PGE szacuje, że zamknięcie kopalni Turów spowodowałoby straty w wysokości 13,5 mld zł – przekazał Paweł Śliwa, wiceprezes PGE podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Suwerenności Energetycznej.
13,5 mld zł strat
Śliwa w swojej prezentacji PGE podkreślił, że wstępne szacunki wskazują, że taką właśnie kwotę pochłonęłaby m.in. konieczność zwolnienia tysięcy pracowników, a także straty wynikające z poniesionych już nakładów na proekologiczne modernizacje, dokonane w ostatnich latach. – Obecnie nie ma żadnych podstaw do zamknięcia kompleksu w Turowie – powiedział wiceprezes PGE. Podkreślił, ze kompleks zapewnia 5 procent rocznego zapotrzebowania na energię i wyłączenie kompleksu odbyłoby się na pewno ze stratą dla KSE. Podkreślił, że wyłączenie kopalni jest równoznaczne z wyłączeniem elektrowni. Strata wynosiłaby 13,5 mld zł w przypadku wykonania orzeczeniu TSUE. Przypomniał on, że kopalnia i elektrownia zatrudnia bezpośrednio 3600 osób, a cały kompleks turoszowski daje prace blisko 15 tys. osób.
Względy handlowe
Wskazał, że Niemcy i Czesi także produkują energię z węgla brunatnego (odpowiednio 19 i 47 procent). Polska wytwarza z niego prawie 25 procent energii – W sąsiedztwie Turowa znajdują się trzy czeskie i pięć niemieckich elektrowni na węgiel brunatny. Nasz kompleks jest jednym z najmniejszych w regionie. Dlatego też obawiamy się, że za wnioskiem do TSUE stoją argumenty nie merytoryczne, a handlowe i czysto ekonomiczna zagrywka ze strony Czech – powiedział.
Dodał, że w zakresie postępowania transgranicznego polska strona zobowiązała się do wykonania wszystkich – jak określił – racjonalnych działań, aby wody ze strony czeskiej nie spływały do kopalni. Jedną z takich inwestycji jest ekran przeciwfiltracyjny, a sama inwestycja będzie na ukończeniu pod koniec roku.
Bartłomiej Sawicki
PGE publikuje dokumenty ws. Turowa i argumentuje, że decyzja TSUE jest „niemożliwa do wykonania”