icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: Spór o ostatnią elektrownię węglową w Niemczech nie jest czarno-biały

Elektrownia Datteln w Nadrenii Północnej-Westfalii pozostaje przedmiotem poważnego sporu o kształt niemieckiej transformacji energetycznej. Ma ona zostać uruchomiona pomimo stanowczych protestów i ustaleń tzw. komisji węglowej. Spór ten wcale jednak nie jest jednoznaczny – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Protesty

W niedzielę odbyły się drugie w tym roku protesty przeciwko uruchomieniu nowej elektrowni węglowej Unipera. W lutym musiały interweniować służby porządkowe, tym razem przebiegły one w spokojnej, pokojowej atmosferze pomimo pandemii koronawirusa. Protestujący nie zgadzają się z planami uruchomienia nowej elektrowni węglowej w związku z ustaleniami komisji węglowej o odejściu od tego źródła energii do 2038 roku, na co zgodzili się przedstawiciele rządu, władz lokalnych, organizacji ekologicznych i koncernów energetycznych. Projekt Datteln 4 nazwali „szaleństwem z punktu widzenia polityki klimatycznej” i domagali się natychmiastowego odejścia Niemiec od węgla.

Niemcy przygotowują ostatni blok węglowy do pracy. Ekolodzy protestują

Mimo to harmonogram kontrowersyjnej elektrowni w Zagłębiu Ruhry jest nadal aktualny. Rozpoczęcie pracy komercyjnej ma nastąpić wczesnym latem. Dla ekologów Datteln 4 stał się symbolem w walce ze zmianami klimatu. Nie zgadzają się oni z tym, że elektrownia węglowa zostanie przyłączona do sieci pomimo decyzji rządu federalnego o odejściu od węgla do 2035 lub 2038 roku.

Działania Unipera

Pod żadnym pozorem nie jest to jednak spór czarno-biały. Uniper chce stopniowo wyłączać elektrownie węglowe po uruchomieniu kontrowersyjnej elektrowni w Datteln. Prezes firmy Andreas Schierenbeck ogłosił, że grupa chce „aktywnie i konstruktywnie przyczynić się do szybkiego odejścia od wytwarzania energii elektrycznej z węgla w Niemczech”. – Chcemy wysłać sygnał, że po dyskusjach w ostatnich latach przyszedł czas na działania – powiedział. Warto przypomnieć, że innych krajach, na przykład w Rosji, Uniper nadal obsługuje elektrownie węglowe.

W Niemczech Uniper ma najpierw zamknąć elektrownie opalane węglem kamiennym w Gelsenkirchen i w Wilhelmshaven o łącznej mocy około 1500 megawatów, co ma nastąpić do końca 2022 roku. Kolejne elektrownie o łącznej mocy 1400 megawatów w Staudinger w Hesji i Heyden w Nadrenia Północnej-Westfalii mają zostać wyłączone najpóźniej do końca 2025 roku. Zgodnie z zapewnieniami prezesa Unipera, powinno to ograniczyć emisje dwutlenku węgla o 40 procent do 2025 roku (w porównaniu z 1990 rokiem – red.). W efekcie Datteln 4 będzie ostatnią elektrownią na węgiel kamienny Unipera w Niemczech.

Nowe warunki

Jednak słowa te Schierenbeck wypowiedział jeszcze przed pandemią koronawirusa, która wywróciła każdą dziedzinę życia do góry nogami. Chociaż jest bardziej niż prawdopodobne, że dla ogółu gospodarki okaże się ona zgubna, to jej efektem był natychmiastowy spadek emisji gazów cieplarnianych w całej Europie, w tym w Niemczech – do tego stopnia, że cel redukcji emisji do 2020 roku, przez wielu członków samego rządu federalnego uznany za nieosiągalny, praktycznie osiągnął się sam. Jest to pewnego rodzaju argument w ręku zwolenników węgla, by w związku z tym poluzować restrykcyjną i nierzadko kosztowną politykę klimatyczną Unii Europejskiej – w końcu zapotrzebowanie na energię elektryczną w Niemczech spadło, ponieważ wielu dużych odbiorców przemysłowych ograniczyło produkcję, spadły też hurtowe ceny energii, co nie jest bez związku ze spadkiem cen emisji CO2 w ramach Europejskiego Systemu Handlu Emisjami.

