icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Gra o drugą lokalizację atomu z USA w Polsce trwa

Pierwsza lokalizacja elektrowni jądrowej nie stanowi już kontrowersji i jedynie napięty terminarz spędza sen z powiek przyszłym budowniczym. Trwa gra o drugą lokalizację, bo targ dotyczy teraz ceny reaktorów – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

  • Wciąż trwają rozmowy o umowie na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Cena elektrowni szacowana dotąd zgrubnie na 100 mld złotych, z czego nawet połowę mogliby zapewnić Amerykanie – pisze Wojciech Jakóbik.
  • W sieci można znaleźć wyliczenia, że nakłady na koszty budowy i finansowanie dwóch nowych reaktorów AP1000 w Elektrowni Vogtle w USA to 34 mld dolarów, czyli w obecnym kursie 133 mld złotych. Pierwotnie miało być 12 mld dolarów – pisze autor komentarza.
  • Los atomu może zależeć od ponownej oceny zapotrzebowania na dodatkowe 3 GW w drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej – kwituje.

Polska i USA współpracują w sektorze energetycznym zgodnie, ale kiedy przychodzi do negocjacji, może dochodzić do zwrotów akcji. – Bardzo jasno mówię dzisiaj partnerom amerykańskim, że o drugiej lokalizacji będziemy mówić dopiero, gdy policzymy miks energetyczny, rzeczywiste potrzeby generacyjne, potrzeby lokalizacyjne – powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando.

– Chcemy budować trzy do sześciu reaktorów jądrowych. Jesteśmy gotowi jak mówił prezydent USA Joe Biden. Z punktu widzenia kosztów i efektywności to jedyna opcja – powiedział ambasador USA Mark Brzeziński podczas inauguracji centrum treningowego energetyki jądrowej kilka dni wcześniej.

Pełnomocnik i ambasador reprezentują dwie strony negocjacji na kilka tematów naraz. Wciąż trwają rozmowy o umowie na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Cena elektrowni szacowana dotąd zgrubnie na 100 mld złotych, z czego nawet połowę mogliby zapewnić Amerykanie, może być jeszcze wyższa przez inflację oraz przerzucenie kosztów w cenie energii za pośrednictwem kontraktu różnicowego.

W sieci można znaleźć wyliczenia, że nakłady na koszty budowy i finansowanie dwóch nowych reaktorów AP1000 w Elektrowni Vogtle w USA to 34 mld dolarów, czyli w obecnym kursie 133 mld złotych. Pierwotnie miało być 12 mld dolarów. Naprężenie łańcuchów dostaw inflacja napompowały jednak cenę. Tymczasem Polska potrzebuje nie dwóch, a trzy reaktory AP1000 na Pomorzu i kolejne trzy w nowej lokalizacji.

Z tego względu Amerykanie chcą przekonać do siebie Polaków w drugiej lokalizacji efektem skali, który był argumentem użytym we wciąż obowiązującym Programie Polskiej Energetyki Jądrowej zakładającym jedną technologię w obu elektrowniach rządowych. – Koszt trzeciego naszego reaktora w Chinach, w porównaniu do pierwszego, był niższy o 15 procent – powiedział Patrick Fragman, prezes Westinghouse na spotkaniu z dziennikarzami w Polsce.

W grę wchodzi także większe zaangażowanie firm polskich w projekty jądrowe. – Chcemy, żeby większość elementów elektrowni jądrowej powstało na terytorium Polski – powiedział Joel A. Eacker, wiceprezes Westinghouse do spraw nowych projektów i systemów energetycznych na tym samym spotkaniu. Ponadto, Departament Energii USA zadeklarował wsparcie finansowe rodzącego się wiosną Regionalnego Centrum Szkoleniowego Czystych Technologii Energetycznych. Ma to być kuźnia kadr do licznych projektów Westinghouse w regionie. Warto jednak nadmienić, że niewiążąca oferta Amerykanów w Czechach została odrzucona jako niekompletna. Z kolei francuski EDF i koreański KHNP miały zaproponować więcej reaktorów w niższej cenie. Znowu miał zagrać efekt skali.

Nie znaczy to, że czeski CEZ nie jest już zainteresowany, ale po drugiej stronie Tatr także trwają twarde negocjacje. Polacy dodają do swych rozważań ocenę zapotrzebowania, której mają dokonać Polskie Sieci Elektroenergetyczne pod wodzą nowego prezesa Grzegorza Onichimowskiego. To miał na myśli pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Oznacza to, że los atomu może zależeć od ponownej oceny zapotrzebowania na dodatkowe 3 GW w drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej. Warto jednak bez końca powtarzać, że Urząd Regulacji Energetyki szacuje lukę wytwórczą w Polsce na niecałe 5 GW w 2034 roku i coraz mniejszą dostępność mocy dyspozycyjnych niezależnych od pogody.

Wybór lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej jest ustalony na 2028 rok.

