– Węgiel to najbrudniejsze z paliw kopalnych, odpowiada za 43% dwutlenku węgla emitowanego przy produkcji energii na świecie. Ograniczenie użycia węgla jest w kwestii „dwóch stopni Celsjusza” warunkiem sine qua non. Mówiąc najprościej: powinniśmy zostawić węgiel tam, gdzie teraz leży – pisze w komentarzu, zamieszczonym w Dzienniku Opinii Krytyki Politycznej rumuńska dziennikarka Claudia Ciobanu.
– Oznacza to także, że węgiel, z którego korzystamy teraz, powinien być używany w dużo czystszy sposób. Są takie metody, najbardziej obiecujące wydaje się tzw. CSS (od „carbon capture and storage”) – czyli sekwestracja dwutlenku węgla, wytrącająca go ze spalin i ograniczająca zanieczyszczenie atmosfery. W CSS wiele nadziei pokładają zarówno przemysł, jak i państwa, które mają duże zasoby węgla, jak Polska. Część inwestorów już dziś uzależnia swojej wsparcie dla kopalni od obecności tego systemu. Na wynalezienie tej technologii poświęcono też niemało pieniędzy. Tylko co z tego, skoro do tej pory nie wiemy, czy będzie można ją stosować na skalę przemysłową? Kiedyś będzie trzeba, ale dziś pozostaje nam tylko abstrakcyjna wiara w postęp technologiczny.
Dziennikarka podkreśla, że Unii Europejskiej zależy na „odwęgleniu” europejskiej gospodarki do 2050, co będzie możliwe, gdy uda się skutecznie podmienić kopaliny na inne źródła energii, zaś Barack Obama ogłosił w tym roku, iż stracił już cierpliwość do tych, którzy utrzymują, że nie ma wywoływanych przez człowieka zmian klimatycznych i że budowa nowych elektrowni, podobnie jak wysokoemisyjny przemysł zostaną obwarowane nowymi regulacjami.
– Nawet najwięksi truciciele podejmują pewne kroki. Chiny po katastrofalnym roku, jeśli chodzi o problemy ze smogiem – zdecydowały się na zakaz budowy kolejnych elektrowni węglowych w trzech regionach przemysłowych, wokół Pekinu, Szanghaju i Guangzhou. W Indiach, gdzie planuje się budowę kolejnych 400 elektrowni, a lokalne społeczności prowadzą z tymi planami otwartą i ważną walkę, rząd ogłosił powołanie ogólnokrajowej agencji nadzorującej nowe inwestycje energetyczne, w której kompetencjach leżeć będzie także cofnięcie pozwolenia na budowę ze względu na ochronę środowiska – zwraca uwagę Ciobanu.
W ocenie autorki, polityczna zmiana wobec węgla poskutkowała także odwrotem instytucji finansowych. Bank Światowy i Europejski Bank Inwestycyjny zgodziły się co do konieczności ograniczenia pożyczek na inwestycje w węgiel. Do listy priorytetów przy wyborze inwestycji dopisano wpływ na zmiany klimatyczne, podkreślono konieczność inwestycji w odnawialne źródła energii, a wspieranie węgla będzie się od teraz odbywało na warunkach wyjątkowych, na przykład jeśli dane państwo jest zbyt biedne, by pozwolić sobie na natychmiastową alternatywę.
– Jedno jest jasne: jeszcze kilka lat temu światowi przywódcy i międzynarodowe instytucje finansowe spotykały się przy kolacji z Królem Węglem, dziś jest to już pewne faux pas. Politycy i bankierzy wciąż się z nim spotykają, to jasne, ale po cichu. Obecnie bratanie się z przemysłem węglowym przy jednym stole jest powodem do wstydu. Nie znaczy to, że pożegnaliśmy się z węglem na dobre. Ale fala zawraca. Międzynarodowa Agencja Energetyczna przypomina, że mimo aktualnej zwyżki konsumpcja węgla w krajach OECD będzie w następnej dekadzie spadać. W tym roku, co bardzo ważne, także inwestorzy poczuli pismo nosem i nie stawiają na węgiel tak entuzjastycznie jak kiedyś. Miejmy nadzieję, że w końcu Polska dojdzie do podobnych wniosków – konkluduje Claudia Ciobanu.
Źródło: Dziennik Opinii