Buzek: Nord Stream 2 jest nie do pogodzenia z Unią Energetyczną. Dyskusja w PE

6 kwietnia 2016, 17:30 Energetyka

W środę w Parlamencie Europejskim, z inicjatywy przewodniczącego Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Jerzego Buzka, odbyła się debata pt.  „Nord Stream 2 – Unia Energetyczna na rozdrożu”, z udziałem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Marosza Szefczovicza oraz przedstawicieli rządu Ukrainy. Po raz pierwszy w ogniu pytań europosłów znaleźli się przedstawiciele konsorcjum Nord Stream 2.

– Nord Stream 2 i Unia Energetyczna są nie do pogodzenia. Rozbudowa Gazociągu Północnego jest wymierzona w samo serce Unii Energetycznej – jest sprzeczna z ideą dywersyfikacji źródeł i dostaw energii. Fundamentalnie zagraża naszemu bezpieczeństwu energetycznemu, wzmacniając monopolistyczną pozycję jednego dostawcy gazu – powiedział Jerzy Buzek po spotkaniu.

– Budzi również szereg innych zastrzeżeń – od skutków dla unijnej polityki sąsiedztwa, poprzez kwestie geopolityczne, aż do obaw o środowisko. Wszystkie te kontrowersje zostały podniesione w trakcie dzisiejszej debaty. Akcentowano także potencjalny negatywny wpływ rozbudowy gazociągu na gospodarkę morską, tzw. blue economy, na Bałtyku.

– Jest to problem całej Unii Europejskiej, a nie tylko kilku krajów w Europie Środkowej i Wschodniej. Projekt ten tworzony jest przez międzynarodowe konsorcjum, w skład, którego wchodzą unijne spółki. Jest bardzo istotne, że przedstawiciele konsorcjum wzięli udział w dzisiejszej debacie w Parlamencie Europejskim, w obecności wiceprzewodniczącego KE Szefczovicza. Bo jest to projekt polityczny, a nie czysto biznesowy – i w takich właśnie kategoriach powinien być oceniany – stwierdził Buzek.

– Nord Stream 2 po pierwsze zagrozi jedności Unii Europejskiej, która już teraz jest podzielona na północ i południe – ocenił Petras Austrevicius, wiceprzewodniczący partii Liberałów i Demokratów.  – Dotychczasowe kraje tranzytowe zostaną zagrożone. Projekt zagrozi także projektom LNG, bo dostawy gazociągowe zawsze będą tańsze. Zaszkodzi integracji Ukrainy z Europą. Czy mieliśmy jakieś problemy z tranzytem przez ten kraj? Nie, jest on stabilny. Dlaczego inwestycje w tamtejsze gazociągi nie są brane pod uwagi. Poza tym zagrożone jest niemieckie dobre imię. Skąd tak duże zainteresowanie połączeniem gazowym z Rosją? Jeśli Nord Stream 2 będzie realizowany, Unia Energetyczna nie znajdzie się na rozdrożach, ale w dużo mniej miłym miejscu.

– Rosja to imperium. Wiemy, że takie państwa mają prostą zasadę: dziel i rządź. Dlatego musimy być solidarni. Unia Energetyczna jest poświęcona zaufaniu, bezpieczeństwu i solidarności. Przeciwko tym wszystkim zasadom występuje Nord Stream 2 – powiedział Ihor Didenko, wiceminister energii i przemysłu węglowego Ukrainy.

Uznajemy Nord Stream 2 za projekt o politycznej naturze i narzędzie wojny hybrydowej przeciwko Ukrainie, nie ważne jak będzie on tłumaczony argumentami biznesowymi – powiedział Andrej Kobolew, prezes Naftogazu.

– Norwegia nie używa gazu, jako broni geopolitycznej. To Gazprom przerywa dostawy gazu, jak zrobił to na Ukrainie. W latach 2014-2015 obniżył nominacje dla firm, które sprowadzały gaz przez Ukrainę. Norwegia to całkiem inna historia.

