– Rosyjskiej armii nie chodzi o zdobywanie kolejnych obszarów Ukrainy, ale zgodnie z celami politycznymi osłabianie ukraińskiego społeczeństwa, złamanie woli oraz gotowości do obrony kraju. Poprzez wykrwawianie i pozbawianie zasobów ukraińskiej armii. A tym samym wywołanie niepokojów społecznych, a także destabilizacji prowadzącej do zmian najwyższych władz politycznych na Ukrainie. W ostatnim czasie służyły temu wszystkie ważniejsze walki tej kampanii m.in. o Bachmut, Łymańsk, czy Siewierodonieck – mówi Leon Komornicki, generał dywizji Wojska Polskiego w stanie spoczynku oraz były wiceszef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, w BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy Polska jest przygotowana na czarny scenariusz, jakim byłby upadek Ukrainy?
Leon Komornicki: Polska nie jest przygotowana na upadek Ukrainy. W polskiej przestrzeni intelektualnej i medialnej ten wątek w ogóle nie istnieje oraz nie jest brany pod uwagę. Nie podejmuje się żadnej debaty publicznej na ten temat. Jest pan redaktor pierwszą osobą, która pyta mnie o taki scenariusz.
A z czego to wynika?
Dominuje życzeniowe rozumowanie, że Ukraina ma tę wojnę wygrać. Jeżeli jednak zaangażowanie Zachodu nie wzrośnie, to państwo ukraińskie tę wojnę przegra. Nic nie wskazuje na to, że armia ukraińska uzyska niezbędne zasoby potrzebne do zwycięstwa. To, co Ukraińcy otrzymali można porównać do kroplówki podtrzymującej front obronny i minimalizującej skutki uderzeń powietrzno-rakietowych.
Federacja Rosyjska ma przewagę i inicjatywę strategiczną w przestrzeni powietrznej. Od tego roku Rosja zmieniła strategię i bardziej skupia się na konkretnych obiektach rażenia, mających istotne znaczenie z punktu widzenia potencjału obronnego Ukrainy. Przede wszystkim jest to infrastruktura krytyczna, w tym obiekty energetyczne ważne dla funkcjonowania gospodarki.
Jak może się takim uderzeniom przeciwstawić ukraińska armia?
Armia Ukrainy potrzebuje nie 6 czy 8 baterii artylerii przeciwlotniczej, ale co najmniej 25. Co jasno zdefiniowało dowództwo wojska ukraińskiego. Do baterii potrzebne są tysiące rakiet, aby odbierać zmasowane i permanentnie wykonywane uderzenia powietrzne. To jest także lekcja dla Polski, że 8 bateriami artylerii przeciwlotniczej nie osłonimy potencjału obronnego państwa i zdolności sił zbrojnych. W wypadku rozpoczęcia agresji na dużą skalę na państwo NATO, Rosja rozpocznie od zmasowanych uderzeń powietrzno-rakietowych. Wojsku ukraińskiemu potrzeba około 1200 systemów artyleryjskich 155 i 3,5 miliona pocisków 155 mm. A wszystko po to, żeby rosyjską armię porazić w 80 procent i przejść z działań defensywnych do ofensywnych. Armia ukraińska powinna uzyskać ok. 400 systemów artylerii rakietowej HIMARS, rakiety dalekiego zasięgu ATACMS oraz 160 samolotów wielozadaniowych F16 lub innych. Taka liczba spowodowałaby barierę antydostępową odcinającą Rosjan od własnych zasobów z terytorium Rosji. Ukraińcy nie mają także dostatecznej ilości dronów kamikadze, a potrzebują ich ok. 1000 sztuk.
Jaką taktykę stosuje rosyjska armia?
Rosyjska armia cały czas doskonali obronę i jednocześnie prowadzi działania aktywne oraz ofensywne o charakterze taktycznym szczególnie od Awdiejewki w kierunku Czasiw Jaru. Rosyjskiej armii nie chodzi o zdobywanie kolejnych obszarów Ukrainy, ale zgodnie z celami politycznymi osłabianie ukraińskiego społeczeństwa, złamanie woli oraz gotowości do obrony kraju. Poprzez wykrwawianie i pozbawianie zasobów ukraińskiej armii. A tym samym wywołanie niepokojów społecznych, a także destabilizacji prowadzącej do zmian najwyższych władz politycznych na Ukrainie. W ostatnim czasie służyły temu wszystkie ważniejsze walki tej kampanii m.in. o Bachmut, Łymańsk, czy Siewierodonieck. Ukraińska armia dała się wciągnąć w te bitwy przyjmując równorzędną taktykę bez dostatecznej ilości artylerii i amunicji. Dlatego musiała je przegrać. Oczywiście rosyjska armia także poniosła duże straty w stanach osobowych, ale ukraińska armia nie mniejsze.
Groźba konfliktu nuklearnego jest czynnikiem decydującym o braku odpowiednich dostaw dla armii ukraińskiej?
Narracja o zagrożeniu nuklearnym została wydumana, żeby usprawiedliwiać strach zachodnich decydentów. Politycy i wojskowi na Zachodzie nie znają Rosji. Poznali Federację Rosyjską tylko z perspektywy biznesowej. Szczególnie o rosyjskiej kulturze strategicznej, operacyjnej i rosyjskiej armii. W wojsku polskim większość oficerów oraz generałów nie zna języka rosyjskiego. A to jest pierwszy stopień poznania rosyjskiego myślenia. Właśnie poprzez studiowanie w języku rosyjskim podręczników, instrukcji i regulaminów walki, sztuki operacyjnej oraz wojennej. Na przykład w rosyjskiej armii nie uznaje się ryzyka operacyjnego i strategicznego. Jeśli ktoś na Zachodzie mówi, że dany manewr wojskowy jest zbyt ryzykowny, żeby go podjąć, to rosyjscy dowódcy odbierają taki sygnał jako przejaw słabości.
Patrząc na obecną sytuację wydaje się, że bez porozumienia z Chinami nie można zakończyć tej wojny…
Tak, reżyserem wojny pozostaje Chińska Republika Ludowa, która zapaliła zielone światło do rozpoczęcia działań ofensywnych dla Rosji. Chińczycy nie angażując się bezpośrednio w działania militarne, cały czas kontrolują sytuację. Rosja nie podejmie decyzji o użyciu broni jądrowej o charakterze taktycznym bez zgody Chin. A sam Xi Jinping w rozmowach z Putinem podkreślał, że Chińska Republika Ludowa nie wyraża zgody na użycie broni jądrowej przez Rosjan na terytorium Ukrainy. Chiny pozwolą Rosji na zaatakowanie krajów nadbałtyckich dopiero, gdy będą gotowe do uderzenia na Tajwan. Zdając sobie sprawę, że Stany Zjednoczone nie są w stanie prowadzić działań na dwóch frontach. Tym bardziej NATO powinno zmienić doktrynę obronną z defensywnej na ofensywną, aby w wypadku zagrożenia móc prowadzić działania obronne na terytorium rosyjskim, a nie swoim.
Rozmawiał Patryk Lubryczyński
Karwowski: Czy po szczycie NATO Ukraina może otwierać szampana?