Prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej komentuje mechanizm backloadingu, czyli wycofania części pozwoleń na emisję CO2 z systemu handlu (Emission Trading Scheme – ETS) w Unii Europejskiej. Przekonuje, że może być on korzystny dla budżetu państwa ale na pewno doprowadzi do podwyżki cen energii. Według niego nie jest on największym zagrożeniem dla polskiej gospodarki.
– Polityka klimatyczna mająca na celu redukcję emisji CO2 poprzez system handlu emisjami nie jest tak groźna w chwili obecnej, kiedy przychody ze sprzedaży pozwoleń na emisje trafiają do budżetu kraju członkowskiego. Z pewnością administracje wielu krajów członkowskich, w tym Polski, mają mieszane uczucia. Z jednej strony zwiększenie cen pozwoleń na emisje poprzez redukcję ilości sprzedanej, tzw. backloading, podnosi ceny energii, ale z drugiej strony zasila budżet danego kraju. Jeżeli cena emisji na skutek backloadingu wzrośnie, jak wskazują prognozy o około 10 euro/tonę, do 15-16 euro/tonę, to polski budżet zyska dodatkowe przychody rzędu 2 mld zł rocznie – mówi naukowiec.
– W obecnym systemie handlu pozwoleniami na emisje CO2, koszt zakupu tych pozwoleń jest parapodatkiem i działa podobnie jak VAT obciążając odbiorców końcowych. Rząd może kompensować skutki wzrostu cen energii elektrycznej dla odbiorców poprzez obniżkę stawki VAT, która należy do najwyższych w Europie. Koszty zakupu pozwoleń najbardziej obciążają elektrownie węgla brunatnego, następnie kamiennego preferując elektrownie gazowe. Jednak obecnie koszty zakupu pozwoleń nie są w stanie skompensować innych kosztów, jak duże koszty gazu czy większe koszty węgla kamiennego w stosunku do brunatnego. Zmienia się tylko do pewnego stopnia konkurencyjność tych technologii – ocenia w rozmowie z BiznesAlert.pl
– Groźniejsza dla polskiej gospodarki byłaby modyfikacja systemu handlu pozwoleniami po roku 2020, tak aby przychody z zakupu pozwoleń, wpływały do wspólnego unijnego budżetu, jednak jest to mało prawdopodobne. Natomiast bardzo groźne dla polskiej gospodarki są przygotowywane przez Komisję Europejską standardy emisji, o czym bardzo mało się mówi. Wprowadzenie tych standardów oznaczałoby olbrzymie kary dla 80% elektrowni w Polsce i głęboką zapaść gospodarki – kończy nasz rozmówca.