icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Tomaszewski: Polska przegrała bitwę o Fundusz Modernizacyjny

Podczas zakończonego pod koniec lutego br. posiedzenia Rady Unii Europejskiej, w kwestii zapisów reformy systemu handlu emisjami, Polska koncentrowała uwagę na możliwości zwiększenia budżetu Funduszu Modernizacyjnego oraz możliwości zarządzania tym podmiotem. Tak się jednak nie stało i to Europejski Bank Inwestycyjny będzie decydował o przeznaczeniu środków. W efekcie przegranego głosowania modernizacja polskiej energetyki będzie odbywać się w jeszcze trudniejszych warunkach – mówi w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl Robert Tomaszewski, analityk Polityki Insight.

Polska zapowiada skargę

Polski rząd zapowiada, że najprawdopodobniej złoży skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie reformy systemu handlu emisjami. Nie wiemy jednak, co miałby skarżyć polski rząd – czy procedurę głosowania, czy samą decyzję Rady Unii Europejskiej w sprawie uzgodnienia wspólnego stanowiska dotyczącego systemu reformy ETS. W kwestii dotyczącej głosowania większościowego warto przypomnieć, że dwa lata temu kraje członkowskie uzgodniły taki sposób decydowania o reformie ETS. Trudno wyobrazić sobie, że nagle po dwóch latach Unia na wniosek Polski zmieni sposób procedowania. Zapowiadanie złożenia skargi pokazuje, że rządowi brakuje pomysłu jak rozwiązać sytuację związaną z niekorzystnymi zapisami dla Polski.Jeśli wczytamy się w dokument, który został opublikowany po spotkaniu Rady, to zobaczymy, że Polska nie ugrała praktycznie niczego i wszystkie zapisy niekorzystne z punktu widzenia Warszawy zostały podtrzymane.

Pierwotnie wydawało się, że Polsce udało się przekonać Radę w kwestii decydowania o przeznaczeniu środków pochodzących z Funduszu Modernizacyjnego, aby to kraje beneficjenci mogły decydować o ich przeznaczeniu. W praktyce jednak z zapisów dokumentów wynika jasno, że Europejski Bank Inwestycyjny będzie decydować o przeznaczeniu tych środków. Polska ma możliwości, aby przeforsować projekty dla niej najpotrzebniejsze, np. inwestycje w bloki węglowe. Jeśli Europejski Bank Inwestycyjny uzna, że taka inwestycja jest niezgodna z jego polityką, to Polska może przełamać stanowisko Banku 2/3 głosów w Komitecie Inwestycyjnym. Byłoby to bardzo trudne w realizacji, choć możliwe. Polskę musiałyby poprzeć także inne kraje będące beneficjentami tego funduszu. Warszawa chciała, aby decyzja nie była uzależniona od nikogo i to państwa beneficjenci mogły decydować o przeznaczeniu środków z Funduszu Modernizacyjnego. Warto także pamiętać, że EIB przy podejmowaniu decyzji w sprawie inwestycji węglowych będzie kierował się limitem emisji, który wynosi 450g/kWh. Nawet modernizowane obecnie w Polsce bloki węglowe nie będą spełniały takiego limitu. Eliminuje więc to możliwości inwestowania w ramach tego funduszu w moce węglowe.

