– Energia elektryczna, która jest wytwarzana przez turbiny wiatrowe lub fotowoltaikę w Niemczech bywa często „energią widmo”, która z racji deficytu pojemności sieci, nie trafia do odbiorców, tylko ginie. Producenci otrzymują rekompensatę za taką energię. Niemcy wydają setki milionów euro na energię, z której nie mogą korzystać, bo brakuje im sieci przesyłowych. Think Tank zajmujący się głównie energetyką Agora Energiewende obliczył, że energia widmo to łącznie około 2 procent całościowej produkcji energii elektrycznej w Niemczech – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.
Aby nie tracić cennej energii i osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 roku, Niemcy muszą się spieszyć z trasą północ-południe, która jak inne ważne połączenia, nazywana jest w Niemczech „autostradą na prąd”, która musi zostać pilnie rozbudowana i zmodernizowana. Celem rozbudowy połączeń północ-południe jest dostarczenie energii elektrycznej z morskich farm wiatrowych na Morzu Północnym do zakładów przemysłowych na południu. Prace projektowe dotyczące tzn. SuedLink ruszyły dopiero jesienią 2023 roku.
W tym kontekście wszystkie dotychczasowe budowy się opóźniają. Jest to spowodowane głównie problemami administracyjnymi i społecznymi. Niemcy potrzebują również szybszych zatwierdzeń i sprawniej wydawanych pozwoleń w sektorze linii energetycznych, a w międzyczasie także rozwiązań umożliwiających lokalne wykorzystanie energii elektrycznej zamiast jej ograniczania. Na przykład można zastosować więcej pomp ciepła lub wprowadzić nowych konsumentów do północnej części sieci, gdzie dostępna jest duża ilość energii elektrycznej. Wynika to z faktu, że budowa linii energetycznych z północy na południe zajmie jeszcze kilka dobrych lat. Niemieckie firmy są już przekonywane przez północne landy, aby korzystać właśnie na północy kraju z taniej energii OZE, lokalizując tam więcej zakładów produkcyjnych.
Niedawno wydano nawet aktualizację ustawy o federalnym planie zapotrzebowania, która ma na celu usprawnienie procedur i określenie pierwszeństwa dla projektów energetycznych. W związku z tym wybuchła na nowo dyskusja o kwestie położenia kabli podziemiom. Ustawa przewiduje dla ułatwienia uzyskania pozwoleń na budowę pierwszeństwo dla kabli podziemnych nad kablami naziemnymi.
Metoda ta wydaje się pod kątem zagospodarowania przestrzennego bardziej komfortowa i praktyczna, ale budzi protest rolników. — Priorytet dla kabli podziemnych w rozbudowie sieci elektrycznej wymaga pilnej rewizji. Z punktu widzenia rolnictwa, połączenia naziemne mają znacznie mniejszy wpływ na glebę niż kable podziemne. Ustawa o aktualizacji ustawy powinna by być właściwym miejscem, aby w końcu wysłuchać długoletnich żądań właścicieli gruntów – oznajmił sekretarz generalny Niemieckiego Związku Rolników, Bernhard Kruśken.
Stowarzyszenie rolników także ostrzega przed wywłaszczeniem bez odszkodowania pod budowę autostrad prądu. W przyszłości właściciele gruntów będą musieli tolerować układanie linii energetycznych na terenie ich nieruchomości. Rząd federalny chce również zezwolić w przyszłości na naziemne instalacje solarne na mniej uprzywilejowanych obszarach bez konsultacji z mieszkańcami. W Niemczech przewidziane są łącznie trzy autostrady prądu z północy na południe, które są obecnie w trakcie budowy. Projekt czwartego połączenia dopiero niedawno się rozpoczął. Dodatkowe kable mają przebiegać z Rastede w pobliżu Morza Północnego do Bürstadt w Hesji. Nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu wpłynie na grunty rolne.