Bruksela czeka z oceną Nord Stream 2. Którą interpretację prawną wybierze?

10 lutego 2016, 06:30 Energetyka

Póki co Komisja Europejska nie podjęła decyzji w sprawie oceny prawnej projektu Nord Stream 2. Kontynuowana jest analiza – poinformował dziennikarzy wiceprzewodniczący KE ds. Unii Energetycznej Marosz Szefczowicz.

– Jest wystarczająco jasne, że mamy wiele obaw związanych z Nord Stream 2, gdyż nie odpowiada on celom strategii utworzenia Unii Energetycznej. W szczególności projekt ten będzie wpływał na bezpieczeństwo energetyczne, dywersyfikację, przyszłość architektury gazowej w Europie i funkcjonowania rynku energetycznego – powiedział Szefczowicz.

– Istnieją różne opinie prawne tego projektu jednakże póki co KE trudno jest podjąć decyzje w tej sprawie gdyż nadal nie posiada koniecznych informacji. Analiza prawna jest kontynuowana – dodał unijny polityk.

Co ciekawe, jak informował wcześniej BiznesAlert.pl, portal Politico zinterpretował opinię prawną komórki Komisji Europejskiej odpowiedzialnej za energetykę na temat projektu Nord Stream 2. Z interpretacji wynika, że unijne prawo nie będzie obowiązywało tego przedsięwzięcia, w który zaangażował się Gazprom i szereg spółek europejskich.

Więcej: Politico interpretuje raport dla KE na korzyść Nord Stream 2. Czy słusznie?

Do innych wniosków można dojść po lekturze dokładnych zapisów dokumentu DG Energy. „Unijne prawo ma zastosowanie do podmorskiej części NS2 pod Morzem Bałtyckim, która podlega terytorialnej jurysdykcji państw członkowskich (wody terytorialne i/lub wyłączne strefy ekonomiczne Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec) i lądowej części w Niemczech” – czytamy w dokumencie. Jego autorzy przekonują, że to niemieckie władze są odpowiedzialne w pierwszej kolejności (ale nie tylko) za odpowiedzialne narzucenie prawa unijnego na inwestycje. Jego narzucenie jest według DG ENERGY w interesie wszystkich krajów członkowskich.

Z dokumentu wynika jednak, że Komisja Europejska może wykazać pewną elastyczność w interpretacji prawa na korzyść Nord Stream 2. Może on zostać uznany za gazociąg łączący źródło gazu bezpośrednio z rynkiem, a nie przesyłowy. Chodzi o projekt związany bezpośrednio z wydobyciem z określonego złoża, w tym przypadku Urengoj i Bowanenkowo w Rosji. Gwarantowałoby to łagodniejszą aplikację wymienionych wyżej przepisów. DG Energy określa jednak, że szereg precedensów sprawia, że taka interpretacja zrodziłaby wiele pytań i wątpliwości. Nawet przy jej przyjęciu NS2 podlegałby prawu, które wymusza na krajach członkowskich uczciwy i wolny dostęp do przepustowości gazociągu, w celu wykluczenia nadużyć. Oznaczałoby to konieczność liberalizacji eksportu gazu z Rosji tak, żeby poza Gazpromem surowiec mogły słać przez Bałtyk inne firmy.

Więcej: Bruksela przeciwko Nord Stream 2. Zdecydują politycy

Pod koniec stycznia Szefoczowicz mówił, że Komisja Europejska póki co nie może ocenić projektu gazociągu Nord Stream 2, bo pierwsze słowo należy do niemieckiego regulatora. Warto przypomnieć, że w grudniu ubiegłego roku niemiecki urząd antymonopolowy (Bundeskartellamt) zatwierdził powołanie konsorcjum Nord Stream 2, które będzie odpowiedzialne za projekt o tej samej nazwie.

Projekt kontestowanego przez Polskę i szereg krajów Europy Środkowo-Wschodniej Nord Stream 2 zakłada budowę dwóch nitek morskiego gazociągu o przepustowości 55 mld m3 rocznie z Rosji do Niemiec. Za budowę magistrali będzie odpowiadała spółka New European Pipeline AG przemianowana na Nord Stream 2. Udziały w niej posiadają: Gazprom – 50 procent, E.On – 10 procent, BASF/Wintershall – 10 procent, Shell – 10 procent, OMV – 10 procent oraz Engie – 10 procent.