Postanowienia komisji węglowej

Dla niektórych sprawa Elektrowni Datteln 4 jest postrzegana jako zaprzeczenie postanowieniom porozumienia ustalonego przez komisję węglową. Chociaż premierzy węglowych landów podkreślali, że osiągnięcie tego porozumienia było znaczącym sukcesem, to innego zdania są byli członkowie komisji węglowej, która ponad rok temu ciężko pracowała nad osiągnięciem pierwotnego porozumienia. Była przewodnicząca komisji węglowej Barbara Praetorius, badacz klimatu Hans Joachim Schellnhuber i ekspert ds. energii Felix Matthes, a także wszyscy przedstawiciele grup środowiskowych nie zgadzają się z kilkoma uzgodnieniami. Twierdzą oni, że kolejność wyłączania elektrowni węglowych jest niedopuszczalna, ponieważ w latach 2023–2028 zostanie zamkniętych tylko sześć bloków. Ponadto istnieje możliwość, że wysokie rekompensaty wypłacane operatorom elektrowni obniżą cenę uprawnień na emisje CO2. Skrytykowali oni również postanowienia nowego porozumienia w kwestii lasu Hambach – ten prastary fragment puszczy w Nadrenii przez wiele miesięcy był przedmiotem gorącego sporu pomiędzy organizacjami ekologicznymi a koncernem RWE, który chciał go wyciąć na potrzeby nowej odkrywki węgla brunatnego. Co prawda ochrona lasu została potwierdzona, ale krytycy twierdzą, że „tylko w wymiarze symbolicznym”.

Punkt wyjścia

Jednak, co ważniejsze, w planach wyłączeń brakuje elektrowni Datteln 4. Jej budowa trwała od 2007 roku i już wtedy była przedstawiana jako zaprzeczenie niemieckich celów klimatycznych. Jeszcze w zeszłym roku komentatorzy twierdzili, że zapowiedzi Unipera o uruchomieniu tego bloku na początku 2020 roku to ledwie strategia negocjacyjna, mająca pozwolić na wytargowanie większych rekompensat za pozostawienie Datteln 4 w rezerwie, ale teraz widać zmianę narracji – premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet jest na przykład zwolennikiem podłączenia Datteln 4 do niemieckiego systemu energetycznego. Argumentuje on, że tym samym państwo oszczędza rekompensatę w wysokości 1,5 miliarda euro, a jako że jest to projekt nowoczesny, to będzie on emitował o wiele mniej dwutlenku węgla niż starsze elektrownie węglowe. Taka argumentacja skonfrontowana z nieugiętą postawą organizacji ekologicznych jest gwarancją, że spór o Datteln 4 na pewno będzie miał ciąg dalszy.

Fedorska: Datteln 4, czyli węgiel w Niemczech kontratakuje

 

Elektrownia Datteln w Nadrenii Północnej-Westfalii pozostaje przedmiotem poważnego sporu o kształt niemieckiej transformacji energetycznej. Ma ona zostać uruchomiona pomimo stanowczych protestów i ustaleń tzw. komisji węglowej. Spór ten wcale jednak nie jest jednoznaczny – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Protesty

W niedzielę odbyły się drugie w tym roku protesty przeciwko uruchomieniu nowej elektrowni węglowej Unipera. W lutym musiały interweniować służby porządkowe, tym razem przebiegły one w spokojnej, pokojowej atmosferze pomimo pandemii koronawirusa. Protestujący nie zgadzają się z planami uruchomienia nowej elektrowni węglowej w związku z ustaleniami komisji węglowej o odejściu od tego źródła energii do 2038 roku, na co zgodzili się przedstawiciele rządu, władz lokalnych, organizacji ekologicznych i koncernów energetycznych. Projekt Datteln 4 nazwali „szaleństwem z punktu widzenia polityki klimatycznej” i domagali się natychmiastowego odejścia Niemiec od węgla.

Niemcy przygotowują ostatni blok węglowy do pracy. Ekolodzy protestują

Mimo to harmonogram kontrowersyjnej elektrowni w Zagłębiu Ruhry jest nadal aktualny. Rozpoczęcie pracy komercyjnej ma nastąpić wczesnym latem. Dla ekologów Datteln 4 stał się symbolem w walce ze zmianami klimatu. Nie zgadzają się oni z tym, że elektrownia węglowa zostanie przyłączona do sieci pomimo decyzji rządu federalnego o odejściu od węgla do 2035 lub 2038 roku.

Działania Unipera

Pod żadnym pozorem nie jest to jednak spór czarno-biały. Uniper chce stopniowo wyłączać elektrownie węglowe po uruchomieniu kontrowersyjnej elektrowni w Datteln. Prezes firmy Andreas Schierenbeck ogłosił, że grupa chce „aktywnie i konstruktywnie przyczynić się do szybkiego odejścia od wytwarzania energii elektrycznej z węgla w Niemczech”. – Chcemy wysłać sygnał, że po dyskusjach w ostatnich latach przyszedł czas na działania – powiedział. Warto przypomnieć, że innych krajach, na przykład w Rosji, Uniper nadal obsługuje elektrownie węglowe.

W Niemczech Uniper ma najpierw zamknąć elektrownie opalane węglem kamiennym w Gelsenkirchen i w Wilhelmshaven o łącznej mocy około 1500 megawatów, co ma nastąpić do końca 2022 roku. Kolejne elektrownie o łącznej mocy 1400 megawatów w Staudinger w Hesji i Heyden w Nadrenia Północnej-Westfalii mają zostać wyłączone najpóźniej do końca 2025 roku. Zgodnie z zapewnieniami prezesa Unipera, powinno to ograniczyć emisje dwutlenku węgla o 40 procent do 2025 roku (w porównaniu z 1990 rokiem – red.). W efekcie Datteln 4 będzie ostatnią elektrownią na węgiel kamienny Unipera w Niemczech.

Nowe warunki

Jednak słowa te Schierenbeck wypowiedział jeszcze przed pandemią koronawirusa, która wywróciła każdą dziedzinę życia do góry nogami. Chociaż jest bardziej niż prawdopodobne, że dla ogółu gospodarki okaże się ona zgubna, to jej efektem był natychmiastowy spadek emisji gazów cieplarnianych w całej Europie, w tym w Niemczech – do tego stopnia, że cel redukcji emisji do 2020 roku, przez wielu członków samego rządu federalnego uznany za nieosiągalny, praktycznie osiągnął się sam. Jest to pewnego rodzaju argument w ręku zwolenników węgla, by w związku z tym poluzować restrykcyjną i nierzadko kosztowną politykę klimatyczną Unii Europejskiej – w końcu zapotrzebowanie na energię elektryczną w Niemczech spadło, ponieważ wielu dużych odbiorców przemysłowych ograniczyło produkcję, spadły też hurtowe ceny energii, co nie jest bez związku ze spadkiem cen emisji CO2 w ramach Europejskiego Systemu Handlu Emisjami.

Postanowienia komisji węglowej

Dla niektórych sprawa Elektrowni Datteln 4 jest postrzegana jako zaprzeczenie postanowieniom porozumienia ustalonego przez komisję węglową. Chociaż premierzy węglowych landów podkreślali, że osiągnięcie tego porozumienia było znaczącym sukcesem, to innego zdania są byli członkowie komisji węglowej, która ponad rok temu ciężko pracowała nad osiągnięciem pierwotnego porozumienia. Była przewodnicząca komisji węglowej Barbara Praetorius, badacz klimatu Hans Joachim Schellnhuber i ekspert ds. energii Felix Matthes, a także wszyscy przedstawiciele grup środowiskowych nie zgadzają się z kilkoma uzgodnieniami. Twierdzą oni, że kolejność wyłączania elektrowni węglowych jest niedopuszczalna, ponieważ w latach 2023–2028 zostanie zamkniętych tylko sześć bloków. Ponadto istnieje możliwość, że wysokie rekompensaty wypłacane operatorom elektrowni obniżą cenę uprawnień na emisje CO2. Skrytykowali oni również postanowienia nowego porozumienia w kwestii lasu Hambach – ten prastary fragment puszczy w Nadrenii przez wiele miesięcy był przedmiotem gorącego sporu pomiędzy organizacjami ekologicznymi a koncernem RWE, który chciał go wyciąć na potrzeby nowej odkrywki węgla brunatnego. Co prawda ochrona lasu została potwierdzona, ale krytycy twierdzą, że „tylko w wymiarze symbolicznym”.

Punkt wyjścia

Jednak, co ważniejsze, w planach wyłączeń brakuje elektrowni Datteln 4. Jej budowa trwała od 2007 roku i już wtedy była przedstawiana jako zaprzeczenie niemieckich celów klimatycznych. Jeszcze w zeszłym roku komentatorzy twierdzili, że zapowiedzi Unipera o uruchomieniu tego bloku na początku 2020 roku to ledwie strategia negocjacyjna, mająca pozwolić na wytargowanie większych rekompensat za pozostawienie Datteln 4 w rezerwie, ale teraz widać zmianę narracji – premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet jest na przykład zwolennikiem podłączenia Datteln 4 do niemieckiego systemu energetycznego. Argumentuje on, że tym samym państwo oszczędza rekompensatę w wysokości 1,5 miliarda euro, a jako że jest to projekt nowoczesny, to będzie on emitował o wiele mniej dwutlenku węgla niż starsze elektrownie węglowe. Taka argumentacja skonfrontowana z nieugiętą postawą organizacji ekologicznych jest gwarancją, że spór o Datteln 4 na pewno będzie miał ciąg dalszy.

Fedorska: Datteln 4, czyli węgiel w Niemczech kontratakuje

 

Najnowsze artykuły