Jeśli powstanie Nord Stream 2, szlak ukraiński będzie musiał zostać ograniczony lub wręcz zamknięty. Będziemy mieli ograniczenia i zatory w dostawach gazu, co poskutkuje podwyżką cen gazu, także w krajach Unii Europejskiej. Ekonomicznie kraje tranzytowe w UE i Ukraina będą dyskryminowane.

– Na czym polega Unia Energetyczna? Jednym z podstawowych aspektów jest solidarność. To jest cel ataku Federacji Rosyjskiej. Kraje zagrożone niedoborami gazu staną się obiektem działań Rosji, która zaoferuje tańsze dostawy w zamian za sprzedaż aktywów. Dzięki Komisji Europejskiej i naszym działaniom możemy uniknąć tego geopolitycznego szantażu. Nord Stream 2 może sprawić, że ten problem wróci – ocenił Kobolew.

Ulrich Lisek, dyrektor ds. komunikacji konsorcjum Nord Stream 2, odpierał zarzuty. – Produkcja, szczególnie w Holandii i Wielkiej Brytanii, a także w Norwegii będzie spadać. Biorąc pod uwagę, że odnawialne źródła energii będą miały ważną rolę w rozwoju sektora energetycznego w Europie, gaz może pełnić rolę paliwa przejścia. Porozumienie klimatyczne z Paryża pokazuje, że węgiel będzie musiał zostać zastąpiony. Są także obawy wobec atomu po Fukushimie. Gaz będzie pełnił ważną rolę.

– Czy odpowiedzią Europy nie powinno być wykorzystanie 110 mld m3 LNG dostępnych w Europie i umożliwić za pomocą małych interkonektorów rozprowadzenie ich na wschód? – parował prof. Alan Riley z City University. – Rewolucja łupkowa jest faktem. Mamy więcej gazu. Możemy wydobywać własny surowiec. Możemy sprowadzać go z nowych źródeł – wskazywał naukowiec znany z krytycznego stanowiska wobec projektu.

– Dlaczego jeśli Gazprom chce uniknąć ryzyka dostaw przez Ukrainę, czemu nie chce przenieść punktów dostępu z zachodniej na wschodnią granicę naszego kraju – pytał Kobolew. Oznaczałoby to, że Rosjanie przekazują odpowiedzialność za tranzyt przez terytorium ukraińskie firmom z tego kraju. Jednocześnie jednak pozwoliłoby to na integrację rynku ukraińskiego z unijnym.

– Nord Stream 1 i 2 to część rozwiązania problemów bezpieczeństwa energetycznego – stwierdził Ulrich Lisek. – Mamy prawdziwy rynek gazowy w Europie, w którym gaz może swobodnie płynąć. Stymulujemy nową płynność na rynku, co warunkuje więcej konkurencji, lepsze ceny i wolność wyboru klientów – bronił projektu Ulrich Lisek. – Pięć firm europejskich i Gazprom chcą zapewnić 55 mld m3 rocznie. Zazwyczaj zużycie takich gazociągów jest mniejsze. Obecne użycie Nord Stream 2 wynosi 75-80 procent przepustowości. To nie sekret. Można te dane znaleźć na stronie internetowej. Jest miejsce na wejście kolejnych firm do projektów.

Lisek powiedział, że są już trzy gazociągi do Europy wyłączone spod reguł trzeciego pakietu energetycznego w Afryce Północnej. Nord Stream 2 także może być w ten sposób potraktowany. – Budowa mogłaby ruszyć w 2018 roku, a jeśli wszystko się powiedzie, na koniec 2019 lub początek 2020 roku Nord Stream 2 rozpocznie pracę – ocenił.

– Inwestycje związane z projektem zostaną zrealizowane w Europie. To szansa dla firm w Zachodniej Europie, także tych, które będą oceniać wpływ projektu na środowisko. W porównaniu do lat 90’ udział rosyjskiego gazu na rynku europejskim zmniejszył się o połowę. Europa poczyniła ogromny postęp w dywersyfikacji. Obiecaliśmy, że Nord Stream 2 nie stworzy żadnego zagrożenia środowiskowego na Bałtyku – przypomniał przedstawiciel konsorcjum.