Bruksela czeka z decyzją ws. śledztwa przeciwko Gazpromowi. Lobbing za Nord Stream 2 trwa

5 listopada 2015, 07:20 Alert

(Prime/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Nord Stream. Grafika: Gazprom

Jest zbyt wcześnie, aby mówić o tym czy propozycja kompromisu w sprawie śledztwa antymonopolowego przeciwko Gazpromowi może zostać zaakceptowana – powiedziała komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. Dzięki porozumieniu na spółkę nie zostałyby nałożone kary za naruszenie unijnego prawodawstwa.

– Póki co nawet nie zbliżyliśmy się do ostatecznego rozwiązania tej kwestii – stwierdziła Vestager.

W październiku Bruksela rozpoczęła rozmowy z Gazpromem o możliwości kompromisowego rozwiązania śledztwa antymonopolowego.

Na początku poprzedniego miesiąca Komisja Europejska ogłosiła, że ma zamiar kontynuować śledztwo przeciwko Gazpromowi, pomimo propozycji ugody złożonej przez tę firmę.

– Póki co wszystkie drzwi w sprawie Gazpromu pozostają otwarte, czy to dla decyzji o środkach zaradczych czy to przez proces wiążących zobowiązań – stwierdziła w wypowiedzi dla Reutersa Margrethe Vestager.

Warto przypomnieć, że KE przekazała w kwietniu 2015 roku szereg zarzutów, które zostały sformułowane na podstawie śledztwa trwającego kilka lat. Gazprom jest podejrzewany o oferowanie niesprawiedliwej ceny klientom w Europie Środkowo-Wschodniej, tym Polsce, o pozyskiwanie nieuprawnionego wpływu na tamtejszą infrastrukturę oraz dzielenie rynków.

Drugi zarzut może dotyczyć między innymi Gazociągu Jamalskiego, który formalnie znajduje się pod nadzorem polskiego Gaz-Systemu, ale nadal zarządza nim EuRoPol Gaz – spółka z udziałami polskiego PGNiG i Gazpromu.

Trzeci zarzut dotyczy blokowania możliwości uruchomienia rewersów na połączeniach gazowych, na przykład na Słowacji, gdzie Gazprom nie pozwala na taki ruch w przypadku tzw. dużego rewersu, czyli połączenia Wielkie Kapuszany-Użhorod, z którego chciałaby skorzystać Ukraina.

Rozmowy o śledztwie antymonopolowym odbywają się w momencie, w którym Gazprom rozszerza współpracę z firmami zachodnioeuropejskimi w ramach projektu Nord Stream 2. Jest to kolejny element presji na Komisję Europejską, tym razem wywieranej przez europejski biznes na czele z Niemcami.

Przyszły dyrektor niemieckiego subsydiariusza E.onu, firmy zaangażowanej w projekt rozbudowy gazociągu z Rosji do Niemiec z pominięciem Polski i innych krajów tranzytowych, przedstawia swoje stanowisko w tej sprawie na łamach Energy Post.

– Unia Europejska musi jasno ocenić ile gazu chce dla Europy i kiedy, bez tego realizacja celu udziału Odnawialnych Źródeł Energii w wytwórstwie energii i efektywności energetycznej nie wypalą – przekonuje Klaus Schaeffer, obecnie członek zarządu E.onu, który przejmie fotel prezesa Uniperu, spółki-córki tego niemieckiego koncernu. – Bezpieczeństwo dostaw wymaga zapewniena bezpieczeństwa zapotrzebowania – dodał. Schaeffer rozpocznie pracę w 2016 roku.

– Nord Stream 2 to projekt wart 10 mld euro, który przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa dostaw. To nie kwestia zastąpienia jednego szlaku inny,. To kwestia stworzenia nowej infrastruktury dla nowego zapotrzebowania – ocenił.

Jego zdaniem projekt ma uzasadnienie ekonomiczne. – Każda nowa infrastruktura zwiększa bezpieczeństwo dostaw – odpowiada na zarzuty Komisji Europejskiej wobec Nord Stream 2, który w jej przekonaniu nie zwiększy bezpieczeństwa, a w przypadku krajów Europy Środkowo-Wschodniej zmniejszy je. Według niemieckiego menadżera Nord Stream 2 nie zwiększy zależności UE od rosyjskiego gazu, ani nie zaszkodzi Ukrainie. Twierdzi, że Europa będzie potrzebowała rosyjskiego gazu ze względu na spadek własnego wydobycia. Dostawy z Rosji stawia na równi z tymi z regionu kaspijskiego i w formie skroplonej z USA oraz innych kierunków, wbrew Komisji, która nalega na zmniejszenie zależności od kierunku rosyjskiego.

– Każda nowa infrastruktura zwiększa bezpieczeństwo dostaw. Jak nowy szlak ma zwiększać zależność? Mamy wiele terminali LNG, które są tylko częściowo wykorzystywane. Byłyby wykorzystane w pełni, gdyby wzrosła ich atrakcyjność ekonomiczna. Ale wtedy nikt by nie mówił, że jesteśmy zależni od rynku LNG. Mając wystarczającą moc infrastruktury, by dostawcy mogli o nią konkurować, będziemy mieć najlepszą możliwą gwarancję bezpieczeństwa dostaw – ocenił Schaeffer w rozmowie z Energy Post.

– Wierzymy, że rynek jest najlepszym instrumentem gwarantującym bezpieczeństwo dostaw gazu. Mogą jednak pojawić się sytuacje, w których rynek nie jest w stanie pokryć całkowitego zapotrzebowanie, na przykład w wypadku usterek infrastruktury. Na takie okazje warto stworzyć oparty na mechanizmach rynkowych model obowiązkowych rezerw, które przyczynią się do ustabilizowania sieci gazowej. Oczywiście to będzie kosztować, na co powinni być gotowi konsumenci – skonstatował.

– W następnych 15 latach Europa straci 20 procent dostaw gazu ze względu na spadek własnego wydobycia. Nie wierzę, że odpowiedzią na ten problem będzie gaz łupkowy. Te 20 procent będzie trzeba skądś sprowadzić. Wierzę też, że zapotrzebowanie wrośnie przez zwiększenie udziału gazu w wytwórstwie energii elektrycznej i sektorze transportowym. To nie pytanie o tworzenie nowego szlaku. To kwestia budowy nowej infrastruktury, która pomoże zrealizować dodatkowe zapotrzebowanie w sposób najbardziej efektywny kosztowo – powiedział Niemiec, dodając, że jeśli Komisja Europejska przedstawi plan zapotrzebowania na gaz, to firmy, jak jego spółka, będą skłonne zainwestować w nowe projekty.

Dlatego Schaeffer zaapelował o stworzenie celu udziału gazu w miksie energetycznym. – Europa zapłaci za bezpieczeństwo dostaw za pomocą nowych terminali LNG, gazociągów i interkonektorów. Czy te projekty miałyby jakikolwiek sens, gdyby nie było wiary w to, że za 10 lat pojawi się zapotrzebowanie na gaz w Europie?

Projekt Nord Stream 2 zakłada budowę dwóch nitek morskiego gazociągu o przepustowości 55 mld m3 rocznie z Rosji do Niemiec. Za budowę magistrali będzie odpowiadała spółka New European Pipeline AG przemianowana na Nord Stream 2. Udziały w niej posiadają: Gazprom – 51 procent, E.On – 10 procent, BASF/Wintershall – 10 procent, Shell – 10 procent, OMV – 10 procent oraz Engie – 9 procent.

Więcej: Jak przekuć Nord Stream 2 w korzyść dla Polski i regionu