojawia się podobna krytyka ekipy Naimskiego, z którym kojarzony jest również minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Chodzi o Solidarną Polskę reprezentowaną w sprawach polityki energetycznej przez byłego wiceministra aktywów państwowych Janusza Kowalskiego, który twierdzi, że Polska nigdy nie powinna się godzić na nowy cel redukcji emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku na bazie którego powstały kontrowersyjne regulacje Fit for 55. Jego zdaniem Polacy powinni wetować unijną politykę klimatyczną i tworzyć własny ETS na wzór rozwiązania brytyjskiego. Kowalski i inni krytycy polityki Naimskiego uważają, że niewystarczająco bronił węgla, który będzie dalej spalany przez niedobór nowych mocy wytwórczych pomimo planu postawienia na gaz uznanego przez tę frakcję za zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego, w czym z resztą nie różni się od liberałów z ośrodka Ember, który przestrzega przed pułapką gazową. Jedni proponują jednak w zamian węgiel, a drudzy – OZE.

Impas w rządzie i alternatywne ścieżki rozwoju energetyki

Umowne grupy wsparcia OZE i węgla podają sobie zatem rękę w krytyce Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku prowadzonej przez duet Naimski-Kurtyka, a wzrost temperatury politycznej towarzyszący przeciągającemu się sporowi o Kopalnię Turów może doprowadzić do nowych przetasowań w ramach obecnej ekipy rządzącej, o ile ta nie zdecyduje się na jakimś etapie na wcześniejsze wybory parlamentarne. Trudno sobie jednak wyobrazić jak mogłaby wyglądać nowa stabilizacja po ewentualnych zmianach personalnych. PEP2040 krytykowany przez obrońców węgla za zbytni radykalizm i zwolenników OZE za przesadny konserwatyzm jest kompromisem między najbardziej zaawansowanymi postulatami strony społecznej broniącej węgla a rzeczywistością przyspieszającej polityki klimatycznej. Jednakże Solidarna Polska odrzuciła go już na etapie rozmów rządowych, która obecnie łączy siły z pozarządową Konfederacją w krytyce Piotra Naimskiego i obronie węgla, co było widać w dyskusji o niewyemitowanym wywiadzie ministra udzielonego Ewie Stankiewicz z Republiki w mediach społecznościowych, gdzie Solidarna i konfederaci podali sobie ręce.

Spór o politykę energetyczno-klimatyczną Polski staje się zatem zgodnie z prognozami BiznesAlert.pl rozsadnikiem koalicji rządzącej. Trwają spekulacje na temat zastąpienia Michała Kurtyki przez Jadwigę Emilewicz (zwolenniczka OZE) albo Krzysztofa Tchórzewskiego (obrońca węgla). Nie jest jednak jasne, czy któraś z tych osobistości zagwarantowałaby poparcie całej koalicji rządzącej, a napięcia będą rosnąć wraz z podwyżkami cen energii, ciepła i gazu w 2022 roku. Obecny stan gry tworzy impas i alternatywne ścieżki rozwoju energetyki w ramach jednego sektora realizowane przez PSE i Gaz-System z jednej strony oraz PKN Orlen czy KGHM z drugiej. Nie widać na horyzoncie nowego stabilizatora, który byłby w stanie zastąpić obecną, małą stabilizację.

Jakóbik/Stachura: Inflacja, drogie energia i ciepło, dymisja Kurtyki, taka sytuacja

Boom na ogłoszenia firm polskich o zaangażowaniu w technologię małych reaktorów jądrowych nie powtórzy losu boomu łupkowego, jeżeli szybko pojawią się konkrety. W tle komunikatów na ten temat widać krytykę polityki ministerstwa klimatu i środowiska ze strony zwolenników OZE oraz węgla w Polsce. Oba bieguny sporu o strategię energetyczną są zjednoczone przeciwko jej twórcom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Kolejny boom w energetyce ze sporem politycznym w tle

