KOMENTARZ
Jarosław Dmowski
Boston Consulting Group
Ostatnie lata zmieniły zasady gry na rynku paliw energetycznych – surowce zaczęły ze sobą konkurować, a zmiany w jednym regionie w ciągu kilku miesięcy wywołują konsekwencje na innych rynkach. Kostki domina ruszyły – i o tym decydenci powinni pamiętać podczas szczytu klimatycznego.
Historycznie, globalny rynek energetyczny cieszył się względną stabilnością. Kluczowe paliwa, takie jak węgiel, gaz ziemny czy ropa, nie musiały ze sobą konkurować i zajmowały dominującą pozycję w swoich regionach. Poza zglobalizowanym rynkiem ropy, pozostałe segmenty rynku były od siebie odseparowane i ewoluowały we własnym, zwykle dość powolnym tempie. Jeśli pojawiały się momenty destabilizacji to były zwykle efektem zawirowań geopolitycznych, ale nawet kryzys naftowy w latach 70-tych nie spowodował zmian w szlakach transportowych głównych paliw.
Ale na przestrzeni ostatnich lat ta stabilna sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać. Katalizatorami okazały się dwa czynniki: postęp technologiczny oraz regulacje rządowe. W Japonii decyzja władz o rezygnacji z energetyki jądrowej, była następstwem katastrofy w Fukushimie. Ale wcześniej część krajów na czele z Niemcami świadomie zaczęła zmieniać swój mix energetyczny, dając przywileje źródłom odnawialnym. Teraz w podobnym kierunku idą Chiny, a rosnące zapotrzebowanie na instalacje odnawialne – na przykład ogniwa fotowoltaiczne – spowodowało spadek cen, sięgający 2/3 na przestrzeni 6 lat.
W Stanach Zjednoczonych katalizatorem zmian okazał się skok technologiczny: wynalezienie metody wierceń poziomych i szczelinowania hydraulicznego sprawiło, że Amerykanie uzyskali dostęp do ogromnych złóż ropy i gazu zgromadzonych w nigdy wcześniej nieeksploatowanych formacjach łupkowych. Obfitość taniego gazu doprowadziła do tego, że amerykańska energetyka zaczęła się przestawiać na elektrownie gazowe, zdecydowanie czystsze od instalacji węglowych. Poruszona została kolejna kostka domina: wydobywany w USA węgiel trafił na rynki międzynarodowe, zaburzając równowagę podaży i popytu i ciągnąc w dół ceny „czarnego złota” (czego konsekwencje boleśnie odczuwa polskie górnictwo). Kolejnym milowym krokiem będzie uruchomienie dostaw amerykańskiego, skroplonego gazu, do Europy – udrożni się kolejny ogromny kanał przepływu paliw energetycznych pomiędzy kontynentami.
Konkurencja pomiędzy różnymi paliwami oraz integracja rynków energetycznych sprawiły, że sytuacja w branży stała się znacznie mniej przewidywalna, a wartość długoterminowych aktywów wyraźnie spadła.
Co przed nami? Gaz coraz wyraźniej wyrasta na alternatywne paliwo w transporcie lądowym i morskim – zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Tesla przełamała barierę samochodów elektrycznych. Ulepszenie technologii pomp cieplnych doprowadziło do rozwoju elektrycznego ogrzewania budynków. Z kolei rozwój dużych baterii pozwoli magazynować energię z wiatru czy słońca w pobliżu miejsca jej wytworzenia, wzmacniając energetykę rozproszoną i wypychając jeszcze mocniej z rynku tradycyjne paliwa takie jak węgiel czy gaz.
Ostatnim bastionem, którego pozycja na ten moment wydaje się być niezagrożona przez żaden substytut, jest paliwo lotnicze, chociaż koncerny zaczęły już eksperymentować z wykorzystaniem biopaliwa.
Konkurencja na rynku paliw staje się faktem. Umocnienie energetyki odnawialnej już sprawiło, że europejskie koncerny musiały zrewidować swój stan posiadania i przeklasyfikować część instalacji konwencjonalnych z „aktywów” na „zobowiązania”. Energetyka jest jak wielkie domino, a postęp technologiczny, szoki cenowe czy zmiany regulacyjne powodują, że kolejne kostki zaczynają się chwiać. To nowa rzeczywistość, a przedstawiciele rządów, regulatorzy, szefowie firm energetycznych, dostawców prądu i wielkich koncernów przemysłowych muszą pamiętać, że działają w bezprecedensowym otoczeniu. Szczyt klimatyczny już za kilka dni.