KOMENTARZ
Karolina Baca-Pogorzelska
Górnictwo 2.0
Podobno idą do nas upały i będzie naprawdę bardzo ciepło. Ale i bez tego zapowiada się gorące lato dla rządu premier Ewy Kopacz. I to w dużej mierze za sprawą górnictwa i sektora węglowego. Otóż związki zawodowe domagają się minimum rocznej gwarancji zatrudnienia w mającej powstać tzw. Nowej Kompanii Węglowej, czyli tworze, który ma być ostatnią deską ratunku dla stojącego na krawędzi banktructwa węglowego giganta (nomen omen NKW miała powstać do końca czerwca…).
Dziś rządowa delegacja rozmawia na Śląsku z górniczymi związkami zawodowymi, jutro przedstawiony ma zostać zapowiadany od miesięcy całościowy program dla regionu. Tylko czy nie będzie tak, że to górniczy temat przykryje sprawę całego programu? sytuacja jest dosyć nerwowa, bo tak naprawdę od 17 stycznia, gdy podpisano porozumienie w Kompanii Węglowej wciąż po niemal pół roku nie wiemy, jaka będzie przyszłość tej firmy. Dzisiaj nowy minister skarbu, Andrzej Czerwiński powiedział, że górnictwo będzie jego priorytetem. Sęk w tym, że od lat mówi to każdy nowy minister nadzorujący górnictwo (wcześniej w resorcie gospodarki „moi górnicy” zwykł powtarzać Janusz Piechociński, który do lutego sprawował nadzór właścicielski nad sektorem), ale nie za wiele z tego wynika.
Od stycznia rozmowy ze związkami zawodowymi na Śląsku prowadził wiceminister skarbu, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa – Wojciech Kowalczyk. Bo jednym z punktów wspomnianego porozumienia ze stycznia jest całościowa strategia dla górnictwa węglowego. Gdy rozmawiałam z ministrem Kowalczykiem w kwietniu w Katowicach mówił, że strategia będzie przedstawiona za ok. 3 miesiące tak, by mogła wejść w życie jesienią. Tylko na razie przeciąga się jeszcze gaszenie pożaru w Kompanii Węglowej. A dodatkowo bez notyfikacji pomocy dla górnictwa z Komisji Europejskiej wszyscy możemy sobie wsadzić między bajki dywagacje o przyszłości górnictwa.
Ale pani premier postanowiła drugi raz popełnić ten sam błąd i pojechać na Śląsk w nieodpowiednim momencie. Przypomnę, że gdy zrobiła to w styczniu nie pomogło to wcale negocjacjom na linii rząd – związkowcy, tylko spowodowało eskalację żądań, a w efekcie prawie wycofanie się rządu z planu restrukturyzacji KW ogłoszonego 7 stycznia (w efekcie porozumienia zamknięta zostanie jedna lub dwie kopalnie, bo będzie to Centrum: połowa Bobrek-Centrum i być może Makoszowy: połowo Sośnicy-Makoszowy). Dziś z kolei obecność pani premier przypomniała związkowcom, że przecież w Nowej Kompanii Węglowej powinny się znaleźć zapisy o rocznych gwarancjach pracy dla górników, skoro mają oni przejść do niej na mocy artykułu 23 prim kodeksu pracy. Tyle, że z tego co mi wiadomo – rząd jest innego zdania. Art. 23′ faktycznie po przejściu do innego pracodawcy (w tym wypadku SRK lub NKW) daje teoretycznie zapewnienie dotychczasowej pracy i płacy przez rok, ale nie zawsze. Zależy co jest zapisane w układzie zbiorowym. A związkowcy uważają, że zapis w porozumieniu mówiący o tym, że dotychczasowy układ zbiorowy będzie podstawą do wypracowania kolejnego, jest wystarczający. No i tu może się pojawić problem.
Tyle tylko, że jak wszyscy będą się skupiać na takich rzeczach (gdy doskonale wiemy, że jeśli chcemy jakkolwiek uratować górnictwo redukcja liczby kopalń jak i zatrudnienia jest niezbędna), albo na wojnie cenowej między Kompanią Węglową a Bogdanką (UOKiK uznał, że cenowe promocje na węgiel Kompanii są zgodne z prawem i nie naruszają zasad konkurencji), to za chwilę ani się nie obejrzymy, jak na początku września Bruksela powie nam „hold your horses”. A wtedy? Kompania nie ma racji bytu w żadnej formie, a kolejne spółki węglowe raczej też za długo nie pociągną. Ale to oczywiście moje czarnowidztwo. Tylko coś mi mówi, że ta piękna katastrofa może nastąpić jeszcze przed wyborami, a rząd Ewy Kopacz nie będzie się skupiał na samym górnictwie, ale na tym, by jak najbardziej odsuną w czasie napływ złych informacji z Brukseli.
A jak będzie? Przekonamy się naprawdę szybciej, niż się wielu wydaje…