Baca-Pogorzelska: Sorry, takie mamy złoża. Polska musi importować węgiel

3 lipca 2017, 07:30 Energetyka

– Największy w UE i drugi co do wielkości w Europie producent czarnego złota będzie musiał kupować go coraz więcej za granicą. Tak, tak – to my! – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

Węgiel importowaliśmy zawsze, nie jest to żadna nowość ani tajemnica. Czasem niektóre sortymenty są potrzebne do przygotowania odpowiednich mieszanek, np. dla odbiorców indywidualnych (specjalistyczne paliwa typu ekogroszki etc.). Sporo węgla koksowego, czyli bazy do produkcji stali, sprowadza sobie z zagranicy ArcelorMittal Poland dywersyfikując w ten sposób dostawy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która jest największym w UE producentem tego rodzaju paliwa. I wreszcie ciepłownie, niekoniecznie państwowe, które kupowały rosyjski węgiel, który ich zdaniem zresztą miał lepsze parametry dla ich potrzeb niż krajowy. Trzeba też przyznać, że niegdysiejsza Kompania Węglowa rynek ciepłowniczy po prostu odpuściła, a jej następczyni, czyli Polska Grupa Górnicza, bardzo chce go odzyskać. Zatrudniła nawet trzech specjalnych, zewnętrznych agentów, którzy mają pomóc pozyskać nowe kontrakty.

Swoją drogą nie wiem tylko, co PGG chce tym ciepłowniom sprzedawać, skoro dziura w jej wydobyciu wobec założonego planu to ok. 2,5 mln ton na 2017 rok.

Kłopot w tym, że ciepłownie potrzebują mało zasiarczonego węgla. Ba, od 2021 r. konkluzje BAT, które niedawno zostały przyjęte, wymuszą jego zużycie na wszystkich instalacjach. Sama polska energetyka na filtry do odsiarczania, odchlorowania i ograniczenia emisji tlenków azotu i chloru będzie musiała wydać kilkanaście miliardów złotych. A ciepłownie albo zrobią to samo, albo kupią węgiel za granicą. Bo w Polsce nisko zasiarczonego węgla po prostu brakuje. Nasze kopalnie wydobywają go za mało i nie da się tego tak po prostu zmienić. Sorry, takie mamy złoża.

Ktoś zaraz podpowie – to może Stany Zjednoczone, skoro prezydent Donald Trump już zapowiedział, że jego kraj wycofa się z paryskiego porozumienia klimatycznego? A skoro tak, to może będą produkować więcej węgla? Może i tak, tyle tylko, że to akurat mocno zasiarczone paliwo. Choć oczywiście tanie. Podobnie jak australijskie. Też odpada. Niską zawartość siarki ma węgiel kamienny z Kolumbii i Mozambiku. Kraje odległe, ale fracht nie jest aż tak drogi. Jednak i tak wyjdzie drożej niż z Rosji. I tu dochodzimy do najważniejszej kwestii. Rosja. Ta sama Rosja, której odgrażamy się nie przedłużeniem gazowego kontraktu, bo przecież świetnie sobie poradzimy mając gazoport no i zbudujemy Baltic Pipe.

Tylko ta sama Rosja od lat dostarcza do Polski ponad połowę kupowanego przez nas zagranicznego węgla. Bo jest najtańszy jeśli chodzi o zagranicę, a dostawy są w miarę pewne. Od dekady w Polsce działa oddział jednej z największych grup węglowych w Rosji – firmy SUEK. A rosyjskie paliwo jakiś czas temu w niewielkich ilościach kupował też Katowicki Węgiel należący do Katowickiego Holdingu Węglowego. Rosyjski węgiel potrzebny był do połączenia węgla z kopalń KHW, by powstała odpowiednia mieszanka dla odbiorców indywidualnych.

Gdy napisałam w DGP, że Węglokoks, nasz główny eksporter paliwa będzie je importował i to właśnie z Rosji, resort energii wpadł w panikę. No bo w sumie jak to politycznie wygląda? Pewnie kiepsko, niemniej ekonomicznie nadal akurat najlepiej.

Od innych sąsiadów węgla sobie nie kupimy. Niemcy zamykają w najbliższych miesiącach dwie ostatnie kopalnie węgla kamiennego, Czesi zapowiedzieli to na najbliższe lata. Wyboru więc tak czy owak za wielkiego nie ma. O ile oczywiście nadal mówimy o nisko zasiarczonym węglu, którego  za bardzo nie mamy, a nie o ogólnym zasypywaniu „węglowej dziury”, której autorką jest Polska Grupa Górnicza. Jej właściciele, czyli energetyka, już dziś przyblokowali firmie sprzedaż węgla do Węglokoksu, by zapewnić sobie bezpieczeństwo dostaw, a nie wysyłać surowiec na eksport. Tylko ten sam Węglokoks w swej spółce Węglokoks Kraj (kopalnie Piekary i Bobrek) ma tak niekorzystne umowy pod względem ceny (np. z Ciechem), które są niewypowiadalne, że na logikę lepiej byłoby ten węgiel sprzedać z lepszą marżą za granicą, a kontrahentom kupić tańszy z importu. No ale się nie da.

Na koniec przypomnę tylko, że to obecny rząd zapowiadał, że będzie pracował nad cłem importowym, przede wszystkim dla węgla z Rosji. Teraz chyba jednak czas o tych pomysłach zapomnieć.