Dla Polski ewentualny kontrakt z Amerykanami nie tyko pozwoli na zdywersyfikowanie dostaw skroplonego gazu, ale korzystnie wpłynie na cenę tego surowca. Uwaga amerykańskich firm LNG będzie się koncentrowała na rynkach europejskich – uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP.
O możliwości zakupu przez Polskę gazu skroplonego z USA rozmawiał przebywający w USA wicepremier minister finansów Mateusz Morawiecki.
Spotkał się on z doradcą prezydenta Trumpa ds. międzynarodowych relacji gospodarczych i handlowych Kennethem I. Justerem. Jednym z tematów była możliwość zakupu przez Polskę gazu skroplonego z USA. Wicepremier powiedział, że we wtorek do Waszyngtonu ma przylecieć prezes PGNiG Piotr Woźniak. Morawiecki był pytany, czy to oznacza, że zostanie podpisany duży kontrakt na dostawę LNG do Polski.
„Czy będzie podpisany kontrakt, to dzisiaj wolałbym nie mówić, ponieważ to jest duża sprawa. Natomiast chcemy rzeczywiście rozmawiać o możliwości zakupu LNG. Rozmawialiśmy o tym z ministrem Justerem. Było wręcz duże zainteresowanie, zadowolenie, co myślę, że dobrze dwie strony do siebie przybliża” – powiedział wicepremier.
Redaktor naczelny specjalistycznego portalu Energetyka24 Piotr Maciążek zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że nie są to pierwsze rozmowy, jakie prowadzą z Amerykanami przedstawiciele polskiego rządu. „W USA dwukrotnie był Piotr Naimski, z amerykańskim firmami rozmawiali też przedstawiciele naszych spółek. W październiku ub. roku byli w Polsce Amerykanie, spotkali się z władzami Gaz Systemu. Jest bardzo duża aktywność zarówno polskich polityków jak i firm” – powiedział PAP.
Ekspert zwrócił też uwagę na fakt, że polski czempion paliwowy PKN Orlen, ma udziały w projekcie „Goldboro”. To gazoport, który w 2021 r. ma rozpocząć eksport gazu skroplonego na rynki europejskie. „Choć terminal ten będzie zlokalizowany w Kanadzie posłuży właśnie eksportowi amerykańskiego gazu” – podkreślił.
„Goldboro” zostanie zbudowany w sąsiedztwie liczącego 1400 km systemu rurociągowego Maritimes & North i będzie dedykowany przesyłowi gazu między Nową Szkocją, atlantyckim wybrzeżem Kanady i północno-wschodnimi Stanami Zjednoczonymi. Pod koniec 2016 r. PKN Orlen, za pośrednictwem swej spółki zależnej Orlen Upstream Canada, zawarł umowę dotyczącą rozpoczęcia proces kupna 100 proc. akcji spółki Kicking Horse Energy, która ma udziały w projekcie gazoportu.
Maciążek zwrócił też uwagę na rozwój technologii regazyfikacji, co powoduje, że gaz LNG tanieje. Jego zdaniem nie należy się jednak w najbliższej przyszłości spodziewać wielkiego konktraktu. Dla Amerykanów nasz rynek jest jednak dziewiczy, dlatego jego zdaniem, na początek może zostać podpisany kontrakt na niewielkie dostawy.
Maciążek wskazuje, że polski rząd szuka różnych kierunków dostaw dla gazu LNG, by nie dopuścić do uzależnienia się od jednego dostawcy. W połowie marca Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało, że podpisało z katarską firmą Qatargas – dodatkową umowę do długoterminowego kontraktu z tym dostawcą. Nowa umowa wejdzie w życie 1 stycznia 2018 r. i będzie obowiązywała do czerwca 2034 roku.
Z kolei Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki z Instytutu Jagiellońskiego wskazuje, że Polska, której narzędziem polityki gazowej jest spółka państwowa Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w ostatnim czasie postawiła mocno na dostawcę katarskiego podpisując z nim kolejny kontrakt na bardziej elastycznych warunkach. „Można domniemywać, że z niższą bardziej atrakcyjną ceną. A zatem amerykański dostawca, czyli jedyna firma śląca za granicę LNG Cheniere Energy, musiałaby w tej chwili zainteresować Polaków lepszą, bardziej atrakcyjną ceną” – powiedział.
Jego zdaniem z wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Energii wynika, że to jest obecnie sprawa będąca głównym tematem dyskusji z Amerykanami.
„Czy gaz amerykański będzie konkurencyjny cenowo? Dzięki terminalowi LNG możemy sobie swobodnie wybrać dostawcę. To może być firma amerykańska, katarska, a może być też dostawca z Trynidadu i Tobago, jeżeli będziemy chcieli, to w tym momencie najważniejsza jest właśnie cena” – stwierdził.
Uważa on, że strona polska liczy na to, że amerykanie zaoferują ciekawą cenę ponieważ projekt Bramy Północnej, czyli rozbudowy gazoportu, a także budowy korytarza norweskiego zakłada duży import gazu tym kierunkiem.