KGHM dołączył do rosnącego grona spółek skarbu państwa i prywatnych, które deklarują zaangażowanie w technologię małych reaktorów jądrowych. Wcześniej państwowo-prywatny PKN Orlen i prywatny ZE PAK ogłosiły listy intencyjne z firmą Synthos Green Energy o współpracy przy SMR. Ta ostatnia firma posiada umowę z GE Hitachi na dostęp do technologii BWRX-300, która uzyskała certyfikację w USA i ma zapewnić pierwszy reaktor w Kanadzie, by potem – w razie powodzenia procesu – trafić także do Polski za sprawą Orlenu i ZE PAK. Deklaracje firmy pod wodzą Daniela Obajtka są bardziej ostrożne, niż optymistów z kompleksu wydobywczego węgla pod Koninem. – Zdajemy sobie sprawę, że GE Hitachi Nuclear Energy nie postawiło jeszcze pierwszego małego reaktora, ale proces pre-certyfikacji już trwa. Pierwsze SMRy powstają jednak w Chinach i Rosji. To nie jest technologia „z kosmosu”. Nasz partner ma porozumienie z GE Hitachi – dostawcą reaktora BWRX-300, a my współpracujemy z nim od początku i nadal będziemy współpracować. Będziemy mieć pierwszeństwo i zdobywać przez te lata know-how. Wchodząc we współpracę na samym końcu, moglibyśmy zapłacić więcej i nie zdobylibyśmy niezbędnego doświadczenia – mówił mi prezes Obajtek w wywiadzie nagranym podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. ZE PAK liczy na mały atom w Koninie w ilości 4-6 reaktorów po 300 MW każdy. Niezależnie od losu SMR w Polsce zapowiedzi spółki Zygmunta Solorza-Żaka wywindowały jej kurs i pozwoliły zakończyć pierwsze półrocze 2021 roku z zyskiem netto sięgającym 20 mln zł. Akcje ZE PAK kosztowały jeszcze niedawno niecałe 10 zł, a teraz oscylują w okolicach 20 złotych. Za gigantami idą mniejsi gracze. Już nawet paliwowy Unimot deklaruje zainteresowanie SMR-ami. Obiektywnie jest to pożądana technologia, bo pozwala wytwarzać lokalnie stabilną i zeroemisyjną energię obniżającą jej ceny przemysłowi obawiającemu się o swą konkurencyjność w dobie drożyzny. W tym zakresie KGHM poczynił krok naprzód, bo podpisał list intencyjny bezpośrednio z NuScale posiadającym technologię SMR bez pośrednictwa Synthosa Michała Sołowowa. Jednak i tutaj wszystko zależy od tempa certyfikacji tej technologii w Polsce. Warto także dodać, że jakiekolwiek SMR-y wymagają nowych przepisów zawierających między innymi standardy bezpieczeństwa, a te powstaną tylko wskutek skutecznej pracy legislacyjnej, której tempo w odniesieniu do sektora energetycznego bywa różne, vide liberalizacja ustawy odległościowej.

Mamy zatem w Polsce do czynienia z nowym boomem energetycznym po gazie łupkowym, elektromobilności oraz wodorze. Warunek sukcesu to jednak skuteczne wdrożenie tej technologii. Bariery jej rozwoju zostały już zakreślone przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które zaoferowały konsultacje w sprawie warunków przyłączenia małych reaktorów jądrowych do sieci oraz ich udziału w certyfikacji ogólnej rynku mocy. W tle nadal jest widoczna sugestia ZE PAK, że mógłby sprowadzać energię z atomu w Obwodzie Królewieckim, która może być planem odłożonym na później lub motywatorem rządu do współpracy, w zależności od interpretacji. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, który odrzucił możliwość importu energii z Królewca, wykazuje bardziej pojednawczą postawę w sprawie SMR w Polsce. – Małe reaktory tzw. SMR one są być może przyszłością, ale przyszłością daleką. Ich zastosowanie to będzie głównie zastosowanie dla przemysłu np. chemicznego czy też w bardzo izolowanych geograficznie miejscach z ograniczonym zapotrzebowaniem na energię. Jeżeli prywatni biznesmeni decydują się na podjęcie tych badań, wdrożeń, to dobrze. To jest sytuacja, w której równolegle z tym programem rządowym, który realizujemy, dużym będzie to realizowane i tu nie ma żadnej konkurencji czy rywalizacji – powiedział Naimski w radio Siódma9. – Problem polega na tym, że tych SMR-ów jeszcze nie ma i że pierwszy z nich być może za kilkanaście lat zostanie zbudowany – dodał.

