– W przeddzień zimy Ukraina zgromadziła odpowiednią ilość surowców energetycznych – poinformował prezydent kraju Petro Poroszenko. Prezes Naftogazu Andrij Kobolew w rozmowie z agencją Bloomberg przyznał, że jego kraj będzie z chęcią importował gaz z Unii Europejskiej, nawet jeżeli będzie droższy, bo ważniejsze jest uniezależnienie od Rosji.
– Na dzień dzisiejszy udział energetyki gazowej w bilansie energetycznym wynosi 60 procent. Zgromadziliśmy wystarczające zapasy węgla i gazu, a na dodatek nie kupujemy rosyjskiego paliwa – powiedział Poroszenko w trakcie odbywającego się we Lwowie Międzynarodowego Forum Ekonomicznego.
Jak wynika z informacji opublikowanej na stronie prezydenta, Poroszenko wziął również udział w ceremonii uruchomienia wydobycia gazu ze złoża Kołodnickij. Za 6,298 mln hrywien prawo do eksploatacji nabyła w lipcu 2015 roku spółka Nordik należąca do lwowskiego biznesmena Zinowija Kozickiego. Do końca 2016 roku spodziewane jest wydobycie na poziomie 30 tys. m3 dziennie, a w 2017 roku ma wzrosnąć do 100 tys. m3.
Według stanu na 1 listopada w podziemnych magazynach nad Dnieprem znajduje się 14,45124 mld m3 gazu. Od początku sezonu grzewczego (13 października) odebrano z nich 280,79 mln m3 gazu. 1 listopada było to 19,73 mln m3.
W październiku zapasy węgla na składach ukraińskich ciepłowni wzrosły o ponad 0,4 mln ton i według stanu na 1 listopada wynoszą 1,667 mln ton. Ponadto 0,3 mln ton zgromadziły tamtejsze elektrociepłownie.
Cena nie jest najważniejsza
Podczas październikowego spotkania Klubu Wałdajskiego prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że Moskwa jest zaniepokojona kondycją sektora energetycznego na Ukrainie. Ma to związek z tym, że Kijów zgromadził zbyt małe zapasy błękitnego paliwa, aby zapewnić ciągłość dostaw gazu do Europy.
Przedstawiciele Gazpromu przekonują, że Ukrainie nie wystarczy gazu, aby zapewnić stabilność przesyłu surowca do klientów w Unii Europejskiej. Kijów odrzuca te spekulacje.
– Niezależność jest ważnym komponentem, to coś czego brakowało nam od 25 lat, niezależność energetyczna – mówił Poroszenko. – Ukraina była trzymana na gazowej smyczy jak szczeniak. Nie ważne jakich haseł używali nasi poprzednicy, dochodzili oni do władzy i od razu myśleli o tym jak zapewnić dostawy gazu z Rosji – dodał.
Od listopada 2015 roku Ukraińcy nie kupują gazu z Rosji. Gazprom twierdzi, że tej zimy dostawy rosyjskie mogą być niezbędne, co nie znajduje potwierdzenia w stanowiskach strony ukraińskiej.
Prezes Naftogazu Andrij Kobolew w rozmowie z agencją Bloomberg przyznał, że jego kraj będzie z chęcią importował gaz z Unii Europejskiej, nawet jeżeli będzie droższy, bo ważniejsze jest uniezależnienie od Rosji. – W porównaniu propozycji firm europejskich i naszych oczekiwań odnośnie ceny rosyjskiej różnica jest niewielka – powiedział.
Gazprom przekonuje, że cena dostaw w kontraktach długoterminowych z jego klientami jest bardziej atrakcyjna od obecnie notowanej na giełdach europejskich. Firma spodziewa się rekordowej sprzedaży w tym roku. – Sądzimy, że udział rosyjskiego gazu w konsumpcji w Europie, w najgorszym razie utrzyma się na obecnym poziomie i będzie notował powolny ale stabilny wzrost – powiedział wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew.
Walka o niezależność
Prezydent Ukrainy powiedział, że jego kraj uniezależnił się od dostaw gazu z Rosji dzięki importowi z Unii Europejskiej przy użyciu rewersów na zachodniej granicy z Polską, Słowacją i Węgrami. Teraz priorytetem ma być zwiększanie wydobycia krajowego. – Nie próbujemy monopolizować go poprzez preferencje ze strony państwa. Państwo w końcu zwróciło się ku uczciwym, prawdziwym ukraińskim inwestorom.
Największy producent gazu na Ukrainie, czyli Ukrgazwydobywania w ramach strategii Ukraina 2020 zamierza zwiększyć wydobycie do 20 mld m3 rocznie do końca dekady. Chce także podwoić liczbę wiertni do 2017 roku, kiedy ma ich być 88 sztuk. W 2020 roku ta liczba ma wzrosnąć do 201 obiektów.
W budżecie na przyszły rok rząd ukraiński przewidział fundusz efektywności energetycznej wart 3,5-4 mld hrywien. Ma on pozwolić Ukrainie na uzyskanie pełnej niezależności energetycznej w przeciągu czterech-pięciu lat.
Interfax/Reuters/UNIAN/Wojciech Jakóbik/Piotr Stępiński