Firmy energochłonne analizując zapisy ustawy z 28 grudnia 2018 r., mającej zamrozić ceny energii na poziomie z czerwca ubiegłego roku boją się korzystać z nowych rozwiązań, aby w przyszłości nie musieć zwracać pieniędzy – czytamy w „Pulsie Biznesu”.
– Czekamy na rozporządzenia, ale mamy sporo wątpliwości dotyczących głównie rekompensat i ryzyka uznania ich przez Komisję Europejską (KE) za niedozwoloną pomoc publiczną. Mimo że trafią one do przedsiębiorstw energetycznych, obawiamy się, że to ich klienci, czyli na przykład dostawcy stali, zostaną uznani za jej beneficjentów – powiedział cytowany przez gazetę Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
– Rekompensaty i utrzymanie cen energii na poziomie z czerwca 2018 r. byłoby dla nas bardzo pozytywnym rozwiązaniem. Wówczas płaciliśmy bowiem około 180 zł za MWh, a obecnie około 290 zł MWh. Podobnie jak inne podmioty z branży wstrzymujemy się jednak z podwyżką cen wyrobów stalowych, czekając i obserwując sytuację, a sprzedawca energii radzi uzbroić się w cierpliwość – powiedział z kolei gazecie Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru.
„Puls Biznesu” zwraca uwagę, że firmy energochłonnych nie są pewne, czy w ogóle dotyczą ich zapisy ustawy z 28 grudnia ubiegłego roku. Zwracają uwagę, że mówi ona o taryfach i cennikach, z których najwięksi odbiorcy w ogóle nie korzystają kupując energię na podstawie kontraktów. – Gdybyśmy nagle mieli dostać cennik, to byłaby to podwyżka – powiedział rozmówca „Pulsu Biznesu” z branży energochłonnej.
Puls Biznesu