Ze względu na ,,polityczną wrażliwość” jedna z największych, chińskich spółek jądrowych może zrezygnować z roli operatora planowanej w Essex elektrowni jądrowej. Jednak Chińczycy nie zamierzają składać broni.
W rozmowie z Financial Times prezes brytyjskiego oddziału CGN Zheng Dongshan stwierdził, że rozważy wycofanie się z roli operatora w elektrowni Bradwell, która ma powstać w Essex w Wielkiej Brytanii z wykorzystaniem własnej technologii. Obecnie Chińczycy posiadają większościowe udziały w projekcie. W przeciwieństwie do swojego poprzednika Davida Camerona premier Theresa May poddaje chińskie inwestycje, a zwłaszcza te w sektorze energetycznym, większej kontroli państwa. Jednak jak przypomina Finacial Times wcześniej zapaliła zielone światło rozbudowie elektrowni jądrowej Hinkley Point, w którym CGN ma mniejszościowe udziały.
Stępiński: Chiny szukają atomowej bramy do Europy. Za wcześnie by przesądzać
– Zdajemy sobie sprawę z politycznej i lokalnej wrażliwości. Nie ma jednak powodu, aby ograniczać nas jako chińskiego inwestora. Mamy również świadomość, że musimy poświęcić więcej wysiłków aby pokazać społeczeństwu i rządowi, że mogą nam zaufać – stwierdził Dongshan.
Przy tym stwierdził, że spółka rozważa zmniejszyć swoje zaangażowanie w projekt Bradwell stając się jego mniejszościowym udziałowcem. Obecnie posiada w nim 66 proc. akcji.
Zdaniem prof. Kerry’ego Browna z King’s College w Londynie brytyjscy politycy są ostrożni względem potencjalnych inwestycji chińskich w infrastrukturę ponieważ nie wiadomo jak zareaguje na nie społeczeństwo. – Dla Chin Wielka Brytania ma strategiczne znaczenie, ponieważ może ją wykorzystać do promocji swoich technologii jądrowych. Jeżeli dojdzie do realizacji, projekt Bradwell będzie pierwszą elektrownią jądrową na Wyspach z reaktorem Hualong HPR1000 zaprojektowanym przez CGN – powiedział.
Financial Times/Piotr Stępiński