Miniony rok przyniósł wiele zmian, które nie ominęły także sektora energetycznego. Gospodarki krajowe i ponadnarodowe musiały i wciąż muszą dostosowywać się do nowych wyzwań. W tym okresie pojawiło się również kilka trendów i tendencji, o których rozmawiali uczestnicy debaty wieńczącej II edycję programu grantowego SOFIA, zorganizowanego przez ONDE SA, którą moderował Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl.
- – Przyszedł marzec 2020 roku wraz z pandemią i lockdownem i nagle się okazało, że w ciągu miesiąca można przejść w stu procentach na nauczanie zdalne wszystkich tych milionów uczniów w polskich szkołach. Wszystko jest możliwe, gdy mamy nóż na gardle – mówił Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
- – Energetyka wiatrowa na morzu jest capexowo droga, ale jeśli się rozłoży jej koszty na średnio ważony koszt energii to wtedy one wychodzą podobnie jak inne źródła energii – dodał Tobiasz Adamczewski z Forum Energii.
- – Nie uważam, że w ogóle jest coś takiego jak podstawa w miksie. Mówienie o podstawie w elektroenergetyce jest już trochę przeszłością i ta energetyka jądrowa wcale nie jest do tego, żeby od niej miało urosnąć OZE – mówił Adamczewski.
– Wyobraźmy sobie, że gdybyśmy siedzieli tutaj w grudniu 2019 roku i prowadzili wtedy debatę o edukacji, pytalibyśmy siebie co zrobić, żeby szkoła w Polsce była w pełni zdigitalizowana i żeby były możliwe lekcje online dla wszystkich uczniów. Wtedy zapewne wszyscy znaleźlibyśmy tysiąc powodów, dla których to jest niemożliwe. Tymczasem przyszedł marzec 2020 roku wraz z pandemią i lockdownem i nagle się okazało, że w ciągu miesiąca można przejść w stu procentach na nauczanie zdalne wszystkich tych milionów uczniów w polskich szkołach. Wszystko jest możliwe, gdy mamy nóż na gardle – stwierdził Piotr Czopek z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Marek Marzec z ONDE zauważył, że „przed nami jest przeogromne wyzwanie, żeby w 2050 roku mieć udział zielonej energii, w takim stopniu, jaki jest planowany. Już dzisiaj potrzebujemy dwóch przełomów technologicznych: pierwszy to magazynowanie, w tym przemysłowe. Drugi, to znaleźć sposób na wykorzystanie nadmiarów produkowanej zielonej energii. Wszyscy się zgodzimy, że ten w Polsce 17-20 procentowy udział OZE dzisiaj jest absolutnie poniżej naszych ambicji.
– W tym momencie dostępne są nie tylko magazyny litowo-jonowe – odpowiedział. „Będą budowane także nowe elektrownie szczytowo-pompowe. W Polsce one capexowo są bardzo drogie, ale opexowo są tanie i uśredniając to nie będzie droga technologia. Tak samo, jeśli chodzi o energetykę jądrową – też wszyscy straszą, że jest po prostu kosmicznie droga. Podobnie energetyka wiatrowa na morzu jest capexowo droga, ale jeśli się rozłoży jej koszty na średnio ważony koszt energii to wtedy one wychodzą podobnie jak inne źródła energii – dodał Tobiasz Adamczewski z Forum Energii.
– Istnieje korelacja, że im więcej energetyki odnawialnej, tym tańsza jest ta energia. Mamy tak kształtowaną cenę w systemie, że odcina on najczęściej najdroższe źródło w systemie, więc im więcej i dłużej będziemy wypychać te najdroższe źródła, tym cena będzie niższa. Im więcej wiatraków i fotowoltaiki, które mają niskie koszty operacyjne, tym taniej. To też generuje pewien problem, bowiem rynek energii nie jest takim klasycznym rynkiem i trudno sobie wyobrazić, żeby tam działały mechanizmy czysto rynkowe. W momencie, kiedy mamy bardzo wiele różnego rodzaju dopłat w różnych obszarach tego rynku, czy to do górnictwa, energetyki wiatrowej, czy do rynku mocy, i tak dalej to de facto nie mamy rynku – zaznaczył Piotr Czopek.
