– Mamy nadzieję, że polski rząd wraz z partnerami z UE szybko wskaże kierunki, w których pójdzie polska energetyka. Jeżeli klienci mają odchodzić od paliwa gazowego, to musi być im to jasno powiedziane – mówi prezes Polskiej Spółki Gazownictwa Robert Więckowski w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czeka nas sezon grzewczy, w którym w Europie może brakować gazu. Jak Polska Spółka Gazownictwa prognozuje bezpieczeństwo w sieci dystrybucyjnej?
Robert Więckowski: Ceny gazu są bardzo wysokie, natomiast my dołożymy wszelkich starań, by dostawy gazu były ciągłe, bezpieczne i na czas. Nie mamy innego wyjścia, musimy sprostać wymogom zimy.
Jaki komunikat przekazać tym, którzy budują teraz domy i zastanawiają się nad źródłami ogrzewania. Czy nadal mogą bezpiecznie stawiać na piecyki gazowe?
Jest to indywidualna decyzja użytkownika, PSG jest gotowe przyłączać kolejnych klientów. Rozumiemy, że te decyzje są aktualnie dyktowane cenami gazu, ale szacunki wskazują, że jeszcze przez minimum dziesięć lat gaz będzie paliwem bardzo potrzebnym Europie.
Mamy kryzys energetyczny, który powoduje wysokie ceny i wyższe koszty inwestycji. Jak ta sytuacja przekłada się na działalność PSG?
Cena za przyłączenie została na tym samym poziomie, obsługa jest na czas a pogotowie działa. Jedyny problem, który powstaje to koszt komponentów i materiałów, natomiast pozostaje to po naszej stronie a nie po stronie klienta.
Czy PSG potrzebuje dodatkowego wsparcia finansowego z tego powodu?
W kontekście perspektywy inwestycyjnej – tak. Potrzebowalibyśmy regulacji rządowej, która dałaby nam możliwość wsparcia klientów biznesowych. Z wyliczeń wynika, że przejście na paliwa gazowe dla klientów instytucjonalnych, zawodowych – ciepłowni czy elektrociepłowni – będzie kosztować między 50 a 60 miliardów złotych do 2030 roku.
Po czyjej stronie jest koszt klienta na ten moment?
Póki co, ten koszt powstanie, jeżeli tacy klienci się zgłoszą. Natomiast PSG nie ma takich zasobów finansowych, żeby móc tego dokonać. Mamy nadzieję, że polski rząd wraz z partnerami z UE szybko wskaże kierunki, w których pójdzie polska energetyka. Jeżeli klienci mają odchodzić od paliwa gazowego, to musi być im to jasno powiedziane.
A jeśli postawią na gaz, to potrzebne jest wsparcie, żeby wszyscy go dostali?
Tak. Przyłączenie zwykłej biogazowni czy biometanowni to koszt około dwóch milionów złotych. Powstaje pytanie, kto ten koszt ma pokryć?
Czy ta regulacja jest już przygotowywana?
Takie prace trwają. Dyskutujemy ze środowiskami z biogazowni i biometanowni. Jednakże, do tej regulacji powinni być zaangażowani dostawcy. Przykładem jest Francja, gdzie biometan używany jest do zasilania pojazdów. Jest to w pełni zielony metan.
Gdyby były takie regulacje i nasze biometanownie mogłyby powstawać, to jakie są prognozy odnośnie potencjału tej branży?
Liczymy, że do 2030 roku biometan będzie stanowić 20 procent naszego gazu. To doskonałe rozwiązanie, które zastępuje gazyfikacje wsypową, czyli naszą obecną gazyfikacje przez LNG. Biometanownia nie potrzebuje dostaw, bo sama wytwarza gaz z biomasy i odpadów.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik