Najważniejsze informacje dla biznesu

Ekspert: ani USA ani Chiny nie są gotowe na wojnę handlową

Zarówno Waszyngton, jak i Pekin nie są przygotowane do wojny handlowej na pełną skalę; gospodarka Chin jest uzależniona od eksportu, a USA nie są w stanie doprowadzić do międzynarodowej izolacji Państwa Środka – przekonuje w rozmowie z Biznes Alert ekspert ds. energetyki i geopolityki z amerykańskiego think-tanku Wilson Center, Thomas O’Donnell.

„Jeśli chodzi o USA, prezydent Donald Trump najwyraźniej planował szybko zakończyć wojnę na Ukrainie i w jakiś sposób podważyć sojusz rosyjsko-chiński, skłaniając Kreml do zbliżenia się do Ameryki. Dopiero wtedy mógłby się zająć Chinami. Zakończenie wojny okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż się spodziewał” – przypomina O’Donnell.

Negocjacje z pozycji siły

„Brak sukcesu z Rosją wprost przełoży się na zdolność Stanów Zjednoczonych do negocjowania z pozycji siły ze wszystkimi krajami, które Waszyngton chce wyciągnąć z geoekonomicznego pola grawitacyjnego Pekinu: Indiami, Wietnamem, Kambodżą, Filipinami, Tajlandią i innymi” – tłumaczy ekspert.

Zastrzega jednocześnie, że Chiny również nie są skore do wchodzenia w konflikt handlowy na pełną skalę.

Xi Jinping nadal nie zbudował wewnętrznego rynku Chin, który byłby na tyle prężny, by zrekompensować nadmierną zależność od eksportu. Xi zresztą otwarcie o tym mówił w 2012 roku podczas swojej podróży do USA, zanim został przywódcą Chin” – podkreśla Thomas O’Donnell. 

Xi sprzeciwia się zmianom

Ekspert zwraca też uwagę, że transformacja Państwa Środka w kierunku gospodarki opartej na konsumpcji oznaczałaby głębokie przesunięcie centrum władzy – z państwowych lub kontrolowanych przez państwo korporacji, do chińskich gospodarstw domowych. 

„Podważyłoby to dyktaturę partii komunistycznej. Nic dziwnego, że Xi sprzeciwia się tej kluczowej reformie, która de facto jest w chińskim interesie narodowym. Xi ma jednak inny priorytet. Jest nim przeskoczenie w górę łańcucha wartości do gospodarki opartej na zaawansowanych technologiach. Trzeba przyznać, że jest to możliwe do zrealizowania w ramach starego modelu rozwoju Deng Xiaopinga bez wzmacniania pozycji chińskich konsumentów” – podsumowuje analityk.

W 2025 r. USA wprowadziły cła na chińskie towary sięgające 145 proc., a Chiny odpowiedziały cłami w wysokości 125 proc. oraz ograniczeniami eksportu metali ziem rzadkich. W krótkim okresie konflikt powoduje wzrost kosztów produkcji i zakłócenia w łańcuchach dostaw. USA liczą jednak w dłuższej perspektywie na reindustrializację.

Zarówno Waszyngton, jak i Pekin nie są przygotowane do wojny handlowej na pełną skalę; gospodarka Chin jest uzależniona od eksportu, a USA nie są w stanie doprowadzić do międzynarodowej izolacji Państwa Środka – przekonuje w rozmowie z Biznes Alert ekspert ds. energetyki i geopolityki z amerykańskiego think-tanku Wilson Center, Thomas O’Donnell.

„Jeśli chodzi o USA, prezydent Donald Trump najwyraźniej planował szybko zakończyć wojnę na Ukrainie i w jakiś sposób podważyć sojusz rosyjsko-chiński, skłaniając Kreml do zbliżenia się do Ameryki. Dopiero wtedy mógłby się zająć Chinami. Zakończenie wojny okazało się jednak znacznie trudniejsze, niż się spodziewał” – przypomina O’Donnell.

Negocjacje z pozycji siły

„Brak sukcesu z Rosją wprost przełoży się na zdolność Stanów Zjednoczonych do negocjowania z pozycji siły ze wszystkimi krajami, które Waszyngton chce wyciągnąć z geoekonomicznego pola grawitacyjnego Pekinu: Indiami, Wietnamem, Kambodżą, Filipinami, Tajlandią i innymi” – tłumaczy ekspert.

Zastrzega jednocześnie, że Chiny również nie są skore do wchodzenia w konflikt handlowy na pełną skalę.

Xi Jinping nadal nie zbudował wewnętrznego rynku Chin, który byłby na tyle prężny, by zrekompensować nadmierną zależność od eksportu. Xi zresztą otwarcie o tym mówił w 2012 roku podczas swojej podróży do USA, zanim został przywódcą Chin” – podkreśla Thomas O’Donnell. 

Xi sprzeciwia się zmianom

Ekspert zwraca też uwagę, że transformacja Państwa Środka w kierunku gospodarki opartej na konsumpcji oznaczałaby głębokie przesunięcie centrum władzy – z państwowych lub kontrolowanych przez państwo korporacji, do chińskich gospodarstw domowych. 

„Podważyłoby to dyktaturę partii komunistycznej. Nic dziwnego, że Xi sprzeciwia się tej kluczowej reformie, która de facto jest w chińskim interesie narodowym. Xi ma jednak inny priorytet. Jest nim przeskoczenie w górę łańcucha wartości do gospodarki opartej na zaawansowanych technologiach. Trzeba przyznać, że jest to możliwe do zrealizowania w ramach starego modelu rozwoju Deng Xiaopinga bez wzmacniania pozycji chińskich konsumentów” – podsumowuje analityk.

W 2025 r. USA wprowadziły cła na chińskie towary sięgające 145 proc., a Chiny odpowiedziały cłami w wysokości 125 proc. oraz ograniczeniami eksportu metali ziem rzadkich. W krótkim okresie konflikt powoduje wzrost kosztów produkcji i zakłócenia w łańcuchach dostaw. USA liczą jednak w dłuższej perspektywie na reindustrializację.

Najnowsze artykuły