W ostatnich tygodniach otrzymujemy wiele informacji o Chinach, które z jednej strony świadczą o potędze tamtejszej gospodarki, a z drugiej pokazują słabości. Deflacja, transformacja, wpływ na łańcuchy dostaw i globalne ceny ropy to hasła, które w ostatnim czasie przyklejają się do Chińczyków niczym rzep.
Deflacja w Chinach
W ubiegłym tygodniu BiznesAlert.pl informował, że chińska gospodarka wpadła w deflację. Wskaźnik CPI w lipcu spadł o 0,3 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, podaje chińskie Narodowe Biuro Statystyczne. Paradoksalnie deflacja w Państwie Środka przyczyni się do spadku inflacji w krajach rozwiniętych, ale widmo światowego spowolnienia gospodarczego jest bardzo realne.
Analitycy twierdzą, że zwiększa to presję na chiński rząd, aby ten ożywił popyt w drugiej co do wielkości gospodarce świata. Wynika to ze słabych danych dotyczących importu i eksportu, które wzbudziły wątpliwości co do tempa odbudowy Chin po pandemii koronawirusa.
Interesujące jest, że większość krajów rozwiniętych odnotowała boom w wydatkach konsumpcyjnych po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią. Ludzie, którzy zaoszczędzili pieniądze, nagle stali się zdolni i chętni do wydawania pieniędzy, podczas gdy firmy z trudem nadążały za popytem.
Co ważne, deflacja w Chinach osłabi popyt wewnętrzny i obniży wzrost PKB, a to konsumpcja oprócz eksportu jest główną siłą napędową gospodarki Państwa Środka, odpowiadając za 60 procent wzrostu. Jeżeli spadek cen utrzyma się, widmo światowego spowolnienia gospodarczego stanie się bardzo realne.
Z drugiej strony potencjalnym pozytywnym skutkiem przedłużającego się okresu deflacji w ChRL może być ograniczenie wzrostu cen w innych częściach świata. To dobra wiadomość dla gospodarstw domowych w krajach rozwiniętych, które ma nadzieję, że banki centralne powstrzymają teraz politykę podwyżek stóp procentowych.
Największy dostawca surowców do transformacji
Państwo Środka jest największym dostawcą materiałów i surowców niezbędnych do transformacji energetycznej. To może być wielka karta przetargowa Pekinu w rywalizacji geopolitycznej i opóźnić transformację energetyczną – podaje brytyjski Financial Times.
Pod koniec zeszłego roku w Pekinie urzędnicy z kilku chińskich agencji technologicznych, handlowych i obronnych zostali wezwani na serię tajnych spotkań w jednym celu: odpowiedzieć na wyniszczające amerykańskie ograniczenia dotyczące sprzedaży zaawansowanych układów scalonych (chipów) chińskim firmom.
W lipcu Pekin ogłosił swoją odpowiedź i nałożył ograniczenia na eksport galu i germanu, metali wykorzystywanych do produkcji wielu strategicznie ważnych produktów, w tym pojazdów elektrycznych, półprzewodników, niektórych systemów uzbrojenia wojskowego i radarach najnowszej generacji.
Dla świata zewnętrznego był to podwójny cios z Pekinu. Po pierwsze, pokazał, że Chiny kontrolują łańcuch dostaw dziesiątek minerałów sklasyfikowanych w USA jako krytyczne dla bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego. Pokazało to również, że Państwo Środka było przygotowane do potencjalnego wykorzystania tego jako geopolitycznej karty przetargowej.
Matthew Funaiole, ekspert ds. Chin z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, amerykańskiego think-tanku, mówi w Financial Times, że posunięcie to było „strzałem w dziesiątkę”, co zaskoczyło niektórych w Waszyngtonie. Co ważne, gal w sektorze technologicznym i przemyśle obronny jest minerałem krytycznym.
Chiński wpływ na łańcuchy produkcji
Epizod uwydatnił niewygodną dla Zachodu prawdę: ChRL są zdecydowanie najtańszym i największym dostawcą wielu kluczowych elementów składowych czystych technologii. Te dwa metale należą do serii produktów niezbędnych do transformacji energetycznej, w której dominuje Państwo Środka.
Państwo Środka odpowiada za produkcję około 90 procent pierwiastków ziem rzadkich na świecie, co najmniej 80 procent wszystkich etapów produkcji paneli słonecznych i 60 procent turbin wiatrowych i akumulatorów do samochodów elektrycznych. W przypadku niektórych materiałów stosowanych w bateriach i bardziej niszowych produktach chiński udział w rynku jest bliski 100 procent – podaje Financial Times.
Chińczycy ukrywają, a ropa widzi
Produkcja przemysłowa Chin wzrosła w lipcu rok do roku o 3,7 procent wobec nadziei analityków na 4,4 procent. Sprzedaż hurtowa w Chinach wzrosła o 2,5 procent w lipcu rok do roku, poniżej 4,5 procent szacowanych przez analityków przepytanych w ankiecie Reutersa. Bezrobocie w miastach wzrosło do 5,3 procent wobec 5,2 procent w czerwcu.
Chińczycy przestali publikować dane o bezrobociu z podziałem na grupy wiekowe, ze względu na rekordowy brak zatrudnienia w grupie 15-24 lat sięgający 21,3 procent czerwcu. Nie wiadomo jaki wynik został zanotowany w lipcu.
W odpowiedzi na złe dane gospodarcze z Państwa Środka cena ropy Brent spadła z maksimum bliskiego 90 dolarów wywołanego cięciami podaży przez państwa porozumienia naftowego OPEC+. Brent kosztował o 6.30 czasu polskiego 16 sierpnia 84 dolary za baryłkę wobec 87 dolarów 10 sierpnia. Jednak ropa tego rodzaju kosztowała około 70 dolarów przed ogłoszeniem nowych cięć OPEC+ w czerwcu.
Morze Południowochińskie
W ostatnich miesiącach nasiliły się napięcia na Morzu Południowochińskim. Wcześniej w tym miesiącu Filipiny, sojusznik USA, oskarżyły Chiny o „niebezpieczne” i „nielegalne” zachowanie na akwenie, w tym strzelanie z armatek wodnych do ich statków. Departament Stanu USA skrytykował działania Chin jako zagrażające pokojowi i stabilności w regionie.
Pekin posiada największą flotę w regionie i rości sobie prawo większej części akwenu, pomimo przełomowego orzeczenia międzynarodowego trybunału z 2016 roku, w którym stwierdzono, że jego roszczenia nie mają podstaw prawnych. Jednak orzeczenie zostało zignorowane przez chińskie władze.
Jak kryzys w Chinach i Rosji wpłynie na rynek paliw? Spięcie