„Amerykański dostawca w zamian za to, że miałby dostęp do naszego rynku, a także do odbiorców w krajach Grupy Wyszehradzkiej i na Ukrainie, mógłby zejść trochę z ceną, w zamian za to, że sprzeda tutaj wielki wolumen” – powiedział.
Jego zdaniem, jeżeli uda się znaleźć ekonomicznie opłacalne rozwiązanie z Amerykanami, to należy się spodziewać, że kontrakty będą podpisywane i to nie tylko na dostawy do Polski, ale także dla naszych sąsiadów. „Dla nas korzyścią będzie zwiększenie wykorzystania terminalu, a przez to zwiększenie jego rentowności” – wyjaśnił.
Jakóbik powiedział, że odbiorcami gazu skroplonego mogłyby być Kraje z Grupy Wyszehradzkiej, Ukraina, czy państwa szeroko pojętego Międzymorza.
„Kraje te być może byłyby gazem skroplonym zainteresowane, a Amerykanie byliby z kolei zainteresowani politycznie, nie tylko ekonomicznie, zwiększeniem niezależności od dostawców z Rosji. To dlatego wspierają wszelkie projekty łączące te kraje, jak gazociągi, czy terminale LNG” – powiedział.
„Widać to na przykładzie Chorwacji, gdzie są gorącymi zwolennikami terminalu LNG” – dodał.
Jakóbik wyjaśnił, że Amerykanie chcą rozwijać sprzedaż gazu skroplonego, bo będą go mieli bardzo dużo, mają infrastrukturę w która zainwestowali, cena jest coraz niższa, więc chcą sprzedawać go coraz więcej.
„Teoretycznie umowę z Amerykanami moglibyśmy podpisać nawet jutro, bo infrastrukturę mamy. Z punktu widzenia ekonomicznego wszystko zależy od warunków zaoferowanych przez Amerykanów” – powiedział.
„Długoterminowe kontrakty na dostawy gazu mamy, mamy katarskie dwie umowy, więc gdybyśmy teraz chcieli długoterminową umowę podpisać, to musiałoby istnieć wyraźne uzasadnienie ekonomiczne dla takiej decyzji, to znaczy zmniejszenie zakupów na przykład w Gazpromie” – powiedział.
Dodał, że w tym kontekście perspektywa roku 2022 jest realna, bowiem wtedy możemy całkowicie zresetować nasz portfel umów. „Albo całkowicie zrezygnujemy z rosyjskiego gazu, albo zmniejszymy ilość zakupów i powstanie miejsce na nowe umowy. Oprócz katarskiej mogłaby to być umowa amerykańska” – wyjaśnił.
Prezes Energy Group, jednej z wiodących niezależnych firm handlujących gazem w Polsce, Piotr Kasprzak powiedział w rozmowie z PAP, że uwaga Amerykanów w najbliższych latach będzie się skupiała na europejskim rynku gazu LNG. Po pierwsze dla tego, że na rynku azjatyckim – zresztą bardzo sezonowym – coraz bardziej rozpychają się firmy australijskie i to właśnie stamtąd będzie płynął LNG do krajów Azji Południowo Wschodniej i Japonii. To zaś oznacza, że osłabnie popyt na amerykański gaz. Dlatego – zdaniem Kasprzaka – zostanie on przekierowany na rynki europejskie.Dlatego Amerykanie, którzy lokowali swój LNG na tamtejszych rynkach będą musieli przekierować go do Europy.
„Europa – jak wiadomo – jest obecnie zaopatrywana w gaz ziemny przede wszystkim przez Rosję i Norwegię lecz bardzo wiele krajów buduje sobie terminale LNG po to, by zdywersyfikować swoje źródła zaopatrzenia. Amerykanie z kolei ponieśli bardzo duże nakłady inwestycyjne na boom łupkowy więc są bardzo zainteresowani, by sprzedać jak najwięcej gazu. Tym największym rynkiem dla firm z USA docelowo będzie rynek europejski” – powiedział ekspert.
Jednak jego zdaniem, nie wydarzy się to „natychmiast”. „W moim przekonaniu będzie to za trzy, pięć lat, ale podaż LNG będzie stopniowo wzrastać” – przekonuje.
W jego opinii „jakikolwiek” kontrakt na dostawy LNG dla Polski jest „bardzo dobry”.
„Oczywiście warunki handlowe są bardzo ważne, ale fakt, że istnieje terminal LNG oznacza, że możemy zaimportować gaz z każdego zakątka świata i to jest najbardziej korzystne. To, że PGNiG stara się te kierunki dywersyfikować jest i może to być LNG, a z Ameryki jest jak najbardziej pozytywne” – podkreślił.
Prezes Hermes Energy Group podkreślił, że jeśli warunki regulacyjne i rynkowe w Polsce będą korzystne, to „prędzej czy później” znajdą się inne firmy, które będą chciały wykorzystać terminal LNG do importu gazu do kraju.
„Nasza firma również jest tym zainteresowana, ale muszą zaistnieć sprzyjające warunki regulacyjno-prawne” – powiedział.