Polska chciała stworzyć mniejszość blokującą

Bezpośrednio przed samym głosowaniem Polska prawdopodobnie nie miała już argumentów i liczyła, że uda się sformować mniejszość blokującą, tak się jednak nie stało. Rząd przez ostatnie tygodnie próbował jednak zabiegać o zmiany w systemie. Ministerstwo Środowiska lobbowało za włączeniem lasów do systemu ETS. Z kolei Ministerstwo Energii promowało koncepcję kluczowych elektrowni (core capacity), które miałyby uzyskiwać darmowe uprawnienia do emisji. Argumenty te nie przekonały decydentów w Brukseli. Polska skupiła się więc przed samym głosowaniem na tworzeniu mniejszości blokującej i poniosła porażkę. Warszawa nie znalazła wystarczająco dużo sojuszników, aby zablokować reformę. Teraz próbuje podważyć reformę lub samą procedurę głosowania. Jeśli reforma zostanie zaskarżona, to proces przed Trybunałem może potrwać wiele miesięcy. Tymczasem prezydencja maltańska chce jak najszybciej zamknąć procedurę głosowania nad systemem ETS, jeszcze kiedy sprawuje ona swoją funkcję, a więc do czerwca tego roku.

Korzystniejsze zapisy dla przemysłu

Rada Unii przewidziała możliwość zmniejszenia puli uprawnień, sprzedawanych przez państwa na aukcjach, z 57 do 55 proc. Tak się stanie, jeśli przedsiębiorstwa z sektorów zagrożonych ucieczką emisji (carbon leakage), takie jak cementownie, huty lub rafinerie, zgłoszą większe zapotrzebowanie na uprawnienia. Poluzowała też zakres benchmarków, które będą określały ilość darmowych uprawnień do emisji przysługujących przemysłowi. To dobra wiadomość dla wielkich zakładów takich jak rafinerie czy cementowanie. Reforma ETS sprawi, że energetyka oparta na węglu będzie droższa i mniej konkurencyjna. Kiedy dołożymy do tego jeszcze tzw. pakiet zimowy i zapisy dotyczące możliwości wprowadzenia mechanizmów pomocowych w postaci rynku mocy tylko dla energetyki, która spełnia limit emisji na poziomie 550g/Kwh, to widzimy, że dla węgla w energetyce jest coraz mniej miejsca. Polska zamiast walczyć o jak największą liczbę rekompensat i stopniowej modernizacji energetyki, postanowiła iść na zderzenie z Brukselą. Warunki transformacji mogą okazać się jeszcze gorsze.

Podczas zakończonego pod koniec lutego br. posiedzenia Rady Unii Europejskiej, w kwestii zapisów reformy systemu handlu emisjami, Polska koncentrowała uwagę na możliwości zwiększenia budżetu Funduszu Modernizacyjnego oraz możliwości zarządzania tym podmiotem. Tak się jednak nie stało i to Europejski Bank Inwestycyjny będzie decydował o przeznaczeniu środków. W efekcie przegranego głosowania modernizacja polskiej energetyki będzie odbywać się w jeszcze trudniejszych warunkach – mówi w komentarzu dla portalu BiznesAlert.pl Robert Tomaszewski, analityk Polityki Insight.

Polska zapowiada skargę

Polski rząd zapowiada, że najprawdopodobniej złoży skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie reformy systemu handlu emisjami. Nie wiemy jednak, co miałby skarżyć polski rząd – czy procedurę głosowania, czy samą decyzję Rady Unii Europejskiej w sprawie uzgodnienia wspólnego stanowiska dotyczącego systemu reformy ETS. W kwestii dotyczącej głosowania większościowego warto przypomnieć, że dwa lata temu kraje członkowskie uzgodniły taki sposób decydowania o reformie ETS. Trudno wyobrazić sobie, że nagle po dwóch latach Unia na wniosek Polski zmieni sposób procedowania. Zapowiadanie złożenia skargi pokazuje, że rządowi brakuje pomysłu jak rozwiązać sytuację związaną z niekorzystnymi zapisami dla Polski.Jeśli wczytamy się w dokument, który został opublikowany po spotkaniu Rady, to zobaczymy, że Polska nie ugrała praktycznie niczego i wszystkie zapisy niekorzystne z punktu widzenia Warszawy zostały podtrzymane.

