icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Chemia na EKG 2017. Unijne regulacje są obciążeniem

Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach odbył się panel poświęcony przemysłowi chemicznemu. Zaproszeni goście w trakcie wypowiedzi zaznaczali, że na brak przewag i konkurencyjności europejskiej chemii wpływają większe niż w USA czy w Chinach prawne regulacje dotyczące prowadzenia działalności przemysłowej.

Panel prowadził Marcin Jędrzejewski, partner i dyrektor zarządzający The Boston Consulting Group Sp. z o.o. Jak wynika z raportu tej firmy konsultingowej, przeprowadzono badanie ok. 200 światowych firm, w tym także z Polski. – W badaniu najlepiej wypadły firmy z USA, dzięki rewolucji łupkowej, ale także firmy z Europy, co w obliczu spowolnienia gospodarczego jest zaskoczeniem – powiedział Jędrzejewski. Jak zauważył, najlepsze wyniki odnotowały spółki, które koncentrowały się na rynku, technologii, gorsze zaś te, które mają duże aktywa, takie jak fabryki. Podkreślił, że polskie firmy wypadły bardzo dobrze. Jednak w badaniu nie ujęto PKN Orlen, ze względu na fakt, że jest to firma także rafineryjna. Skupiono się na firmach stricte chemicznych, takich jak: Synthos, Grupa Azoty i Ciech. Odnotowały one duży wzrost wartości dla akcjonariusza. Polskie firmy są w czołówce tego zestawienia i mieszczą się w pierwszej 10. Jędrzejewski zauważył jednak, że Europa nie ma przewag w postaci surowca, ograniczają ją zaś limity emisji. Część firm uciekło z Europy.

Jak powiedział pierwszy z panelistów, Marek Jagieła z BASF Polska, Europa Centralna rośnie, jeśli chodzi o wyniki ponad średnią europejską. Całościowo jednak udział Europy spadł 32 proc. w 1993 roku do 17 proc. w 2014 roku. Rynek globalnie wrósł jednak Europa wolumenowo nie skorzystała. Przyczyną są przewagi, jakie uzyskują konkurenci oraz nowe rynki zbytu, jakie się pojawiają. Jagieła stwierdził, że europejski rynek chemii jest w stagnacji. Mimo pozytywnych sygnałów z Europy Centralnej jest to rynek rozwijający się, zaś pozostała część Europy, tam gdzie są duże firmy, to rynek dojrzały. Spadają także inwestycje na naszym kontynencie. USA przyjęły od 2015 roku ok. 135 mld euro inwestycji z czego 60 proc. pochodziło z poza USA. W Chinach w tym czasie zainwestowano 67 mld euro. W Europie zaś wyniosły one tylko 19 mld euro. Jak powiedział, w Europie jedyną szansą na rozwój są inwestycje w nowe technologie związane z megatrendami czy środowiskiem. Najważniejsza jego zdaniem jest jednak współpraca z klientami, tak aby wiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie. Przykładem są produkty biodegradowalne firmy BASF. Innym przykładem jest rozwój baterii m.in. do pojazdów elektrycznych. BASF razem ze spółką TODA KOGYO CORP z Japonii zawiązała firmę BASF TODA Battery, która zajmuje się tymi produktami. Jak podsumował, należy zadbać o ten sektor, bo zatrudnia on ponad milion osób, a rynek jest nazbyt przeregulowany. Pewnego rodzaju szansą jest obróbka C02. Możliwością są również katalizatory czy magazyny energii.

