(RIA Novosti/Piotr Stępiński)
Niemcy, Holandia oraz Luksemburg zażądały od władz Belgii dowodów na niezawodność pracy elektrowni atomowej, które jest już eksploatowana już od 40 lat, poinformowała w poniedziałek 18 stycznia Derniere heure.
Żądania sąsiednich państw są podyktowane zaniepokojeniem wywołanym odnotowaniem w ostatnim czasie w belgijskich elektrowniach ,,technicznych incydentów”, które doprowadziły do automatycznych odłączeń reaktorów. Ponadto zaniepokojenie wywołało ujawnienia tysięcy mikropęknięć na stalowych obudowach niektórych z nich.
– Kraje sąsiednie nie ukrywają swojego zaniepokojenia w związku ze stanem belgijskich reaktorów jądrowych tym bardziej, że niedawno belgijski rząd o 10 lat przedłużył okres eksploatacji trzech bloków energetycznych, które liczą sobie 40 lat – napisała gazeta.
Wcześniej belgijski rząd i operator tamtejszych elektrowni atomowych Electrabel podpisali umowę o przedłużeniu do 2025 roku eksploatacji dwóch bloków energetycznych w elektrowni Doel we Flandrii. Postanowiono również aby reaktor w elektrowni Tihange (Walonia) także nie został wyłączony przed 2025 rokiem.
Organizacje ekologiczne poddały dość ostrej krytyce wspomniane decyzje jednakże Electrabel jest przekonany o niezawodności elektrowni atomowych. Ze swojej strony władze wychodziły z założenia, że wyłączenie z eksploatacji bloków energetycznych może doprowadzić do deficytu energii.
Dwie belgijskie elektrownie atomowe – Doel z czterema i Tihange z trzema reaktorami – są w stanie wytworzyć ok. 6000 MW energii elektrycznej co pokrywa 55 procent zapotrzebowania państwa.
Elektrownia Doel jest jedną z najstarszych w Europie. Została oddana do eksploatacji w 1974 roku. W 2012 roku w wyniku ultradźwiękowej kontroli reaktorów wykryto tysiące mikropęknięć na obudowie jednego z reaktorów. Tym nie mniej po przeprowadzeniu badań został on ponownie włączony.
W związku z awarią japońskiej elektrowni Fukushima belgijskie władze podjęły wcześniej decyzję o zamknięciu do 2025 roku wszystkich swoich elektrowni atomowych.