Jednak kontekst polityczny wyraźnie pokazuje, że duży i mały atom rywalizują ze sobą. Przeciwnicy polityki ministra Naimskiego promują tezę, jakoby SMR mógł powstać wcześniej, a być może zamiast dużego atomu państwowego, dzięki wysiłkowi spółek prywatnych (w domyśle ZE PAK), ale warto przypomnieć, że PKN Orlen i KGHM to spółki Skarbu Państwa kontrolowane przez ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. W resorcie wicepremiera można nieoficjalnie usłyszeć sceptycyzm wobec planów uruchomienia pierwszego, dużego reaktora jądrowego w Polsce w 2033 roku. Widać zatem jak rysuje się liberalna (umownie) linia krytyki jądrowych planów Piotra Naimskiego. Jego przeciwnicy z tej strony barykady twierdzą, że Polska za mało otworzyła się na import energii pozwalający doraźnie obniżać jej ceny i zaprogramowała strategię energetyczną (Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku, PEP2040 – przyp. red.), która nie uwzględniła rewolucji Odnawialnych Źródeł Energii oraz istotnego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS.

Z drugiej strony barykady pojawia się podobna krytyka ekipy Naimskiego, z którym kojarzony jest również minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Chodzi o Solidarną Polskę reprezentowaną w sprawach polityki energetycznej przez byłego wiceministra aktywów państwowych Janusza Kowalskiego, który twierdzi, że Polska nigdy nie powinna się godzić na nowy cel redukcji emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku na bazie którego powstały kontrowersyjne regulacje Fit for 55. Jego zdaniem Polacy powinni wetować unijną politykę klimatyczną i tworzyć własny ETS na wzór rozwiązania brytyjskiego. Kowalski i inni krytycy polityki Naimskiego uważają, że niewystarczająco bronił węgla, który będzie dalej spalany przez niedobór nowych mocy wytwórczych pomimo planu postawienia na gaz uznanego przez tę frakcję za zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego, w czym z resztą nie różni się od liberałów z ośrodka Ember, który przestrzega przed pułapką gazową. Jedni proponują jednak w zamian węgiel, a drudzy – OZE.

Impas w rządzie i alternatywne ścieżki rozwoju energetyki

Umowne grupy wsparcia OZE i węgla podają sobie zatem rękę w krytyce Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku prowadzonej przez duet Naimski-Kurtyka, a wzrost temperatury politycznej towarzyszący przeciągającemu się sporowi o Kopalnię Turów może doprowadzić do nowych przetasowań w ramach obecnej ekipy rządzącej, o ile ta nie zdecyduje się na jakimś etapie na wcześniejsze wybory parlamentarne. Trudno sobie jednak wyobrazić jak mogłaby wyglądać nowa stabilizacja po ewentualnych zmianach personalnych. PEP2040 krytykowany przez obrońców węgla za zbytni radykalizm i zwolenników OZE za przesadny konserwatyzm jest kompromisem między najbardziej zaawansowanymi postulatami strony społecznej broniącej węgla a rzeczywistością przyspieszającej polityki klimatycznej. Jednakże Solidarna Polska odrzuciła go już na etapie rozmów rządowych, która obecnie łączy siły z pozarządową Konfederacją w krytyce Piotra Naimskiego i obronie węgla, co było widać w dyskusji o niewyemitowanym wywiadzie ministra udzielonego Ewie Stankiewicz z Republiki w mediach społecznościowych, gdzie Solidarna i konfederaci podali sobie ręce.

Spór o politykę energetyczno-klimatyczną Polski staje się zatem zgodnie z prognozami BiznesAlert.pl rozsadnikiem koalicji rządzącej. Trwają spekulacje na temat zastąpienia Michała Kurtyki przez Jadwigę Emilewicz (zwolenniczka OZE) albo Krzysztofa Tchórzewskiego (obrońca węgla). Nie jest jednak jasne, czy któraś z tych osobistości zagwarantowałaby poparcie całej koalicji rządzącej, a napięcia będą rosnąć wraz z podwyżkami cen energii, ciepła i gazu w 2022 roku. Obecny stan gry tworzy impas i alternatywne ścieżki rozwoju energetyki w ramach jednego sektora realizowane przez PSE i Gaz-System z jednej strony oraz PKN Orlen czy KGHM z drugiej. Nie widać na horyzoncie nowego stabilizatora, który byłby w stanie zastąpić obecną, małą stabilizację.

Jakóbik/Stachura: Inflacja, drogie energia i ciepło, dymisja Kurtyki, taka sytuacja

Najnowsze artykuły