Jak powiedział Paweł Bielski, dyrektor Instytutu Chemii Przemysłowej, wartością polskich firm jest fakt, że oparte są na „commodities”. Dodał także, że w Europie nie ma praktycznie inwestycji, a duże projekty są tylko w sferze rozważań. Brakuje m.in. taniego surowca, obecne są zaś istotnie wpływające na prace chemii regulacje na poziomie UE. Koszty regulacji m.in. ETS mogą wpływać na przewagi chemii w Europie, w Polsce. – Na ten moment notowania polskich spółek są dobre, ale nie wiemy, jaka będzie przyszłość. To kwestia mających wejść w życie nowych regulacji – powiedział Bielski. Zalecał on wejście na ścieżkę badań, rozwoju i wdrażania nowych technologii. Jego zdaniem może to wpłynąć na pozycje i przewagi polskiej chemii. Jak dodał, spółki powinny dokonać zabezpieczenia łańcucha dostaw i uporządkowania aktywów.

Jarosław Rogoża, członek zarządu Synthos SA, podkreślił, że najważniejsze jest wpisanie się w trendy globalnie, w tym w rosnącą na świecie populację oraz wzrost związanych z tym wymagań dotyczących poprawy jakości życia. – Akwizycja związana jest z przejęciem części działalności firmy INEOS (INEOS Styrenics). Firma ta ma fabryki we Francji i w Holandii, co pozwoliło wejść na te rynki i zaoszczędzić na kosztach logistycznych. Specjalne spoiwa poliuretanowe pozwalają na mniejsze zużycie energii. Funkcjonują także jako produkty, które znajdują zastosowanie w sektorze elektromobilności. Dodał on jednak, że ceny energii w Europie są nadmiernie regulowane, w większym stopniu niż w firmach w innych częściach świata.

Następnie głos w dyskusji zabrał Jarosław Jabłoński, główny inżynier Biura Rozwoju i Technologii PKN Orlen. Podkreślił on, że mimo iż mamy do czynienia ze stagnacją w Europie, to przed chemią nadal jest przyszłość. Spółka chce wykorzystać efekt synergii chemii i rafinerii – przykładem jest inwestycja w czeskiej spółce Orlenu – Unipetrolu. Chodzi o budowę nowej instalacji polietylenu (PE3) w zakładzie w Litvínovie. – Przyszłością jest bardziej chemia, niż rafineria. Elektromobilność o której się tak wiele mówi, to raczej perspektywa 2050 roku, tak więc szansa dla paliw nadal będzie istniała – powiedział. Kluczowa dla firm chemicznych będzie optymalizacja. W związku z miksem energetycznym oraz regulacjami istotny wpływ będzie miało dostosowanie produkcji do wymogów. Dodał, że mniejsze spółki są bardziej skłonne do podjęcia ryzyka inwestycji. Natomiast w dużych firmach te inwestycje są dużo bardziej ryzykowne. Chodzi m.in. o odpowiedzialność właścicielską – mniejsza firma ma mniej do stracenia. Firma ma w Czechach osobny instytut badawczy zajmujący się polimerami, zaś polski Anwil produkujący nawozy stawia na kontakt z klientem i kształcenie w zakresie tego, co jest najlepsze dla danej gleby. – Przez tę różnorodność trzeba rozumieć, czego potrzebuje klient – powiedział Jabłoński.Jak powiedział, unijne regulacje UE mogą przewrócić cały sektor, czego przykładem są biopaliwa. Podkreślił, że Europa będzie pracować nad energochłonnością, a Polska także nad ochroną środowiska i człowieka oraz wysoką kulturą techniczną dotyczącą przewidywań, jak zaoszczędzić koszty we wdrażaniu nowych technologii czy remontów.

Zdaniem Tomasza Zielińskiego, prezesa Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, chemia jest bardzo wyczulona na sygnały zewnętrzne. – Poziom specjalizacji danych grup produktowych rośnie. W 45 proc. królują inwestycje w nowe technologie. Dotyczą one specjalizacji produktów o wyższej marży. Większość firm idzie w stronę usprawnienia prowadzenia działalności technologicznej. Jak zauważył Zieliński, unijne regulacje warunkują, czy dane produkty i technologie mogą dać firmom przewagę konkurencyjną. Podkreślał to, że firma, która chce być innowacyjna, musi podjąć ryzyko.

Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach odbył się panel poświęcony przemysłowi chemicznemu. Zaproszeni goście w trakcie wypowiedzi zaznaczali, że na brak przewag i konkurencyjności europejskiej chemii wpływają większe niż w USA czy w Chinach prawne regulacje dotyczące prowadzenia działalności przemysłowej.

Panel prowadził Marcin Jędrzejewski, partner i dyrektor zarządzający The Boston Consulting Group Sp. z o.o. Jak wynika z raportu tej firmy konsultingowej, przeprowadzono badanie ok. 200 światowych firm, w tym także z Polski. – W badaniu najlepiej wypadły firmy z USA, dzięki rewolucji łupkowej, ale także firmy z Europy, co w obliczu spowolnienia gospodarczego jest zaskoczeniem – powiedział Jędrzejewski. Jak zauważył, najlepsze wyniki odnotowały spółki, które koncentrowały się na rynku, technologii, gorsze zaś te, które mają duże aktywa, takie jak fabryki. Podkreślił, że polskie firmy wypadły bardzo dobrze. Jednak w badaniu nie ujęto PKN Orlen, ze względu na fakt, że jest to firma także rafineryjna. Skupiono się na firmach stricte chemicznych, takich jak: Synthos, Grupa Azoty i Ciech. Odnotowały one duży wzrost wartości dla akcjonariusza. Polskie firmy są w czołówce tego zestawienia i mieszczą się w pierwszej 10. Jędrzejewski zauważył jednak, że Europa nie ma przewag w postaci surowca, ograniczają ją zaś limity emisji. Część firm uciekło z Europy.

Jak powiedział pierwszy z panelistów, Marek Jagieła z BASF Polska, Europa Centralna rośnie, jeśli chodzi o wyniki ponad średnią europejską. Całościowo jednak udział Europy spadł 32 proc. w 1993 roku do 17 proc. w 2014 roku. Rynek globalnie wrósł jednak Europa wolumenowo nie skorzystała. Przyczyną są przewagi, jakie uzyskują konkurenci oraz nowe rynki zbytu, jakie się pojawiają. Jagieła stwierdził, że europejski rynek chemii jest w stagnacji. Mimo pozytywnych sygnałów z Europy Centralnej jest to rynek rozwijający się, zaś pozostała część Europy, tam gdzie są duże firmy, to rynek dojrzały. Spadają także inwestycje na naszym kontynencie. USA przyjęły od 2015 roku ok. 135 mld euro inwestycji z czego 60 proc. pochodziło z poza USA. W Chinach w tym czasie zainwestowano 67 mld euro. W Europie zaś wyniosły one tylko 19 mld euro. Jak powiedział, w Europie jedyną szansą na rozwój są inwestycje w nowe technologie związane z megatrendami czy środowiskiem. Najważniejsza jego zdaniem jest jednak współpraca z klientami, tak aby wiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie. Przykładem są produkty biodegradowalne firmy BASF. Innym przykładem jest rozwój baterii m.in. do pojazdów elektrycznych. BASF razem ze spółką TODA KOGYO CORP z Japonii zawiązała firmę BASF TODA Battery, która zajmuje się tymi produktami. Jak podsumował, należy zadbać o ten sektor, bo zatrudnia on ponad milion osób, a rynek jest nazbyt przeregulowany. Pewnego rodzaju szansą jest obróbka C02. Możliwością są również katalizatory czy magazyny energii.