Ameryka gra o drugą lokalizację atomu w Polsce otwierając w stolicy pierwsze centrum jądrowe na świecie

Pierwsza lokalizacja elektrowni jądrowej nie stanowi już kontrowersji i jedynie napięty terminarz spędza sen z powiek przyszłym budowniczym. Trwa gra o drugą lokalizację, bo targ dotyczy teraz ceny reaktorów – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

  • Wciąż trwają rozmowy o umowie na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Cena elektrowni szacowana dotąd zgrubnie na 100 mld złotych, z czego nawet połowę mogliby zapewnić Amerykanie – pisze Wojciech Jakóbik.
  • W sieci można znaleźć wyliczenia, że nakłady na koszty budowy i finansowanie dwóch nowych reaktorów AP1000 w Elektrowni Vogtle w USA to 34 mld dolarów, czyli w obecnym kursie 133 mld złotych. Pierwotnie miało być 12 mld dolarów – pisze autor komentarza.
  • Los atomu może zależeć od ponownej oceny zapotrzebowania na dodatkowe 3 GW w drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej – kwituje.

Polska i USA współpracują w sektorze energetycznym zgodnie, ale kiedy przychodzi do negocjacji, może dochodzić do zwrotów akcji. – Bardzo jasno mówię dzisiaj partnerom amerykańskim, że o drugiej lokalizacji będziemy mówić dopiero, gdy policzymy miks energetyczny, rzeczywiste potrzeby generacyjne, potrzeby lokalizacyjne – powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando.

– Chcemy budować trzy do sześciu reaktorów jądrowych. Jesteśmy gotowi jak mówił prezydent USA Joe Biden. Z punktu widzenia kosztów i efektywności to jedyna opcja – powiedział ambasador USA Mark Brzeziński podczas inauguracji centrum treningowego energetyki jądrowej kilka dni wcześniej.

Pełnomocnik i ambasador reprezentują dwie strony negocjacji na kilka tematów naraz. Wciąż trwają rozmowy o umowie na budowę pierwszej elektrowni jądrowej. Cena elektrowni szacowana dotąd zgrubnie na 100 mld złotych, z czego nawet połowę mogliby zapewnić Amerykanie, może być jeszcze wyższa przez inflację oraz przerzucenie kosztów w cenie energii za pośrednictwem kontraktu różnicowego.

W sieci można znaleźć wyliczenia, że nakłady na koszty budowy i finansowanie dwóch nowych reaktorów AP1000 w Elektrowni Vogtle w USA to 34 mld dolarów, czyli w obecnym kursie 133 mld złotych. Pierwotnie miało być 12 mld dolarów. Naprężenie łańcuchów dostaw inflacja napompowały jednak cenę. Tymczasem Polska potrzebuje nie dwóch, a trzy reaktory AP1000 na Pomorzu i kolejne trzy w nowej lokalizacji.

Z tego względu Amerykanie chcą przekonać do siebie Polaków w drugiej lokalizacji efektem skali, który był argumentem użytym we wciąż obowiązującym Programie Polskiej Energetyki Jądrowej zakładającym jedną technologię w obu elektrowniach rządowych. – Koszt trzeciego naszego reaktora w Chinach, w porównaniu do pierwszego, był niższy o 15 procent – powiedział Patrick Fragman, prezes Westinghouse na spotkaniu z dziennikarzami w Polsce.

W grę wchodzi także większe zaangażowanie firm polskich w projekty jądrowe. – Chcemy, żeby większość elementów elektrowni jądrowej powstało na terytorium Polski – powiedział Joel A. Eacker, wiceprezes Westinghouse do spraw nowych projektów i systemów energetycznych na tym samym spotkaniu. Ponadto, Departament Energii USA zadeklarował wsparcie finansowe rodzącego się wiosną Regionalnego Centrum Szkoleniowego Czystych Technologii Energetycznych. Ma to być kuźnia kadr do licznych projektów Westinghouse w regionie. Warto jednak nadmienić, że niewiążąca oferta Amerykanów w Czechach została odrzucona jako niekompletna. Z kolei francuski EDF i koreański KHNP miały zaproponować więcej reaktorów w niższej cenie. Znowu miał zagrać efekt skali.

Nie znaczy to, że czeski CEZ nie jest już zainteresowany, ale po drugiej stronie Tatr także trwają twarde negocjacje. Polacy dodają do swych rozważań ocenę zapotrzebowania, której mają dokonać Polskie Sieci Elektroenergetyczne pod wodzą nowego prezesa Grzegorza Onichimowskiego. To miał na myśli pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Oznacza to, że los atomu może zależeć od ponownej oceny zapotrzebowania na dodatkowe 3 GW w drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej. Warto jednak bez końca powtarzać, że Urząd Regulacji Energetyki szacuje lukę wytwórczą w Polsce na niecałe 5 GW w 2034 roku i coraz mniejszą dostępność mocy dyspozycyjnych niezależnych od pogody.

Wybór lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej jest ustalony na 2028 rok.

Ameryka gra o drugą lokalizację atomu w Polsce otwierając w stolicy pierwsze centrum jądrowe na świecie

Najnowsze artykuły