Interesujące były również wypowiedzi dotyczące wielkości udziału OZE w miksie. Na pytanie, czy OZE powinno stanowić jego podstawę Marek Marzec odpowiedział, że jego zdaniem nie. „Będziemy chyba w Polsce szukali innego rozwiązania. Z resztą Niemcy też wracają już do dyskusji o elektrowniach jądrowych”. Zauważył również, że podstawę stanowi zawsze jedno z klasycznych źródeł energii. Prelegent przypomniał również pomysł Niemiec w tej kwestii. „Oni inwestowali bardzo mocno w OZE. Chcieli także wyłączyć elektrownie jądrowe i za podstawę miksu uczynić szybko zmienne źródła szczytowe bazujące na tanim rosyjskim gazie. To nie było głupie i przy pomyślnych wiatrach za ok. 30 lat Niemcy mogły mieć taki miks: bardzo dużo OZE i szybko zmienne źródła gazowe. To miało sens, jednakże wszystko zmieniła wojna. Wniosek jest taki, że nie można postawić obecnie na gaz i trzeba szukać innych rozwiązań”.
Ten temat podjął dalej Tobiasz Adamczewski, stwierdzając, że „Niemcom w 2022 roku faktycznie nie wyszło, ale na tym eksperymencie zyskał dosłownie cały świat, bowiem przez to spadły ceny modułów fotowoltaicznych i energetyki wiatrowej. Teraz wiemy, jakie błędy zostały wtedy popełnione i obecnie jesteśmy w bardzo ciekawej sytuacji, szczególnie w Polsce. Widzimy z modeli energetycznych, że do 2030 roku w Polsce powinniśmy nabudować całkiem sporą bazę mocy w gazie, która by właśnie współpracowała z energetyką odnawialną i byłaby zdecydowanie tańsza od energetyki węglowej”. Stwierdził on również, że potrzeba w tej kwestii konkretnej decyzji politycznej. „Nie możemy dopuścić do tego, żeby pojawiła się luka generacyjna, a musimy w jakiś sposób bilansować system. Racjonalność ekonomiczna mówi: inwestujmy w gaz, natomiast racjonalność geopolityczna mówi: zostawmy węgiel w podstawie. Trzecia decyzja polityczna właśnie dotyczy energetyki jądrowej i tutaj może być trochę kontrowersji”.
Kończąc wypowiedź Tobiasz Adamczewski stwierdził: – Nie uważam, że w ogóle jest coś takiego jak podstawa w miksie. Mówienie o podstawie w elektroenergetyce jest już trochę przeszłością i ta energetyka jądrowa wcale nie jest do tego, żeby od niej miało urosnąć OZE. Z naszych analiz wynika, że, jeśli miałaby do czegoś służyć, to do tego, żeby cały czas chodzić na równym poziomie, aby energia kosztowała tyle, co obecnie, żeby ten proces technologiczny był utrzymywany i – finalnie – ona głównie powinna służyć do tego, żeby wytwarzać wodór w przyszłości – zakończył.
Szymon Witoszek z Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki nawiązał do tej wypowiedzi. – Myślę, że generalnie nie warto się śmiać z Niemców, ale i Japończyków, bo to oni zwykle śmieją się ostatni. Nawet w postulatach mogą przecież realizować jakieś plany polityczne i na przykład plany infrastrukturalne w Niemczech mają 100 lat i oni je właśnie kończą realizować”. Jego zdaniem Polska musi odpowiedzieć sobie na pytanie o rolę państwa w gospodarce i sektorze energii. Przytoczył też ciekawą analogię z historii. – Państwo może działać trochę tak, jak Korona brytyjska działała w kontekście swojej floty. To znaczy; podczas odkryć geograficznych to ona była udziałowcem, a reszta podmiotów prywatnych tylko się składała. Z drugiej strony Portugalia była już właścicielem swojej floty, swoje odkrycia finansowała samodzielnie i okazało się, że to imperium brytyjskie wygrało na modelu, w którym państwo było bardziej takim organizatorem, definiowało i zabezpieczało pewną podstawową potrzebę i uczestniczyło tam, gdzie trzeba było niwelować ryzyka. Wiarygodny podmiot i pewna gwarancja działań – to jest moim zdaniem rola państwa – zakończył.