Jak powiedział Paweł Bielski, dyrektor Instytutu Chemii Przemysłowej, wartością polskich firm jest fakt, że oparte są na „commodities”. Dodał także, że w Europie nie ma praktycznie inwestycji, a duże projekty są tylko w sferze rozważań. Brakuje m.in. taniego surowca, obecne są zaś istotnie wpływające na prace chemii regulacje na poziomie UE. Koszty regulacji m.in. ETS mogą wpływać na przewagi chemii w Europie, w Polsce. – Na ten moment notowania polskich spółek są dobre, ale nie wiemy, jaka będzie przyszłość. To kwestia mających wejść w życie nowych regulacji – powiedział Bielski. Zalecał on wejście na ścieżkę badań, rozwoju i wdrażania nowych technologii. Jego zdaniem może to wpłynąć na pozycje i przewagi polskiej chemii. Jak dodał, spółki powinny dokonać zabezpieczenia łańcucha dostaw i uporządkowania aktywów.

Jarosław Rogoża, członek zarządu Synthos SA, podkreślił, że najważniejsze jest wpisanie się w trendy globalnie, w tym w rosnącą na świecie populację oraz wzrost związanych z tym wymagań dotyczących poprawy jakości życia. – Akwizycja związana jest z przejęciem części działalności firmy INEOS (INEOS Styrenics). Firma ta ma fabryki we Francji i w Holandii, co pozwoliło wejść na te rynki i zaoszczędzić na kosztach logistycznych. Specjalne spoiwa poliuretanowe pozwalają na mniejsze zużycie energii. Funkcjonują także jako produkty, które znajdują zastosowanie w sektorze elektromobilności. Dodał on jednak, że ceny energii w Europie są nadmiernie regulowane, w większym stopniu niż w firmach w innych częściach świata.

Następnie głos w dyskusji zabrał Jarosław Jabłoński, główny inżynier Biura Rozwoju i Technologii PKN Orlen. Podkreślił on, że mimo iż mamy do czynienia ze stagnacją w Europie, to przed chemią nadal jest przyszłość. Spółka chce wykorzystać efekt synergii chemii i rafinerii – przykładem jest inwestycja w czeskiej spółce Orlenu – Unipetrolu. Chodzi o budowę nowej instalacji polietylenu (PE3) w zakładzie w Litvínovie. – Przyszłością jest bardziej chemia, niż rafineria. Elektromobilność o której się tak wiele mówi, to raczej perspektywa 2050 roku, tak więc szansa dla paliw nadal będzie istniała – powiedział. Kluczowa dla firm chemicznych będzie optymalizacja. W związku z miksem energetycznym oraz regulacjami istotny wpływ będzie miało dostosowanie produkcji do wymogów. Dodał, że mniejsze spółki są bardziej skłonne do podjęcia ryzyka inwestycji. Natomiast w dużych firmach te inwestycje są dużo bardziej ryzykowne. Chodzi m.in. o odpowiedzialność właścicielską – mniejsza firma ma mniej do stracenia. Firma ma w Czechach osobny instytut badawczy zajmujący się polimerami, zaś polski Anwil produkujący nawozy stawia na kontakt z klientem i kształcenie w zakresie tego, co jest najlepsze dla danej gleby. – Przez tę różnorodność trzeba rozumieć, czego potrzebuje klient – powiedział Jabłoński.Jak powiedział, unijne regulacje UE mogą przewrócić cały sektor, czego przykładem są biopaliwa. Podkreślił, że Europa będzie pracować nad energochłonnością, a Polska także nad ochroną środowiska i człowieka oraz wysoką kulturą techniczną dotyczącą przewidywań, jak zaoszczędzić koszty we wdrażaniu nowych technologii czy remontów.

Zdaniem Tomasza Zielińskiego, prezesa Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, chemia jest bardzo wyczulona na sygnały zewnętrzne. – Poziom specjalizacji danych grup produktowych rośnie. W 45 proc. królują inwestycje w nowe technologie. Dotyczą one specjalizacji produktów o wyższej marży. Większość firm idzie w stronę usprawnienia prowadzenia działalności technologicznej. Jak zauważył Zieliński, unijne regulacje warunkują, czy dane produkty i technologie mogą dać firmom przewagę konkurencyjną. Podkreślał to, że firma, która chce być innowacyjna, musi podjąć ryzyko.

Najnowsze artykuły