KOMENTARZ
Marcin Korolec
b. minister środowiska i pełnomocnik rządu RP ds. polityki klimatycznej
Bardzo się cieszę, że ONZ, a zwłaszcza państwa konwencji klimatycznej potrafiły doprowadzić do zawarcia aktu, który w przeciwieństwie do projektu porozumienia z Kopenhagi, nie narzuca, a pozostawia poszczególnym państwom sposób realizowania celów ochrony klimatu.
Porozumienie przyjęte w Paryżu ma znaczenie historyczne, dlatego, że wszystkie państwa zgodziły się nie tylko na wspólną mapę drogową celów polityki klimatycznej, ale także na architekturę prawną tej polityki. Państwa narodowe mają samodzielnie decydować o realizacji długoterminowego celu – transformacji światowej gospodarki w kierunku modelu niskoemisyjnego w trakcie bieżącego stulecia. Samodzielnie będą określać kontrybucje wyznaczające dążenie do tego modelu.
Ta samodzielność to jest nowa jakość w stosunku do protokołu z Kioto. Dla Polski bardzo korzystna. Ważny jest zapis o przeprowadzanych co pięć lat obligatoryjnych przeglądach wywiązywania się z redukcji emisji gazów cieplarnianych. Wszystkie strony porozumienia klimatycznego będą przedstawiać wyniki tych przeglądów.
Polska ma znaczący wkład w ten pozytywny rezultat COP21 w Paryżu. Droga do tego porozumienia rozpoczęła się na konferencji klimatycznej w 2013 r. w Warszawie, kiedy nakreślono wspomniana mapę drogową i architekturę prawną. Jako członek Unii Europejskiej Polska wypełnia swoje zobowiązania. Bardzo mnie cieszy, że premier Beata Szydło na otwarciu konferencji w Paryżu zadeklarowała zwiększenie udziału Polski w globalnym finansowaniu polityki klimatycznej.
Państwa europejskie powinny przeanalizować porozumienie przyjęte w Paryżu i zwrócić się do Komisji Europejskiej o opracowanie wniosków dla Unii Europejskiej. Na to trzeba naturalnie trochę czasu.