Pierwotnie wydawało się, że Polsce udało się przekonać Radę w kwestii decydowania o przeznaczeniu środków pochodzących z Funduszu Modernizacyjnego, aby to kraje beneficjenci mogły decydować o ich przeznaczeniu. W praktyce jednak z zapisów dokumentów wynika jasno, że Europejski Bank Inwestycyjny będzie decydować o przeznaczeniu tych środków. Polska ma możliwości, aby przeforsować projekty dla niej najpotrzebniejsze, np. inwestycje w bloki węglowe. Jeśli Europejski Bank Inwestycyjny uzna, że taka inwestycja jest niezgodna z jego polityką, to Polska może przełamać stanowisko Banku 2/3 głosów w Komitecie Inwestycyjnym. Byłoby to bardzo trudne w realizacji, choć możliwe. Polskę musiałyby poprzeć także inne kraje będące beneficjentami tego funduszu. Warszawa chciała, aby decyzja nie była uzależniona od nikogo i to państwa beneficjenci mogły decydować o przeznaczeniu środków z Funduszu Modernizacyjnego. Warto także pamiętać, że EIB przy podejmowaniu decyzji w sprawie inwestycji węglowych będzie kierował się limitem emisji, który wynosi 450g/kWh. Nawet modernizowane obecnie w Polsce bloki węglowe nie będą spełniały takiego limitu. Eliminuje więc to możliwości inwestowania w ramach tego funduszu w moce węglowe.

Polska chciała stworzyć mniejszość blokującą

Bezpośrednio przed samym głosowaniem Polska prawdopodobnie nie miała już argumentów i liczyła, że uda się sformować mniejszość blokującą, tak się jednak nie stało. Rząd przez ostatnie tygodnie próbował jednak zabiegać o zmiany w systemie. Ministerstwo Środowiska lobbowało za włączeniem lasów do systemu ETS. Z kolei Ministerstwo Energii promowało koncepcję kluczowych elektrowni (core capacity), które miałyby uzyskiwać darmowe uprawnienia do emisji. Argumenty te nie przekonały decydentów w Brukseli. Polska skupiła się więc przed samym głosowaniem na tworzeniu mniejszości blokującej i poniosła porażkę. Warszawa nie znalazła wystarczająco dużo sojuszników, aby zablokować reformę. Teraz próbuje podważyć reformę lub samą procedurę głosowania. Jeśli reforma zostanie zaskarżona, to proces przed Trybunałem może potrwać wiele miesięcy. Tymczasem prezydencja maltańska chce jak najszybciej zamknąć procedurę głosowania nad systemem ETS, jeszcze kiedy sprawuje ona swoją funkcję, a więc do czerwca tego roku.

Korzystniejsze zapisy dla przemysłu

Rada Unii przewidziała możliwość zmniejszenia puli uprawnień, sprzedawanych przez państwa na aukcjach, z 57 do 55 proc. Tak się stanie, jeśli przedsiębiorstwa z sektorów zagrożonych ucieczką emisji (carbon leakage), takie jak cementownie, huty lub rafinerie, zgłoszą większe zapotrzebowanie na uprawnienia. Poluzowała też zakres benchmarków, które będą określały ilość darmowych uprawnień do emisji przysługujących przemysłowi. To dobra wiadomość dla wielkich zakładów takich jak rafinerie czy cementowanie. Reforma ETS sprawi, że energetyka oparta na węglu będzie droższa i mniej konkurencyjna. Kiedy dołożymy do tego jeszcze tzw. pakiet zimowy i zapisy dotyczące możliwości wprowadzenia mechanizmów pomocowych w postaci rynku mocy tylko dla energetyki, która spełnia limit emisji na poziomie 550g/Kwh, to widzimy, że dla węgla w energetyce jest coraz mniej miejsca. Polska zamiast walczyć o jak największą liczbę rekompensat i stopniowej modernizacji energetyki, postanowiła iść na zderzenie z Brukselą. Warunki transformacji mogą okazać się jeszcze gorsze.

Najnowsze artykuły