Na rynku ropy naftowej wciąż wyraźną przewagę ma strona popytowa. Notowania amerykańskiej ropy WTI zakończyły wrzesień silnym wzrostowym akcentem, docierając do okolic 73,50 USD za baryłkę i poruszając się w tych okolicach także dzisiaj rano. Tymczasem cena europejskiej ropy Brent dotarła do okolic 83 USD za baryłkę, tym samym wzbijając się na najwyższy poziom od 2014 roku – pisze Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.
W piątek wsparciem dla cen ropy naftowej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, były informacje o relatywnie skromnym wzroście ilości funkcjonujących punktów wydobycia ropy naftowej w USA w III kwartale bieżącego roku. Według danych Baker Hughes, w poprzednim tygodniu liczba aktywnych wiertni spadła o 3 do poziomu 863. Patrząc łącznie na cały trzeci kwartał bieżącego roku, liczba wiertni fluktuowała, by ostatecznie na przestrzeni tych trzech miesięcy wzrosnąć o 5. To wyjątkowo niewielki wzrost w porównaniu ze wzrostem w pierwszym kwartale (+50 wiertni) i drugim kwartale (+61 wiertni) tego roku. Jest to także najmniejsza kwartalna zwyżka od IV kwartału 2017 roku, kiedy to liczba wiertni spadła o 3.
Powyższe dane wskazują na to, że w najbliższym czasie wzrost produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych może być mniej dynamiczny niż w poprzednich miesiącach. Niemniej, warto mieć na uwadze, że i tak produkcja ropy w USA jest obecnie na rekordowo wysokich poziomach, w okolicach 11 mln baryłek dziennie.
Jednocześnie, ostatnie wzrosty notowań ropy naftowej są wywołane obawami o spadek podaży ropy naftowej w innych częściach świata – głównie w Iranie. Wielkimi krokami zbliża się listopad, czyli moment wprowadzenia amerykańskich sankcji na ten kraj. Dla sojuszników USA jest to krańcowy termin na dopasowanie się do sankcji, a więc w praktyce na zerwanie relacji handlowych z Iranem. Część krajów i dużych spółek naftowych już to zrobiło, jednak część wciąż liczy na wyłączenia z sankcji. W tej ostatniej grupie są Chiny, które są największym importerem irańskiej ropy naftowej. Dotychczas Państwo Środka stanowczo wykluczało możliwość jakiegokolwiek zaprzestania importu ropy z Iranu, jednak nawet Chiny zaczynają iść na ustępstwa – spółka Sinopec poinformowała o zamiarze zmniejszenia dostaw ropy naftowej z Iranu o połowę w tym miesiącu.
Amerykańskie sankcje wchodzą w życie w pełni 4 listopada. Obawy dotyczące podaży ropy będą więc kluczowym czynnikiem cenotwórczym w nadchodzących tygodniach. Najwięksi producenci ropy, w tym USA, Arabia Saudyjska i Rosja, deklarują zwiększanie produkcji w razie potrzeby, jednak na razie uchylają się od konkretnych deklaracji, co wspiera notowania ropy na globalnym rynku.