Projekt stanowiska Rady Europejskiej zakłada przyznanie Mołdawii i Ukrainie statusu kandydatów do Unii. Polska może działać na rzecz akcesji na różne sposoby. – Jednym z instrumentów mogłoby stać się ustanowienie dwustronnej Konferencji Kijowskiej, analogicznej do m.in. Konferencji Skopijskiej czy Belgradzkiej, które są corocznym forum przekazywania doświadczeń przedakcesyjnych – ocenia Tomasz Żornaczuk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Komisja Europejska zaproponowała status kandydatów Mołdawii i Ukrainie. – Opinie KE nie są wiążące dla Rady Europejskiej. Jeśli Rada przychyli się do nich, Mołdawia i Ukraina staną się kandydatami do członkostwa w UE. Jeżeli utrzyma nomenklaturę stosowaną w bieżącej polityce rozszerzenia, będzie to oznaczać nadanie tym dwóm krajom statusu oficjalnego kandydata a Gruzji – potencjalnego kandydata. Rada Europejska może też zadeklarować, że nada statusu kandydata wszystkim trzem państwom dopiero po odnotowaniu dalszych postępów z zakresu tzw. kryteriów kopenhaskich, które dotyczą m.in. standardów demokracji. Rezygnacja z włączenia tych państw do polityki rozszerzenia oznaczałaby natomiast pozostanie przy deklaracji z nadzwyczajnego szczytu w Wersalu (10 marca br.), że „Ukraina należy do europejskiej rodziny”. Do podjęcia decyzji potrzebna jest jednomyślność w Radzie Europejskiej – czytamy w analizie Tomasza Żornaczuka z PISM.
Jego zdaniem Niemcy i Francja, które dotąd były niechętne przyznaniu statusu kandydata Ukrainie, teraz mogą zmienić zdanie pod presją oskarżeń o politykę prorosyjską. – Decydującym czynnikiem jest stanowisko Francji i Niemiec – największych państw spośród tych, które uprzednio były sceptyczne. Ich przychylność może jednak wynikać nie z przeświadczenia o słuszności otwarcia polityki rozszerzenia na wschód, lecz z kalkulacji, że dotychczasowe podejście do agresji Rosji na Ukrainę – m.in. dbanie Francji o wizerunek Kremla czy dwuznaczna postawa Niemiec wobec potrzeby dostaw broni – generowało więcej politycznych kosztów niż korzyści. Jednym z kolejnych mogłoby stać się osłabienie wiarygodności tych państw w dalszym współtworzeniu polityki UE wobec Ukrainy. Dużą rolę w motywowaniu państw sceptycznych i niezdecydowanych odegrało zaangażowanie większości krajów Europy Środkowej (w szczególności Polski i państw bałtyckich), przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, a także polityka prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i opór mieszkańców tego kraju wobec rosyjskiej agresji i okupacji – ocenia autor analizy.
– Przychylenie się Rady Europejskiej do opinii KE byłoby istotnym krokiem na drodze Ukrainy do członkostwa, które w marcu br. popierało 91 procent jej mieszkańców. W interesie Polski i innych państw promujących unijne aspiracji Ukrainy ważne będzie utrzymanie realnej perspektywy dalszej integracji. We współtworzeniu wschodniego odcinka polityki rozszerzenia Polska może wykorzystywać zarówno doświadczenia współpracy z państwami bałkańskimi, w tym dzielenia się ekspertyzą na poziomie roboczym, jak i swoich serdecznych stosunków z Ukrainą i pozostałymi partnerami, także na najwyższym szczeblu politycznym. Jednym z instrumentów mogłoby stać się ustanowienie dwustronnej Konferencji Kijowskiej, analogicznej do m.in. Konferencji Skopijskiej czy Belgradzkiej, które są corocznym forum przekazywania doświadczeń przedakcesyjnych – pisze analityk PISM.
Źródło: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych