icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Derski: Rząd musi się zdecydować w sprawie programu atomowego

KOMENTARZ

Bartłomiej Derski,

WysokieNapiecie.pl

– Warunek zawieszenia podpisania porozumienia między Eneą, Tauronem, KGHM i Polską Grupą Energetyczną o stworzeniu konsorcjum PGE EJ1 wysunięty przez tę ostatnią może być interpretowany jako próba zmitygowania rządu do szybszego przyjęcia programu polskiej energetyki jądrowej. Określa on, że umowa będzie obowiązywać o ile rząd przyjmie program do końca roku – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Oczywiście tę umowę będzie można dowolnie przedłużać, jeśli do końca roku rząd nie przyjmie Polskiego Programu Jądrowego. Jednak PGE znajduje się w pewnym zawieszeniu. Patrzy na program jądrowy jako zlecenie rządu. Premier ogłosił w swoim expose niemal pięć lat temu, że chce atomu. Jednak do dzisiaj nie przygotował jej odpowiednich warunków. Spółka chciałaby wiedzieć na czym stoi.

Dla PGE najważniejsza jest decyzja rządu o wsparci programu. Wczoraj zebrał się rządowy zespół energetyczny i dyskutował o rynku mocy. To jeden z rozważanych pomysłów na wsparcie budowy elektrowni. Jednak także rząd znalazł się ostatnio w potrzasku, bo wprowadzenie takiego mechanizmu zależeć będzie od zgody Komisji Europejskiej, a Bruksela już zapowiedziała zaostrzenie polityki w tej kwestii. Właśnie przygotowuje odpowiedni projekt dyrektywy.

Drugi pomysł na wsparcie projektu to model fiński – czyli oparcie finansowania o długoterminowe umowy zakupu energii z jej odbiorcami. Prezes Kilian poinformował, że PGE prowadzi w tej sprawie rozmowy, ale w Polsce nie ma dużego entuzjazmu dla takiego rozwiązania. Trzeci pomysł to tzw. kontrakt różnicowy – czyli zagwarantowanie inwestorowi ceny energii na stałym poziomie. Jednak na to sceptycznie patrzy resort finansów, a po drugie może się to okazać polityczną beczką prochu, bo negocjacje takiej ceny w Wielkiej Brytanii pokazują, że prąd z atomu nie jest dzisiaj konkurencyjny cenowo. Rządowe analizy pokazują, że takim się stanie (np. ze względu na wzrost kosztów emisji CO2 i węgla). Jednak przeciwnicy inwestycji z łatwością zestawią ceny rzędu 450 zł/MWh – tyle, według nieoficjalnych informacji EDF chce otrzymać w Wielkiej Brytanii – ze 160 zł/MWh, bo na tyle wyceniania jest ostatnio energia na polskim rynku.

Sam podział akcji między udziałowców PGE EJ1 też może budzić zastrzeżenia. Dostawcy energii nie są chętni, by wchodzić do spółki z udziałami na wysokim poziomie. Nieoficjalnie mówią, że ich maksimum to 20 proc. Z drugiej strony, jeżeli państwo chce mieć w atomowej spółce większość akcji, to nie powinno do nich liczyć 10 proc., które ma objąć Enea, bo zgodnie z aktualną strategią ma zostać całkowicie sprywatyzowana. W takiej sytuacji PGE powinno pozostawić sobie przynajmniej 31 proc., a może być zmuszone do pozostawienia nawet 40-50 proc. udziałów w projekcie. Nie wiadomo, czy będzie wstanie udźwignąć taką inwestycje – to oznacza jej zaangażowanie na poziomie ok. 25 mld zł.

Wczorajszą umową PGE wysyła rządowi sygnał – zdecydujcie się, czy chcecie budować atom. Jeżeli tak, to podejmijcie wreszcie decyzje. Pięć lat dyskusji wystarczy. Aby uspokoić PGE, rząd powinien przyjąć program atomowy, który miał zostać zatwierdzony już trzy lata temu. Musi także podjąć decyzję na temat dofinansowania projektu polskiej elektrowni atomowej. Bez wsparcia państwa się to nie uda.

KOMENTARZ

Bartłomiej Derski,

WysokieNapiecie.pl

– Warunek zawieszenia podpisania porozumienia między Eneą, Tauronem, KGHM i Polską Grupą Energetyczną o stworzeniu konsorcjum PGE EJ1 wysunięty przez tę ostatnią może być interpretowany jako próba zmitygowania rządu do szybszego przyjęcia programu polskiej energetyki jądrowej. Określa on, że umowa będzie obowiązywać o ile rząd przyjmie program do końca roku – pisze Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Oczywiście tę umowę będzie można dowolnie przedłużać, jeśli do końca roku rząd nie przyjmie Polskiego Programu Jądrowego. Jednak PGE znajduje się w pewnym zawieszeniu. Patrzy na program jądrowy jako zlecenie rządu. Premier ogłosił w swoim expose niemal pięć lat temu, że chce atomu. Jednak do dzisiaj nie przygotował jej odpowiednich warunków. Spółka chciałaby wiedzieć na czym stoi.

Dla PGE najważniejsza jest decyzja rządu o wsparci programu. Wczoraj zebrał się rządowy zespół energetyczny i dyskutował o rynku mocy. To jeden z rozważanych pomysłów na wsparcie budowy elektrowni. Jednak także rząd znalazł się ostatnio w potrzasku, bo wprowadzenie takiego mechanizmu zależeć będzie od zgody Komisji Europejskiej, a Bruksela już zapowiedziała zaostrzenie polityki w tej kwestii. Właśnie przygotowuje odpowiedni projekt dyrektywy.

Drugi pomysł na wsparcie projektu to model fiński – czyli oparcie finansowania o długoterminowe umowy zakupu energii z jej odbiorcami. Prezes Kilian poinformował, że PGE prowadzi w tej sprawie rozmowy, ale w Polsce nie ma dużego entuzjazmu dla takiego rozwiązania. Trzeci pomysł to tzw. kontrakt różnicowy – czyli zagwarantowanie inwestorowi ceny energii na stałym poziomie. Jednak na to sceptycznie patrzy resort finansów, a po drugie może się to okazać polityczną beczką prochu, bo negocjacje takiej ceny w Wielkiej Brytanii pokazują, że prąd z atomu nie jest dzisiaj konkurencyjny cenowo. Rządowe analizy pokazują, że takim się stanie (np. ze względu na wzrost kosztów emisji CO2 i węgla). Jednak przeciwnicy inwestycji z łatwością zestawią ceny rzędu 450 zł/MWh – tyle, według nieoficjalnych informacji EDF chce otrzymać w Wielkiej Brytanii – ze 160 zł/MWh, bo na tyle wyceniania jest ostatnio energia na polskim rynku.

Sam podział akcji między udziałowców PGE EJ1 też może budzić zastrzeżenia. Dostawcy energii nie są chętni, by wchodzić do spółki z udziałami na wysokim poziomie. Nieoficjalnie mówią, że ich maksimum to 20 proc. Z drugiej strony, jeżeli państwo chce mieć w atomowej spółce większość akcji, to nie powinno do nich liczyć 10 proc., które ma objąć Enea, bo zgodnie z aktualną strategią ma zostać całkowicie sprywatyzowana. W takiej sytuacji PGE powinno pozostawić sobie przynajmniej 31 proc., a może być zmuszone do pozostawienia nawet 40-50 proc. udziałów w projekcie. Nie wiadomo, czy będzie wstanie udźwignąć taką inwestycje – to oznacza jej zaangażowanie na poziomie ok. 25 mld zł.

Wczorajszą umową PGE wysyła rządowi sygnał – zdecydujcie się, czy chcecie budować atom. Jeżeli tak, to podejmijcie wreszcie decyzje. Pięć lat dyskusji wystarczy. Aby uspokoić PGE, rząd powinien przyjąć program atomowy, który miał zostać zatwierdzony już trzy lata temu. Musi także podjąć decyzję na temat dofinansowania projektu polskiej elektrowni atomowej. Bez wsparcia państwa się to nie uda.

Najnowsze artykuły