Dostawy ropy na Węgry zostały wstrzymane przez rosyjskiego giganta Łukoil w wyniku zaostrzenia sankcji przez Kijów. W efekcie południowa nitka ropociągu Drużba, która dostarcza rosyjską ropę, została zablokowana, co stanowi poważny problem dla Budapesztu. Węgry w 70 procent zależą od rosyjskich dostaw, z czego połowa pochodzi od Łukoilu.
Eksperci ostrzegają, że ukraińskie sankcje mogą doprowadzić do gwałtownego wzrostu cen energii i niedoborów prądu na Węgrzech w ciągu kilku tygodni, jeśli nie znajdzie się rozwiązania. W kwietniu tego roku Węgry wydały na rosyjską ropę i gaz prawie ćwierć miliarda euro, co podkreśla ich znaczną zależność od tych dostaw.
Długotrwałe wstrzymanie dostaw zmusiłoby rafinerie do korzystania z zapasów, które mogą się szybko wyczerpać, jednocześnie poszukując dyplomatycznych rozwiązań problemu. Jednym z możliwych rozwiązań mogłoby być zwiększenie importu z Rosnieftu lub dostawy z Chorwacji przez rurociąg Adria.
Kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Węgier są zapasy ropy. Zgodnie z przepisami UE, państwa członkowskie muszą utrzymywać zapasy na poziomie 90 dni średniego dziennego importu lub 61 dni średniego dziennego zużycia. W przypadku Węgier, które importują około 120 tys. baryłek ropy dziennie, oznacza to konieczność utrzymywania zapasów na poziomie 10,8 mln baryłek. Na koniec roku węgierskie zapasy wynosiły ponad 11 mln baryłek, co wystarcza na 80 dni pracy rafinerii.
Jeśli społeczeństwo nie ulegnie panice, nie powinno być zagrożeń dla ciągłości dostaw na stacjach paliw. Jednak ograniczenie rosyjskich dostaw może podnieść ceny paliw do średniej unijnej i zmniejszyć konsumpcję, co ułatwi zapewnienie Węgrom bezpieczeństwa dostaw. Węgry mogą również zwiększyć dostawy ropy z morza, korzystając ze swoich udziałów w polach naftowych w Azerbejdżanie, jednak wymaga to więcej czasu i wiąże się z większymi kosztami niż import ropy ropociągami z Rosji.
Money.pl / CEPA / Mateusz Gibała