Lipka: Bez atomu będziemy mieli niemieckie ceny energii przy polskich zarobkach

29 kwietnia 2020, 13:00 Atom

Jerzy Lipka, prezes Obywatelskiego Ruchu na rzecz Energetyki Jądrowej, krytykuje model energetyki bez atomu, który jego zdaniem proponują niektóre spółki energetyczne w Polsce. – Skutki takiej polityki spadną na przeciętnego Kowalskiego, czyli niemieckie ceny energii przy polskich zarobkach – ostrzega.

Polska potrzebuje atomu

Dla naszego kraju racjonalna jest budowa elektrowni jądrowych, by uzyskać wreszcie duże stabilne źródła energii elektrycznej, produkujące ją po względnie niskich cenach. Jeżeli atom nie powstanie, to nie spółki energetyczne będą zbierać skutki drożejącej energii elektrycznej, a zwykły obywatel. I firmy, coraz mniej konkurencyjne względem firm z Czech, Węgier czy Słowacji, dziś intensywnie rozwijających energetykę jądrową.

OZE i gaz. Co z atomem?

Orlen dokonał przejęcia firmy energetycznej Energa. Jego prezes Daniel Obajtek twierdzi, że pomoże w ten sposób dokonać „transformacji energetycznej” Polski. Jak można się domyślać, miał na myśli model energetyki znany z Niemiec, czyli rozwój wyłącznie źródeł odnawialnych wspartych energetyką gazową, emisyjną, nie tak silnie jak węgiel, ale jednak, a zatem obciążoną w coraz większym stopniu opłatami za emisję CO2. Natomiast Orlen wykluczył inwestycję Orlenu w energetykę jądrową.

Nie rozumiem takiej postawy. Czy to plan popierany nieoficjalnie przez rząd? Minister klimatu Michał Kurtyka stwierdził niedawno, że program jądrowy będzie jednak realizowany. Skoro tak, to zapewne realizować go winny największe, jak PGE czy Orlen. Tymczasem ich prezesi zdają się mieć inne zdanie na ten temat. Zapytam więc premiera o to, kto i jaką stworzy politykę energetyczną Polski i czy rząd przyjmie w końcu jej założenia z dokumentu z zeszłego roku.

Inwestycje w energetykę gazową są stosunkowo tanie, ale przez cały okres eksploatacji tych elektrowni czyli około 40 lat, energia wytwarzana jest po wysokich kosztach. Inwestycje w energetykę wiatrową, niezależnie czy na lądzie czy morzu, w przeliczeniu na jednostkę wytworzonej energii elektrycznej są natomiast dużo droższe niż w przypadku energetyki jądrowej. Nie znaczy to, że nie trzeba w nie inwestować, owszem można je rozwijać, ale nie samo OZE wspierane gazem. Takie jednostronne podejście, jak pokazuje doświadczenie niemieckie, nie przynosi sukcesów.

Atom jest potrzebny Polsce i Pomorzu. Inwestuje się w niego raz, sporo owszem, ale potem otrzymuje się względnie tanią i ekologicznie czystą energię przez trzy pokolenia, nieobciążoną podatkami od emisji CO2.

Spadek kosztów energetyki wiatrowej nie dotyczy zupełnie jej współpracy z siecią, która musi nadal przenosić obciążenia przekraczające średnią moc wydzieloną wiatraka w ciągu roku, pięciokrotnie. Gdyby było rzeczywiście tak tanio, jak wspomina pijar, Niemcy oraz Dania miałyby najtańszą energię w Europie, a nie najdroższą.

Niemieckie ceny, polskie zarobki

W związku z tym przypomnę raz jeszcze, że próba realizacji w praktyce niemieckich utopii energetycznych skończyła się podwyżkami cen energii dla indywidualnych odbiorców, które sięgnęły w Niemczech 31 eurocentów/kWh i brakiem w zasadzie jakichkolwiek większych sukcesów w zbijaniu wysokiej emisyjności tamtejszej gospodarki. Czy pamiętają o tym spółki i rząd? Skutki takiej polityki spadną na przeciętnego Kowalskiego, czyli niemieckie ceny energii przy polskich zarobkach. Czy o to chodzi?

Lipka: Państwo jest od kreowania dalekosiężnej polityki energetycznej, nic nie zwolni rządu z tego obowiązku