Koniec strajku w Australii oraz zelżenie fali upałów w Europie spowodowały, że w ostatnich dwóch dniach cena gazu na giełdzie europejskiej spadła o 25 procent. Ten i inne efekty motyla pokazują niestabilność tego rynku wywołaną kryzysem energetycznym podsycanym przez Gazprom.
Pracownicy instalacji LNG Woodside Energy w Australii zdecydowali o zakończeniu strajku po ugodzie z pracodawcą, zmniejszając obawy o około 10 procent podaży tego paliwa na świecie, które pochodzi właśnie z Antypodów. Narastające protesty w australijskim sektorze LNG były główną przyczyną sierpniowych wzrostów wartości gazu na TTF.
Gaz w kontraktach wrześniowych na TTF kosztował z końcem 24 sierpnia 31 euro za megawatogodzinę, podczas gdy 22 sierpnia było to jeszcze 42 euro, co oznacza spadek o dziewięć euro w dwa dni. Przed strajkami gaz kosztował nawet 26 euro ze względu na sukces gromadzenia zapasów gazu w Europie. Ta zdołała zrealizować w połowie sierpnia cel wypełnienia 90 procent mocy magazynowych ustalony na koniec października. Ten czynnik przeważa po tym, gdy sprawy w Australii przestały od niego odwracać uwagę. Kolejny czynnik to chłodniejsza aura po fali upałów w Europie, która zwiększa za każdym razem zużycie energii w klimatyzacji, a istotna część jest wytwarzana na kontynencie w energetyce gazowej. Podobne wahania cen były widoczne w obliczu przestoju pracy gazportu eksportowego Snovhit w Norwegii.
Strajk w Australii to kolejny efekt motyla pokazujący rozchwianie rynku gazu w Europie po kryzysie energetycznym wywołanym przez Gazprom. Ten rosyjski dostawca ograniczał dostawy gazu od wakacji 2021 roku i nie uzupełniał zapasów magazynach przed zimą, wywołując rekordowe ceny tego paliwa, które przełożyły się potem na ceny energii elektrycznej na giełdzie, a potem rachunkach Europejczyków. Ci musieli zastosować wielomiliardowe subsydia, by ograniczyć wpływ kryzysu na gospodarkę, ale w ten sposób podsycili także inflację.
TTF / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Chińska czkawka i ujemne ceny gazu w Europie (ANALIZA)